[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Oczywiście jeżeli wielkość celu mierzy sięilością ofiar, trzeba przepowiedzieć temu narodowi panowanie nad światem.106Petersburg, 2 sierpnia 1893, o północy.Rzuciłem ostatnie spojrzenie na to niezwykłe miasto, pożegnałem się z Petersburgiem.%7łegnaj!! Jest to magiczne słowo!! Dodaje miastom zarówno jak ludziom nieznanego uroku.Było po dziesiątej, wróciłem z przechadzki po wyspach.Jest to moment, kiedy wyglądmiasta robi dziwne i bardzo trudne do opisania wrażenie, bo piękno tego obrazu nie polega naliniach, ponieważ położenie jest całkowicie płaskie, lecz na magii zamglonych nocy północnegokraju, nocy świetlistych, które trzeba widzieć, by zrozumieć ten poetyczny majestat.Od strony zachodniej miasto pozostawało mroczne, drżąca linia rysowana przez nie nahoryzoncie wyglądała jak mała wycinanka z szarego papieru przyklejona na białym tle: tym tłemjest niebo na zachodzie, gdzie zorza wieczorna lśni długo po zniknięciu słońca, podczas gdy namocy odwrotnego efektu to samo lśnienie na wschodzie oświetla gmachy przeciwległej dzielnicyo eleganckich fasadach, rysujących się jasną plamą na części nieba przezroczystej i głębszej niżta, na której błyszczy gloria zachodu.To przeciwieństwo sprawia, że na zachodzie miasto jestczarne, a niebo jasne, natomiast na wschodzie to, co się wznosi na ziemi, jest oświetlone i odcinasię bielą na ciemnym niebie.Ten kontrast robi wrażenie, które słowa mogą oddać tylko naderniedoskonale.Powolne gaśnięcie barw zmierzchu, które zdaje się utrwalać dzień walcząc z ciąglerosnącym mrokiem, udziela całej naturze tajemniczego ruchu: niskie tereny miasta ze swyminiezbyt wzniesionymi gmachami na brzegu Newy wydają się oscylować między niebem a wodą rzekłbyś, zaraz znikną w pustce.Wiele wież i dzwonnic ma na szczycie, jak już Ci pisałem gdzie indziej, ostre iglice, podobnedo masztów statku.W nocy te egrety, pozłacane zgodnie z narodowym zwyczajem, płyną wpowietrzu nad niebem, które nie jest ani czarne, ani jasne, a kiedy nie odcinają się tam cieniem,błyszczą tysiącem refleksów podobnych do mory łusek jaszczurki.Jest początek sierpnia, w tej szerokości geograficznej to już koniec lata, a jednak cząstka niebajeszcze zostaje świetlista przez całą noc.Ta perłowa aureola trwająca na horyzoncie odbija się wNewie, która w spokojne dni wydaje się nie mieć prądu.Rzeka lub raczej jezioro tak oświetloneupodabnia się do ogromnej metalowej płyty i ta srebrzysta równina jest oddzielona od nieba,białego jak ona, tylko sylwetą miasta.Ta odrobina ziemi odcinająca się i drżąca na wodzie jakpiana naniesiona powodzią, te czarne, nieregularne punkciki, ledwo zaznaczone pomiędzy bieląnieba a bielą rzeki czyżby to była stolica wielkiego państwa, czy też to wszystko jest tylkopozorem, złudzeniem optycznym? Tło obrazu jest płótnem, a kształty to cienie ożywione przezchwilę latarnią magiczną, użyczającą im urojonego istnienia, ale podczas gdy one dokonują wprzestrzeni milczących obrotów, lampa zgaśnie, miasto z powrotem zapadnie się w pustkę iwidowisko skończy się jak fantasmagoria.Widziałem iglicę katedry, w której są złożone szczątki ostatnich władców Rosji, odcinającąsię czernią na białym płótnie nieba: ta strzała góruje nad twierdzą i nad miastem.Ostrzejsza niżpiramida cyprysa, na perłowej szarości dali robi wrażenie zbyt mocnego i zbyt zuchwałegopociągnięcia pędzlem, zrobionego przez artystę w chwili upojenia.Rys przyciągający spojrzeniepopsułby obraz, lecz upiększa rzeczywistość: Bóg nie umie malować tak jak my.Było to107piękne.mało ruchu, lecz dostojna cisza, inspirująca senność.Cały zamęt, wszystkie hałasypowszedniego życia ustały, ludzie zniknęli, ziemia była we władzy nadprzyrodzonych potęg.Wtych ostatnich blaskach nieskończenie długiego dnia, w tych nierównych, gasnących światłachborealnych nocy, są nieokreślone, niepojęte tajemnice, tłumaczące mitologię Północy.Rozumiemdziś wszystkie zabobony Skandynawów
[ Pobierz całość w formacie PDF ]