[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Tylko nie kręć.Wiem, że Zetjeszcze w Myczkowcach sprawdził znaczenie Tryzuba, przy innej okazji do spółki zBanderasem i Białym zrobił kserokopię.Tobie kazali dowiedzieć się, czego szukam wBieszczadach.- Grucha - szepnął Waldek.- Grucha?- Ta kleptomanka ukradła panu mapę, kiedy wjeżdżaliśmy do Zagórza, a pan wyszedłna korytarz.Potem nie wiedziała, jak ją oddać, więc poprosiła mnie, żebym to jakoś załatwił,ale o wszystkim dowiedzieli się chłopcy i przyszli do mnie.- I co dalej?- Zabrali ją, a potem oddali i kazali mi.- Kazali ci?- Poprosili, żebym coś z pana wyciągnął.Poleciłem Waldkowi kłaść się spać, a potem obudziłem naszych zmienników.- Jeszcze mamy godzinę snu - oburzył się Banderas spoglądając na zegarek.- Siadajcie! - zaprosiłem Banderasa i Zeta.- Musimy pogadać o Tryzubie.ROZDZIAA CZTERNASTYROZMOWA Z SIAAMI ZAA " W DOLINIE CARYCSKIEGO "RUSZAMY DO KAMIENIA BANKIERA " PODZIEMNY BUNKIERUPA " KULINARNY PODSTP " NOCNA WYCIECZKA " KOMANDOSIW AKCJI " ARESZTUJEMY BATUR " UWOLNIENIE KAPITANAMAKREBYJechałem powoli rozglądając się po otaczających nas soczyście zielonych górach.Blondynka siedziała obok mnie i milczała zapatrzona w przednią szybę Rosynanta.Zjechałemwprawo, na parking na Przełęczy Wyżniańskiej.Za sobą miałem szczyty Małej i WielkiejRawki, a przed sobą połoninę Caryńską i na lewo od niej Wetlińską.Pomiędzy tymigrzbietami płynęła rzeczka.Ten widok coś mi przypominał, lecz w tej chwili nie mogłemsobie skojarzyć co.- Jerzy mówił, że jest pan romantykiem - rzekła blondynka stając obok mnie.- Skąd Jerzy mnie tak dobrze zna?- Jego ojciec dużo o panu opowiadał.- Pewnie Waldek nie wspominał mnie najlepiej.- Uważam, że Jurek nie pamięta już rad ojca i lekceważy pana, a chyba niesłusznie.Przyznam, że takie słowa wypowiedziane przez urodziwą, młodą dziewczynęschlebiały mej męskiej próżności.Spojrzałem na jej twarz.Była bardzo ładna, jedynie wniebieskich oczach ujrzałem lekki błysk lodu, który mnie natychmiast orzezwił.- Czemu pani przeszła na stronę zła? - zapytałem ją.- O co panu chodzi? - zdziwiła się.Staliśmy oparci łokciami na drewnianym płocie parkingu.Dziewczyna przeczesaładługie włosy spływające jej na plecy, przeciągnęła dłońmi po obcisłych dżinsach i sięgnęła dokieszeni czarnej skórzanej kurtki.Wyjęła papierosa i zapaliła go.- Pan jest człowiekiem starej daty, za uczciwym - stwierdziła patrząc ku niebu.- Jerzyjest wspaniałym mężczyzną, oferującym kobiecie wszystko to co najlepsze.Handluje dziełamisztuki, co nie jest zakazane, i świetnie zarabia.- Dla niego ukradła pani nasz furgon - mruknąłem.- Jaki furgon? - bezczelnie udała zdziwienie.- Dobrze - wyprostowałem się.- Widzę, że jedzie pani przyjaciel, więc powiemkrótko.Wczoraj nas śledziliście, ale was zgubiliśmy.Batura namówił panią na kradzież auta,czyli krótkotrwały zabór mienia.Pewnie tłumaczył pani, że mając czystą kartotekę w policjinic pani nie grozi.Jednak kradzież nie udała się i zapewniam panią i Baturę, że waszeprzygody w Bieszczadach zle się dla was skończą.Podjechała czarna toyota prowadzona przez Baturę.Wychylił się przez okno.- Dziękuję za podwiezienie dziewczyny! - zawołał.Zostałem sam na parkingu, żeby rozkoszować się ciszą wieczoru.Przed odjazdemsięgnąłem po telefon.Ta noc była długa i położyłem się spać dopiero wtedy, gdy Banderas i Zet budzilinastępną zmianę warty.Obudziliśmy się około siódmej.Na ognisku szumiała woda wczajnikach.Jajecznica skwierczała na patelni, a skórka świeżego chleba z masłem chrupałanam pomiędzy zębami.Okazało się, że Makreba starszy i syn pobiegli do wioski po zakupy.- Dzisiaj mamy krótki, ale bardzo ciekawy kawałek drogi do przejścia - wyjaśniał namMaciek.- Zatrzymamy się w dolinie, gdzie kiedyś była wieś Caryńskie.Zazwyczaj można tamspotkać różnych dziwnych ludzi, więc wystawimy warty w obozie i proszę was o ostrożnośćw kontaktach z obcymi.Po ósmej byliśmy gotowi i wyszliśmy na drogę prowadzącą na południe.Po dziesięciuminutach doszliśmy do dwukaskadowego wodospadu na Hylatym Potoku.Woda spadała zniewielkiej, bo może dwuipółmetrowej wysokości, ale i tak robiło to wrażenie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]