[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Jest martwy powtórzyła, nie przestając patrzeć na twarz ciemnowłosego mężczyzny.Możesz być z siebie dumny, dziękuję ci, Farysie.Zasłużyłeś na odpoczynek, więc zaśnij i niemartw się o nic.Pokonaliśmy trzeciego anioła nieco wcześniej, niż planowałam, to wszystko zignorowała pogardliwe prychnięcie Leviathana. Jak będziesz gotowy, ruszymy do klasztoru,nie prędzej.Człowiek skinął głową i przymknął oczy.Dziewczyna wstała.Wiedziała, co musi zrobićnajpierw. Zostańcie tu, proszę.To może nie najlepsze miejsce na obóz, ale nie ma sensu szukaćinnego, martwe nietoperze wyglądają nieco makabrycznie, ale nikomu nie potrafią jużzaszkodzić.Muszę się pożywić, w przeciwnym wypadku będę zmuszona rozszarpać wszystkiekonie kapłanów, a z tego w klasztorze raczej nie będą zachwyceni.Zechcesz iść ze mną? zwróciła się do Wampira.Mężczyzna o włosach koloru pszenicy spojrzał zaskoczony. Tak, to dobra propozycja zgodził się. Elpis zebrała siły, by spojrzeć na Elfa, zmuszając się, by jej wzrok był zimny,pozbawiony lęku czy troski. Potem muszę porozmawiać z tobą.Na osobności.Odwróciła się, by odejść, ale zatrzymał ją. Dobrze, tylko powiedz, kiedy i gdzie pani.Nie potrafiła powstrzymać mimowolnego uśmiechu. Jak na adepta zadajesz osobliwe pytania.Będziesz wiedział kiedy, a ja będę wiedziałagdzie lekko musnęła palcami miejsce, gdzie spoczywał jej amulet, po czym skłoniła głowęi odeszła.****Wiedział.Zanim jeszcze powrócił Sylwan, wiedział, że powinien pozostawićpogrążonego we śnie Farysa, a kiedy tylko trafił na pień zwalonego przez jakiś wcześniejszyhuragan klonu, stało się dla niego jasne, że właśnie tu powinien czekać.Amulet przemawiał doniego bez słów, a jego język w jakiś niepojęty sposób był dla niego prosty i zrozumiały.Wiedział, że nadchodzi, zanim jeszcze usłyszał jej kroki i bicie jej serca.Wynurzyła sięz gęstwiny drzew, zaskakując go mimo wszystko.Chybił, próbując określić dokładny kierunek,z którego nadejdzie i usiłując wybadać jej nastrój.Spodziewał się gniewu i wyrzutów,tymczasem Elpis była spokojna i opanowana, dziwna, cielesna i eteryczna zarazem.Długie włosyfalowały w rytm jej szybkich kroków, a uśmiech, którym go na powitanie obdarzyła, nieobejmował oczu.Było w niej coś drapieżnego, słabość i strach zastąpiła kocia zwinność ruchów, połączonaz pewnością siebie.Z jej twarzy znikły niezdrowe cienie, znów była silna.Wiedział, że jakiejśistocie jej życie zostało brutalnie wydarte, by czarodziejka mogła doświadczyć takiej przemiany.Wzdrygnął się na wspomnienie drobnej dziewczyny, opadającej na ciało szarego Wilkai zagłębiającej kły w jego szyi.Elfka zatrzymała się przed pniem, obok niego. Sprzedałaś Człowiekowi bujdę, prawda? zapytał, by wyrwać się z pod hipnotycznegowpływu jej oczu. Właściwie dwie bujdy dokończyła poważnie. O którą pytasz?Popatrzył zaskoczony, ale nie pozwolił zbić się z tropu. Odesłałaś trzeciego anioła, pani.To wcale nie jest tak, że po prostu został wcześniejpokonany.Konsekwencje mogą być bardzo poważne, prawda?Dziewczyna oparła się plecami o przełamany klon i wbiła spojrzenie w rozgwieżdżoneniebo nad nimi.Dziś, jak nigdy od kilku dni, wyraznie widać było gwiazdy.Zaczynało się.Dziwna melancholia, pojawiająca się nie wiadomo skąd, pragnienie zmieniające jej wolęi pustka, którą od wieków usiłowała zapełnić, nie znajdując nic godnego uwagi na tyle, by się nadtym zatrzymać.Aż do teraz. Czy zastanawiałeś się kiedykolwiek, jakie są granice mocy czarnoksiężnika? odpowiedziała pytaniem na pytanie, nie patrząc na niego. Jakie są granice twojej mocy? Copotrafisz, a czego nie potrafisz uczynić i dlaczego? Nie o to pytałem.Uśmiechnęła się smutno.Przez chwilę milczała, czując na sobie ciężar jego wzroku. Wiem zgodziła się w końcu. To była podpowiedz.A teraz powiem ci, jakie bujdysprzedałam Człowiekowi.Ostateczna śmierć trzeciego anioła nadeszła zbyt prędko, to niepowinno było się stać, ale to już wiesz.Nie potrafię przewidzieć, jakie będą konsekwencje, alepojawią się.To pierwsza bajka: zapewnienie o tym, że nie musimy się niczego obawiać.A druga. przeniosła wzrok na jego twarz, w jej oczach odbijały się gwiazdy. Nie ja zabiłamTrzeciego dokończyła łagodnie. W pierwszej chwili nie zrozumiał.Nie spodziewała się wcale, że zaakceptuje wszystko odrazu.Czekała spokojnie na moment, w którym prawda przebije się przez oporny murzaprzeczenia, a panika obejmie nad nim władzę.Czekała, słuchając jak jego serce przyspiesza,a oddech staje się nieregularny.Odruchowo zrobił krok do tyłu, a Elpis całą sobą odebrała jegoniepewność i strach, zupełnie jak wtedy, gdy powiedziała mu o jego nieświadomych próbachrzucenia na nią Klątwy.Zamykał się przed nią, jednocześnie rozpaczliwie jej potrzebując, a onanie miała pojęcia, co powinna zrobić, by został.Nie zdawał sobie sprawy z własnej mocy, a tamoc go przytłaczała, tak jak ją kiedyś. Mów dalej poprosił bezbarwnym głosem. Ile zła wyrządziłem tym razem? Wiem, dlaczego to zrobiłeś powiedziała miękko. Chociaż tego nie pojmuję.Dziękuję ci.Uciekł spojrzeniem w bok.Nie myśląc o tym, co i dlaczego robi, podeszła do niegoi delikatnie ujęła go dłonią pod brodę, zmuszając, by na nią spojrzał.Poddał się jej, zaskoczony.Błękit jego oczu był teraz przełamany chmurami, na twarzy miał głębokie cienie.Tak wyglądałWampir, kiedy potrzebował krwi.Albo czarnoksiężnik, jeśli uwolnił zbyt wiele mocy.Elf niesprawiał jednak wrażenia wyczerpanego, przynajmniej nie fizycznie i właśnie to jązaalarmowało.Przybity, przygnębiony i zagubiony, ale nie senny. Zabicie Trzeciego było możliwe tylko dzięki wytworzeniu i odepchnięciu od siebieogromnej potęgi.Ja zamierzałam go tylko osłabić na tyle, by nie potrafił stawić mi oporui przemówił do mnie, widziałeś sam, ile to trwało i potrzebowałam pomocy Farysa
[ Pobierz całość w formacie PDF ]