[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Może stworzono mnie wÅ‚aÅ›nie po to, abym stawiÅ‚ siÄ™ na tym miejscu.nie powinno to byÅ‚o jednak dotyczyć mojej pani.Gdybym mógÅ‚, pochwyciÅ‚bym jÄ… i odrzuciÅ‚bym w bezÂpieczne miejsce.WpatrywaÅ‚em siÄ™ w niÄ… i czuÅ‚em, jak budzÄ… siÄ™ do życia uczucia, którym nigdy nie pozwalaÅ‚em dojść do gÅ‚osu.ZrozumiaÅ‚em wtedy, że pomimo wszelkich obaw nie mogÅ‚em jej stÄ…d wykluczyć.ByliÅ›my ze sobÄ… zwiÄ…zani na dobre i zÅ‚e nie dlatego, że kiedyÅ› zostaliÅ›my poÅ‚Ä…czeni przez naszych rodziców.To byÅ‚o coÅ› o wiele silniejszego.W jej oczach widniaÅ‚a peÅ‚na spokoju odwaga, a wewnÄ™trzne zaangażowanie zwalczyÅ‚o mój chłód, obuÂdziÅ‚o we mnie uczucia.Na zawsze opadÅ‚a ze mnie lodowa zbroja.Nie miaÅ‚em miecza, Å‚uku ani nawet noża.ByÅ‚em jednak pewien, że ten, z kim miaÅ‚em walczyć, nie mógÅ‚ zostać zraniony broniÄ… wykutÄ… przez zwyczajnych ludzi.Neevor miaÅ‚ tylko wyciosanÄ… z kawaÅ‚ka drewna laskÄ™, z której nadal zwisaÅ‚y kawaÅ‚ki kory.ÅšpiÄ…cy miaÅ‚ miecz, ale gdzieÅ› w gÅ‚Ä™bi umysÅ‚u kryÅ‚o siÄ™ przypuszczenie, że nie byÅ‚ to zwyczajny miecz.Na bramie poruszyÅ‚ siÄ™ Gryf, wysunÄ…Å‚ dÅ‚ugi jÄ™zyk i wolno uderzyÅ‚ skrzydÅ‚ami w poÂwietrze.Bezwiednie siÄ™gnÄ…Å‚em do zawieszonego przy pasie mieszÂka.RozwiÄ…zaÅ‚em go i zaczÄ…Å‚em czegoÅ› szukać.W koÅ„cu wyciÄ…gnÄ…Å‚em kawaÅ‚ek bÅ‚Ä™kitnego metalu, który znalazÅ‚em w opuszczonym gnieździe.To byÅ‚ jedynie odÅ‚amek stali - nie mógÅ‚ mieć najmniejÂszej wartoÅ›ci podczas bitwy, a jednak zacisnÄ…Å‚em na nim palce.ByÅ‚em bezbronny, ale staÅ‚em przy Joisan.ZobaczyÂÅ‚em, jak przez chwilÄ™ jej dÅ‚oÅ„ podniosÅ‚a siÄ™ w górÄ™ i opadÅ‚a - kula z Gryfem już nie istniaÅ‚a.Tuż przed bramÄ… spod ziemi wytrysnÄ…Å‚ ciemny, gÄ™sty dym.To ziemia wypluwaÅ‚a z siebie zÅ‚o.Istnienie tej siÅ‚y byÅ‚o obrazÄ… dla jasnego dnia, powietrza i miejsca, na którym staliÅ›my.Gryf ponownie zaryczaÅ‚ wyzwanie.Tym razem nie wzniósÅ‚ siÄ™ jednak na spotkanie.PopatrzyÅ‚em na Neevora i Landisla.Å»aden nie wydawaÅ‚ siÄ™ zdziwiony ani przerażony.Pomimo to pod pozornÄ… obojÄ™tnoÅ›ciÄ… wyczuÅ‚em gÅ‚Ä™boko ukrytÄ… ostrożność.Joisan wsunęła swojÄ… dÅ‚oÅ„ w mojÄ….Powoli zacisnęła palce, jak gdyby obawiajÄ…c siÄ™, że siÄ™ jej wyrwÄ™.W tym momencie jej ciepÅ‚e dotkniÄ™cie byÅ‚o wÅ‚aÅ›nie tym, czego potrzebowaÅ‚em.znowu z peÅ‚nÄ… Å›wiadomoÅ›ciÄ… dawaÅ‚a najpotrzebniejsze uczucie.Powoli ucichÅ‚o echo gÅ‚osu Gryfa.Czarna chmura zawiÂrowaÅ‚a, zmalaÅ‚a i staÅ‚a siÄ™ ciaÅ‚em staÅ‚ym.Przed nami pojawiÅ‚ siÄ™ mężczyzna.Czy można byÅ‚o go nazwać mężczyznÄ…?ByÅ‚ wysoki jak Landisl i nagi.Od pasa w górÄ™ wyglÄ…daÅ‚ jak czÅ‚owiek.Jego twarz okalaÅ‚y ciemne, krÄ™cone, gÄ™ste wÅ‚osy, a rysy przypominaÅ‚y rzeźby dawnych walecznych królów.A jednak ta wspaniaÅ‚a gÅ‚owa nie harmonizowaÅ‚a z tym, co byÅ‚o poniżej.Od pasa w dół byÅ‚ pokryty ostrym futrem, jego grube nogi zaÅ› byÅ‚y zakoÅ„czone.Szybko odwróciÅ‚em wzrok.Kopyta! Hyron sugerowaÅ‚, żebym szukaÅ‚ krewnych.Czy ta istota należaÅ‚a do mego rodu.byÅ‚a owÄ… drugÄ… osobowoÅ›ciÄ…, którÄ… w sobie odnajÂdywaÅ‚em?Owa mieszanina królewskoÅ›ci i odpychajÄ…cej zwierzÄ™cej ohydy wywoÅ‚aÅ‚a u mnie takie uczucie nienawiÅ›ci, że przez chwilÄ™ zapragnÄ…Å‚em go zabić lub uciec sprzed oczu tym, poÅ›ród których siÄ™ znajdowaÅ‚em, ponieważ ja także nosiÅ‚em podobne piÄ™tno.Ponownie obudziÅ‚a siÄ™ we mnie zimna samotność.NależaÅ‚em do rodu.Ten czÅ‚owiek-bestia mógÅ‚ nawet należeć do mojej rodziny.- Nie!To nie ja krzyczaÅ‚em, nie byÅ‚ to także Neevor lub Landisl.Joisan! Nie patrzyÅ‚a na bestiÄ™, lecz na mnie, poczuÅ‚em, jak mocniej Å›cisnęła mojÄ… dÅ‚oÅ„.- Nie jesteÅ› jego częściÄ…! - WidziaÅ‚em jak mówiÅ‚a, ale sÅ‚owa odezwaÅ‚y siÄ™ także w moich myÅ›lach.PrzesÅ‚anie byÅ‚o ciepÅ‚e, koiÅ‚o walczÄ…ce we mnie uczucie, roztapiaÅ‚o otaczaÂjÄ…cy me serce lód.- Nowy dzieÅ„, inne spotkanie.- Galkur (jeżeli to wÅ‚aÅ›nie byÅ‚ Galkur) przerwaÅ‚ krótkie uczucie jednoÅ›ci, jakie dzieliÅ‚em z mojÄ… paniÄ….Jego gÅ‚os miaÅ‚ gÅ‚Ä™bokie, piÄ™kne i peÅ‚ne czaru brzmienie.Nie stosowaÅ‚ telepatii, mówiÅ‚ gÅ‚oÅ›no.Neevor i Landisl milczeli.Półmężczyzna uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™.Gdyby nie dolna część ciaÅ‚a, ten uÅ›miech mógÅ‚by oczarować nawet niedowiarka.Czy poruszyÅ‚em siÄ™ wówczas, a może już zdecydowaÅ‚, że pomiÄ™dzy nami istnieje więź, z której mógÅ‚ skorzystać?- Znajdujesz siÄ™ w dziwacznym towarzystwie, mój synu - powiedziaÅ‚, specjalnie podkreÅ›lajÄ…c dwa ostatnie wyrazy.Moje ciaÅ‚o zawsze Å›wiadczyÅ‚o przeciwko mnie.NiosÅ‚em w sobie dotkniÄ™cie CiemnoÅ›ci.czy to wÅ‚aÅ›nie chciaÅ‚ mi teraz powiedzieć? Ponownie zaczÄ…Å‚em wÄ…tpić.Neevor podniósÅ‚ laskÄ™ niczym barierÄ™.PróbowaÅ‚em uwolnić siÄ™ z uÅ›cisku Joisan.To musiaÅ‚a być prawda! ByÅ‚em krewnym CiemnoÅ›ci.Czy oni tego nie widzieli? Ambicja mojej matki i wola tego pana CiemnoÅ›ci spowoÂdowaÅ‚y, że byÅ‚em napiÄ™tnowany.Jeżeli z nimi pozostanÄ™, spowodujÄ™ ich upadek.MogÅ‚em być kluczem, z którego chciaÅ‚yby skorzystać Ciemne Moce.“Tylko jeżeli w to uwierzysz.zaakceptujesz kÅ‚amstwo.Wybór należy do ciebie, Kerovanie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]