[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Kto?! - spytał Toric chyba najgłośniej jak potrafił.Obrócił się ku Saneterowi, potem pojąwszy, że stary Harfiarz nie jest w stanie latać na posyłki, sam wypadł z izby.Był w połowie ścieżki pomiędzy Warownią a Weyrem, kiedy spiżowy smok, trąbiąc uspokajająco, przeleciał mu nad głową, by wylądować przed głównym budynkiem Weyru.Toric nie rozpoznał jeźdźca, jednak lament miejscowych smoków znacznie stracił na sile.- Smoczy jeźdźcu, jestem Toric z Południowej Warowni.Który smok zmarł? - pomimo furii i zdenerwowania Toric znalazł pewne uspokojenie w pewności siebie, z jaką smoczy jeździec odpowiedział:- D'ram jeździec Tirotha, poprzednio Władca Weyru Ista.F'lar poprosił mnie o objęcie Południowego Weyru.Inni młodzi jeźdźcy zgłosili się na ochotnika na pomoc i przybędą wkrótce.- Kto zmarł? - powtórzył ostro Toric, w którym niecierpliwość wzięła górę nad dobrym wychowaniem.- Salth.Ranith i B'zon są bardzo wycieńczeni, ale może dojdą do siebie.- D'ram mówił z tak głębokim żalem, że Toric pochylił głowę.- Co się stało? - spytał już grzeczniej.- Zauważyliśmy, że spiżowe smoki zniknęły, ale również - wycedził przez zaciśnięte zęby - zniknęły wszystkie ogniste jaszczurki, które można było wysłać do Benden.D'ram skinął głową, że rozumie kłopot Torica.- T’kul i B’zon przybyli na lot Caylith, który miał ustanowić nowego Władcę Weyru Ista.Salthowi pękło serce, kiedy próbował dogonić królową.- D'ram przerwał, ogromnie zmartwiony, potem westchnął ciężko i mówił dalej nie patrząc Toricowi w oczy: - Nie mając przez to nic do stracenia, T'kul wyzwał F'lara na pojedynek.- F'lar nie żyje? - Toric oczami wyobraźni zobaczył wszystko, na co tak ciężko pracował, zaprzepaszczone przez jeszcze jedną głupotę T'kula.- Nie, Władca Benden był silniejszy.Teraz jest pogrążony w żałobie po śmierci T'kula, tak jak wszyscy inni smoczy jeźdźcy.- D'ram rzucił Toricowi spojrzenie tak wyzywające, że Gospodarz przytaknął mu bliski przeprosin.- Nie mogę powiedzieć, że jest mi przykro, iż T’kul nie żyje - odparł starając się mówić bez gniewu.- Podobnie Salth.Obydwaj oszaleli po śmierci Trona i Findrantha - do Torica właśnie docierało, że wyznaczenie przez F'lara nowego Władcy Południowego Weyru zwiastowało zmiany, o które od tak dawna mu chodziło; otwarty handel z Północą i zezwolenie na poszerzenie jego włości.Właśnie w tym momencie ukazała się Mardra, łkając histerycznie w przesadnym pokazie żałoby.Torica ogarnął niesmak.Bardzo dobrze pamiętał, jak często kłóciła się z T’kulem.Przeprosił towarzystwo, zapewniając nowego Władcę Weyru, że może zawsze zwrócić się do niego, a on zrobi, co będzie mógł, by być mu pomocnym.- Przyłączą się do mnie inni jeźdźcy, zarówno Starożytni, jak i ci ze współczesności.Wkrótce zobaczysz ten Weyr postawiony na nogi - rzekł D'ram ze spokojną pewnością i zaczął pocieszać Mardrę.Toric wracał powoli do Warowni, pogrążony w myślach o tym, jakie będą implikacje tej obietnicy.Musiał jak najszybciej porozumieć się z Sharrą i Piemurem.Potrzebował bystrego umysłu i solidnych powiązań z Północą tego przewrotnego młodego człowieka więcej niż kiedykolwiek dotąd.Zauważył powrót swych ognistych jaszczurek, ale kiedy jego mała królowa siadła mu na ramieniu świergocząc o czymś nerwowo, nie był w nastroju, by jej wysłuchać.Zatoka, o której Piemur tak wiele słyszał od Menolly i Mistrza Robintona, była istotnie tak piękna, jak opowiadali.Idealny, głęboki półokrąg piaszczystej plaży wznoszącej się lekko na spotkanie z gęstym lasem.I nigdzie nie było widać węży, zapewne z powodu obecności Ruth, smoka Jaxoma.Grubo ciosany budynek stał głęboko w cieniu drzew nad dobrze wydeptaną ścieżką prowadzącą ku brzegowi.Woda, mieniąca się od bladej zieleni do głębokiego błękitu, właściwego dla dużych głębokości, była idealnie przezroczysta, a delikatne fale wylewały się na piasek.- A więc, Sharro - powiedział - co to jest, o czym Meer, Talia i Farli ciągle próbują mi powiedzieć? I gdzie jest Ruth?- Lepiej usiądź, Piemurze - powiedziała Sharra łagodnie.Młodzieniec stał uparcie na obu nogach z wojowniczym wyrazem twarzy.- Mogę równie dobrze słuchać stojąc!Sharra i Jaxom wymienili spojrzenia, świadczące zdaniem Piemura o zbyt dobrze rozwiniętym wzajemnym porozumieniu i o czymś, co nie będzie mu się podobało.- T’kul i B’zon próbowali lotu z królową Isty Caylith dzisiaj rano - zaczął Jaxom.- Salthowi pękło serce, T’kul zaatakował F'lara, dobrze się czujesz?Piemur usiadł ciężko z poszarzałą twarzą.- F'lar żyje, nic mu nie jest - zapewniła szybko Sharra, siadając obok Piemura i obejmując go ramieniem.- B'zon z Ranil - them zostaną na razie w Ista.- D'ram został Władcą Południowego Weyru - dodał Jaxom.- Doprawdy? - normalny kolor powrócił na twarz Piemura.- Ale czy Toricowi się to spodoba?- D'ram jest inny - powiedział Jaxom.- Zobaczysz.Piemur spojrzał na Sharrę, by sprawdzić, czy domyśla się, co nowe wydarzenia mogą oznaczać dla ambicji Torica, ale smutek na jej twarzy nie zmniejszył się.- Mistrz Robinton miał zawał serca! - rzekł Jaxon.- Ten arogancki, nieznośny egoista, wszystkowiedzący altruista o pustej głowie! - krzyknął Piemur zrywając się na nogi.- Myśli, że Pern nie poradzi sobie bez jego wtrącania się we wszystko, bez jego wiedzy o wszystkim, co się dzieje we wszystkich Warowniach i Siedzibach na całej planecie, na Północy i na Południu! Nie jada, nie odpoczywa i nie pozwoli nam w niczym sobie pomóc, chociaż pewnie wykonalibyśmy wszystko lepiej niż on sam, bo mamy więcej rozumu w paznokciu jednego palca niż on ma w ogóle! - Sharra i Jaxom przyglądali mu się, ale nie był w stanie przestać.- Marnuje siły, nigdy nie słucha nikogo, a kiedy próbujemy przemówić mu do rozumu, ma jakieś zwariowane wyobrażenie, że tylko on jeden, Mistrz Harfiarzy Pern, wie coś o przeznaczeniu czekającym Weyry, Warownie i Siedziby.No i dobrze, teraz dostał nauczkę.Może wreszcie posłucha.Może teraz.- łzy nabiegły Piemurowi do oczu.Patrzył na przyjaciół licząc, że może powiedzą, że był to tylko żart.Sharra znów go objęła, a Jaxom niezręcznie poklepał po ramieniu.W górze ogniste jaszczurki świergotały o wiele za wesoło.Piemur nie chciał słuchać Farli.- On się czuje dobrze - powiedziała Sharra i poczuł, jak jej łzy spływają mu po policzku.- Wyzdrowieje.Mistrz Oldive jest przy nim, i Lessa.I Brekke właśnie tam poleciała.Ruth nalegał, że ją zawiezie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]