[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.-Przyznam, że jest pan mniej zakłamany niż inni, McDermott.Ma pan kłopoty i jak sądzę,moje wrzaski niczego nie załatwią.Czy ty nie rozumiesz, synu? Najczęściej właśnie przezcholerny zdrowy rozsądek ludzi takich jak pan i ja, Jim Nicholas jest traktowany w takisposób jak dzisiaj.- Rozumiem, doktorze.Chociaż przypuszczam, że cała sprawa nie jest tak prosta, jakpan to przedstawia.- Wiele rzeczy nie jest łatwych - burknął starszy mężczyzna.- Słyszał pan, copowiedziałem Nicholasowi.Jeżeli nie zostanie przeproszony i nie dacie mu pokoju,wyprowadzę stąd cały kongres.- O ile się orientuję, celem kongresu - zapytał ostrożnie Peter - jest przeprowadzeniedyskusji zawodowych, pokazów i tego rodzaju spraw, które mają przynieść pożytek innymludziom?- Oczywiście.- Czy wobec tego pana decyzja jest słuszna? Czy zerwanie kongresu będzie dlakogokolwiek korzystne? Na pewno nie dla doktora Nicholasa.- Przerwał gwałtownie,czując, jak w jego rozmówcy narasta wrogość.- Niech mi pan tu nie opowiada takich rzeczy, McDermott - warknął doktor Ingram.-Byłem wystarczająco inteligentny, żeby o tym pomyśleć.- Przepraszam.- Zawsze są powody, żeby czegoś n i e robić.Często bardzo przekonujące.Dlategowłaśnie tak mało osób broni tego, w co wierzy albo twierdzi, że wierzy.Przewiduję, że zaparę godzin, kiedy niektórzy z moich działających w najlepszych intencjach kolegówdowiedzą się co planuję, użyją takich samych argumentów.- Starszy mężczyzna przerwał iodetchnął ciężko.Popatrzył Peterowi prosto w oczy.- Pozwoli pan, że o coś zapytam.Dzisiajrano przyznał pan, iż jest zawstydzony tym, że hotel odmówił przyjęcia Jima Nicholasa.Gdyby znalazł się pan na moim miejscu, jak pan by postąpił?- Doktorze, to hipotetyczne.- Daj pan spokój tym głupotom! Zadałem proste, bezpośrednie pytanie.Peter zastanowił się.Miał wrażenie, że jeżeli chodzi o interes hotelu, jego zdanie niebędzie miało szczególnego znaczenia.Dlaczego więc nie miałby odpowiedzieć szczerze?- Sądzę, że zrobiłbym dokładnie to, co pan zamierza.Wyprowadziłbym się -odpowiedział.- Dobrze! - Przewodniczący kongresu cofnął się o krok i spojrzał z uznaniem naPetera.- Widzę, że choć mówi pan te hotelowe bzdury, jest pan uczciwym człowiekiem.- Który wkrótce może zostać bezrobotnym.- Zachowaj pan czarny garnitur, synu! Może pan dostać robotę jako pomocnikprzedsiębiorcy pogrzebowego.- Po raz pierwszy doktor Ingram roześmiał się.- Mimowszystko, McDermott, lubię pana.Czy ma pan jakieś zęby do nareperowania?Peter pokręcił głową.- Jeżeli nie ma pan nic przeciwko temu, chciałbym jak najszybciej dowiedzieć się,jakie są pańskie plany.Gdy tylko odwołanie rezerwacji zostanie potwierdzone, należy natychmiast podjąćokreślone działania.Jak wspomniał Royall Edwards w czasie lunchu, dla hotelu będzie tokatastrofalna strata.Ale przynajmniej można będzie bezzwłocznie odwołać pewneprzygotowania na jutro i pojutrze.- Był pan ze mną szczery - oznajmił rzeczowo doktor Ingram.- Odwzajemnię się więcpanu tym samym.Zwołałem nadzwyczajne posiedzenie zarządu na piątą po południu.-Spojrzał na zegarek.- Czyli za dwie i pół godziny.Do tej pory przyjedzie już większość jegoczłonków.- Nie wątpię, że będziemy w kontakcie.Doktor Ingram skinął głową.Jego posępny nastrój powrócił.- McDermott, niech pana nie zwiedzie to, że przez chwilę rozmawialiśmy swobodniej.Nic się nie zmieniło i mam zamiar kopnąć was tam, gdzie najbardziej was zaboli.*Dziwne, ale Warren Trent niemal obojętnie przyjął wiadomość, że KongresDentystów Amerykańskich może zrezygnować ze zorganizowania swojego zjazdu i na znakprotestu opuścić hotel.Gdy Peter McDermott wyszedł od doktora Ingrama, udał się natychmiast do częściadministracyjnej.Christine - chyba trochę chłodno, pomyślał - poinformowała go, żewłaściciel hotelu jest u siebie.Peter poczuł, że Warren Trent jest wyraznie mniej zdenerwowany niż zwykle.Siedziałw wielkim gabinecie naczelnego dyrektora za swoim biurkiem z czarnym, marmurowymblatem i nie okazywał irytacji, tak wyraznie widocznej poprzedniego dnia.Kiedy słuchałraportu Petera, momentami na jego ustach pojawiał się chwilami uśmieszek, który jednakzdawał się nie mieć nic wspólnego z zaistniałą sytuacją.Sprawia to wrażenie, pomyślał Peter,jakby jego pracodawca rozkoszował się jakąś prywatną, znaną tylko jemu przyjemnością.Wreszcie, właściciel hotelu pokręcił zdecydowanie głową.- Nie wyprowadzą się.Będą gadać, ale na tym wszystko się zakończy.- Doktor Ingram był dość stanowczy.- Może i jest, ale inni nie będą.Wspomniał pan, że po południu będą mieli spotkanie.A ja panu powiem, co zrobią.Przez jakiś czas będą dyskutowali, a potem powołają komitet wcelu uchwalenia rezolucji.Pózniej - może jutro - komitet przekaże zarządowi informację.Zarząd może ją przyjąć albo odrzucić, w każdym razie będą dyskutować dalej.Jeszczepózniej - może pojutrze - przedyskutują rezolucję na zjezdzie.Już to widziałem nie raz -wielka demokracja w działaniu.Będą wciąż dyskutowali, nawet kiedy zjazd już się skończy.- Sądzę, że może mieć pan rację - stwierdził Peter.- Chociaż muszę powiedzieć, żejest to niezbyt budujący punkt widzenia.Powiedział te słowa bez zastanowienia i natychmiast ugryzł się w język, oczekującgwałtownej reakcji przełożonego.Ale nie nastąpiła.Zamiast tego Warren Trent mruknął:- Po prostu staram się myśleć praktycznie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]