[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wrócił z niedużą książką.Otworzył ją i zakrywając dłońmi drukowany tekst, wskazał mi fotografię.— Co ci przypomina to zdjęcie?Zobaczyłem najpierw mały i rzadki sosnowy lasek rozciągający się jakby na stoku wzgórza.Między drzewami tkwiły w ziemi podłużne, wysokie głazy — stele kamienne.Było to jakby zdjęcie fragmentu„magicznego kręgu" i kilku grobów płaskich, jakich pełno jest na naszym cmentarzysku.— To chyba zdjęcie naszego cmentarzyska w Gąsiorach — bąknąłem niepewnie.— Co to za książka, Andrzeju?— Jest to praca Grafa von Oxenstierna „Die Urheimat der Goten" —„Kolebka Gotów".A to zdjęcie przedstawia cmentarzysko gockie w Vallox-Saby w południowej Skandynawii.Milczałem skruszony.Dodał więc, żeby pognębić mnie do końca:— Nie wnioskuję na podstawie jednego wisiorka lub fibuli.Ale przecież wszystko tutaj jest jakby gockie.Ten nasz pejzaż z tym wąskim jeziorkiem, kamieniste wzgórza porośnięte wrzosem, kurhany ze stelarni, kręgi kamienne, wszystko do złudzenia przypomina południową Skandynawię.Bo powiadam ci, że właśnie stamtąd przybyli kiedyś ludzie, którzy pochowani zostali w tych kurhanach.Agnieszce przydzielił Andrzej do pracy największy kurhan na naszym cmentarzysku.Kurhan Agnieszki nosił porządkową liczbę „trzynaście" i miał 16 metrów szerokości.Brakowało na nim stełi, a zamiast niej na szczycie widniał lej.— Może to ślad po późniejszym wkopie? Może ten kurhan jest wyrabowany? — martwił się Andrzej.Od jednej strony kurhan został jakby nadgryziony.Na wiosnę 1945 roku, w czasie ofensywy radziecko-polskiej na Pomorze, Niemcy umieścili tutaj stanowisko karabinu maszynowego.Kurhan bowiem znajdował się na szczycie wzgórza, roztaczał się stąd wspaniały widok najezioro i na wzgórza sąsiedniego brzegu, skąd właśnie nadciągały radzieckie i polskie wojska.Drzewa na kurhanie wycięto i aż do południa operowało tu słońce.Podejrzewałem, że tylko dlatego Agnieszka chciała pracować przy trzynastym kurhanie.Jednocześniemogła się opalać.Kłopoty zaczęły się, gdy zdjęto wierzchnią warstwę ziemi i roślin.Ukazała się pod nią rozrzucona przez niemieckich żołnierzy, niekształtna kupa kamieni.W żaden sposób nie można było odnaleźćkamiennego koliska.które zazwyczaj wyznaczało u podstawy cały kurhan.— No, będziesz ty miała z tą trzynastką — powiedział Andrzej.Ale Agnieszka spokojnie zabrała się do pracy.Kucnęła na malutkim stołeczku i wystawiając do słońca obnażone plecy przenosiła na papier z podziałką milimetrową kształt każdego kamienia na kurhanie.Wszystkie warstwy kurhanu należało bowiem dokładnie przerysować; io z ich ułożenia odczytywano później jego dzieje.Odwiedziłem Agnieszkę, choć miałem do niej wiele zadawnionego żalu.-.Jesteś, Agnieszko, coraz piękniejsza -- powiedziałem nieśmiało sadowiąc się oboje niej na drugim stołeczku.Na szyi wisiała mi lornetka.Od czasu do czasu przykładałem ją do oczu, żeby śledzić ruchy dzikiego łabędzia pływającego na środku jeziora.— Agnieszka? Dawniej nazywałeś mnie „Babie Lato".Zdaje mi się, że nigdy nie pozbędziesz się manii „przezywania".Określam ludzi imionami, na jakie moim zdaniem zasługują.Mój młodszy brat Paweł powinien mieć na imię „Karakalla".Jest małoduszny.— A jak nazwałbyś doktora Andrzeja?----- Jordan.Profesor Jordan.To nazwisko przypominałoby trochę mnicha z VI wieku, Jordanesa.Wyobraź sobie, jak by to dźwięcznie brzmiało: „Nie ulega wątpliwości, że ten kurhan stanowi mogiłęznakomitego gockiego wojownika — powiedział z powagą profesor Jordan".— Andrzej jest za młody, jak na takie godne imię.— Dlatego nazywam go po prostu: Andrzej.— Czemu ochrzciłeś mnie Agnieszka?Nie wiem.Roześmiała się.Była to piękna dziewczyna o podłużnych i jakby nieco skośnych oczach.Gdy uśmiechała się, wszystko w niej jeszcze bardziej piękniało — patrząc na nią odczuwało się wielką radość.Pokłóciliśmy się o drobiazg — dziś wiem, że to był drobiazg —- ale urósł on w naszych wyobrażeniach do ogromnych rozmiarów.Miała w swym charakterze coś despotycznego; lubiła narzucać swą wolę i swoje zdanie;obcowanie z nią to była jakby ciągła wojna podjazdowa.Nie cieszyłem się, że spotkałem ją w Gąsiorach [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • personata.xlx.pl