[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Konował uniósł brwi, spojrzał w moją stronę, ale nie dodał nic wię­cej.Musiał zachowywać spokój.- Przyprowadźcie tutaj ich wszystkich - rozkazała Pani.Bywały chwi­le, gdy stawała się kimś więcej niż tylko Porucznikiem.Przywlekli Duszołap do środka, przepychając ją przez szczelinę.Ale ta suka dalej uśmiechała się za swoim kneblem.To było naprawdę de­nerwujące.I przypuszczam, że dlatego właśnie to robiła.Logicznie rzecz biorąc, winna być głodna, spragniona, trochę obolała i bardzo przygnę­biona.Niewielu ludzi miało na tyle mocne nerwy, by stać przy niej na straży, kiedy pozwalano jej jeść albo wypróżniać się.Zazwyczaj zada­niem tym obarczano Łabędzia, Mathera lub Księcia - jeżeli ktokolwiek w ogóle zatroszczył się o nią.Klinga jednak nie chciał mieć nic do czy­nienia z Duszołap.Sądzę, że nienawidził jej, ponieważ takie było stano­wisko Pani, zaś jego szacunek dla Pani należałoby chyba określić jako obsesję.Dla dobrego, starego Murgena Duszołap zachowała bardzo ponure i wiele obiecujące spojrzenie, niezależnie od tego, jak wyglądała po­za tym.- Rozpocznijmy badania - warknęła Pani.Uklękła przy Duszołap, ale spojrzała w górę, na Konowała.- Oto jesteś.Co masz zamiar z tym zrobić? - Było oczywiste, że przeszła właśnie jeden z nieoczekiwanych zwrotów swego nastroju.Wiedziałem, że Konował chciał jej powiedzieć, że to nie jest Khatovar, upierać się, że nie przebyliśmy pół świata i otworzyliśmy sobie dro­gę przez piekło, tylko po to, aby odnaleźć opuszczony stos kamieni już obracający się w ruinę.Ale nie mógł tego powiedzieć, ponieważ sam nie znał prawdy.Nie wyrzekł więc ani słowa.Wraz z upływem czasu Konował stawał się coraz bardziej milczący.450Pani wymamrotała jakieś słowa pod nosem, chwyciła Duszołap za podbródek i zmusiła siostrę., by spojrzała jej w oczy.- Jest coś, czym chciałabyś się podzielić z nami, moja droga? Jakiś maleńki sekrecik dotyczący tego miejsca, który przekażesz nam w za­mian za to, że nie zostawimy cię, gdy stąd odejdziemy?Duszołap mrugnęła do mnie.Pani nie miała szans.Odniosłem wraże­nie, że miała ochotę wyrwać się stąd już w tej chwili i do diabła z prze­trząsaniem tej kupy kamieni i złoszczeniem się na wszystkich pozostałych.Duszołap była naprawdę w paskudnym nastroju.Pani zresztą też.Szczęście miała Kina, że była boginią.Duszołap uśmiechnęła się, potem znowu, ale nie miała ochoty nicze­go robić na własną rękę.Nie pomoże nam, nawet po to by ocalić własną dupę.Tego właśnie po niej oczekiwałem.Wszyscy spośród Dziesięciu Których Schwytano mogli zostać pokonani wyłącznie przez odwołanie do ich obsesji.- Cho-o-lera! - poniosło się echem w ciemnościach.- A co to, kur­wa, jest? Kapitanie! Murgenie! Musicie to zobaczyć!Konował wzruszył ramionami i pokiwał głową.Nie miało znacze­nia, co to jest.Nie była to odpowiednia wymówka, żeby choć na krok odejść od starej damy.Powłócząc nogami, wyszedłem na posadzkę, mogłem wyczuć to je­dynie dzięki zmianie faktury powierzchni pod stopami.Konował czła­pał za mną.Mruczał coś do siebie niczym stary szaleniec, potrząsał gło­wą, jakby chciał zrozumieć, co właściwie, do diabła, tutaj robi.To nie było miejsce, do którego zmierzał przez ostatnie trzydzieści lat.To był jakiś okrutny żart.Cudzy koszmar.To nie mogło być miejsce, w którym narodziły się Wolne Kompanie Khatovaru.Tu nic po prostu nie było.Czułem, jak jego rozpacz pogłębia się.I wiedziałem, że będzie się tak działo, póki nie stanie się bezdenna i najczarniejsza.A potem, wedle wszelkiego prawdopodobieństwa, wszystko się odwróci, kiedy on prze­kona się, że wszystko skończyło się w taki sposób, dlatego iż pozwolił wprowadzić się w błąd.Nie miałem problemu z wyobrażeniem sobie, jak będzie wyglądać przyszłość, niepotrzebne były żadne wnętrzności owcy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • personata.xlx.pl