[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wresz­cie zobaczyliśmy pośrodku stół zasłany kartami, a za stołem siedzącą postać, która zdawała się oczekiwać nas nieruchomo w mroku, jeśli była jeszcze żywa.Zanim światło ukazało jej oblicze, Wilhelm przemówił:— Szczęśliwej nocy, czcigodny Jorge.Oczekiwałeś nas!Kiedy podeszliśmy kilka kroków, kaganek rozjaśnił twarz starca, który patrzył na nas tak, jakby widział.— Ty jesteś Wilhelmem z Baskerville? — spytał.— Oczekiwałem cię już od popołudnia, kiedy przyszedłem przed nieszporem, by się tu zamknąć.Wiedziałem, że przyjdziesz.— A opat? — spytał Wilhelm.— To on miota się tam, na sekretnych schodach?Jorge zawahał się przez moment.— Jeszcze żyje? — spytał.— Myślałem, że zabrakło mu już powietrza.— Zanim zaczniemy mówić — powiedział Wilhelm — chcę uratować go.Możesz otworzyć od tej strony.— Nie — odparł Jorge ze znużeniem — już nie mogę.Mechanizm otwiera się od dołu, naciskając na płytę, tutaj zaś uruchamia się dźwignię, która otwiera drzwi w głębi, za tą szafą — i wskazał na szafę za swoimi plecami.— Obok szafy ujrzałbyś koło z balansami, które obraca mechanizm na dole.Ale kiedy usłyszałem, że koło zgrzyta, znak, że Abbon wchodzi od dołu, targnąłem za sznur podtrzymujący ciężarki i sznur zerwał się.Teraz przejście jest zamknięte z obu stron i nie zdołasz powiązać nici mechanizmu.Opat nie żyje.— Dlaczego go zabiłeś?— Dzisiaj, kiedy po mnie przysłał, powiedział, że dzięki tobie odkrył wszystko.Nie wiedział jeszcze, co staram się chronić, nie pojął nigdy dokładnie, jakie skarby kryje biblioteka i jakim celom ona służy.Prosił, bym objaśnił mu to, czego nie wiedział.Chciał, żeby finis Africae został otwarty.Grupa Italczyków zażądała położenia kresu temu, co nazywają tajemnicą chronioną przeze mnie i moich poprzedników.Dręczy ich zachłan­ność na rzeczy nowe.— A ty musiałeś obiecać mu, że przyjdziesz tutaj i położysz kres swemu życiu, tak jak położyłeś kres życiu innych, by w ten sposób ocalała cześć opactwa i by nikt się o niczym nie dowiedział.Powiedziałeś mu, którędy ma tu przyjść, ażeby sprawdził, kiedy będzie już po wszystkim.Czekałeś jednak, żeby go zabić.Nie pomyślałeś, że może wejść przez zwierciadło?— Nie, Abbon jest niskiego wzrostu, bez pomocy nie zdołałby dosięgnąć wersetu.Wskazałem mu to przejście, które tylko ja już znam.Sam korzystałem z niego przez wiele lat, gdyż było po ciemku łatwiejsze.Wystarczyło pójść do kaplicy, a potem, pośród kości zmarłych, do końca.— Tak więc kazałeś mu przyjść wiedząc dobrze, iż go zabijesz.— Nie mogłem już zaufać nawet jemu.Był przerażony.Stał się sławny, ponieważ w Fossanova udało mu się spuścić w dół ciało po krętych schodach.Teraz jest martwy, bo nie zdołał wspiąć się na swoje schody.— Posługiwałeś się nim przez czterdzieści lat.Kiedy spostrzegłeś, że ślepniesz i nie będziesz już mógł mieć baczenia na bibliotekę, zacząłeś działać roztropnie.Do­prowadziłeś do wyboru na opata człowieka, któremu mogłeś zawierzyć, i kazałeś mianować bibliotekarzem najpierw Roberta z Bobbio, bo mogłeś wyuczyć go tak, jak ci się podobało, następnie Malachiasza, bo temu niezbędna była twoja pomoc, i nie zrobił kroku, jeśli nie zasięgnął rady u ciebie.Przez czterdzieści lat byłeś panem tego opactwa.To właśnie pojęła grupa Italczyków i to też powtarzał Alinard, lecz nikt nie dawał mu posłuchu, gdyż uważano, że na starość pokręciło mu się w głowie, czy tak? Jednak czekałeś jeszcze na mnie i nie mogłeś zablokować wejścia przez zwierciadło, gdyż mechanizm jest wmurowany.Po co czekałeś na mnie, skoro miałeś pewność, że przyjdę? — Wilhelm zadał to pytanie, ale z tonu głosu można było się domyślić, że odgadł już odpowiedź i oczekiwał na nią jako na nagrodę za swoją zręczność.— Od pierwszego dnia pojąłem, że pojmiesz.Po twoim głosie, po sposobie, w jaki doprowadziłeś mnie do rozprawiania o rzeczach, o których nie chciałem, by rozprawiano.Byłeś więcej wart od innych, doszedłbyś do tego tak czy owak.Wiesz, że wystarczy pomyśleć i od­tworzyć w swoim umyśle myśli innych.A poza tym słyszałem, że zadawałeś pytania innym mnichom, wszyst­kie właściwe.Lecz nigdy nie pytałeś o bibliotekę, jakbyś znał już wszystkie jej tajemnice.Pewnej nocy poszedłem zastukać do twojej celi, ale ciebie nie było.Z pewnością byłeś tutaj.Z kuchni zniknęły dwa kaganki, słyszałem, jak mówił to ktoś ze służby.A wreszcie, kiedy Seweryn przyszedł, by powiedzieć ci o pewnej księdze, onegdaj w narteksie, upewniłem się, że jesteś na moim tropie!— Ale zdołałeś odebrać mi księgę.Poszedłeś do Ma­lachiasza, który do tego momentu nic zgoła nie pojmo­wał.Miotanego zazdrością głupca dręczyła myśl, że Adelmus odebrał mu wielbionego Berengara, który upodobał sobie młodsze ciało.Nie rozumiał, co wspólne­go ma z tą historią Wenancjusz, a ty jeszcze bardziej zamąciłeś mu w głowie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • personata.xlx.pl