[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W tej samej chwili na brzegu rozlegÅ‚ siÄ™ przenikliwy gwizdek.Niemal natychmiast rozpoczÄ…Å‚ siÄ™ ostrzaÅ‚ majÄ…cy na celu przyduszenie Burów do ziemi i grupa żoÅ‚nierzy w mundurach koloru khaki wbiegÅ‚a na most.- Teraz - zakomenderowaÅ‚ Sean.Zanurzyli siÄ™ w ciepÅ‚ej wodzie wystawiajÄ…c na powierzchniÄ™ jedynie gÅ‚owy ukryte pod liśćmi.Gdy Sean odepchnÄ…Å‚ siÄ™ od brzegu, natychmiast porwaÅ‚ ich wartki nurt.Å»aden z nich nie oglÄ…daÅ‚ siÄ™ na rzeź, która odbywaÅ‚a siÄ™ na moÅ›cie za ich plecami.DwadzieÅ›cia minut później, kiedy przepÅ‚ynÄ™li pół mili w dół rzeki, Sean zaczÄ…Å‚ kierować siÄ™ ku pozostaÅ‚oÅ›ciom mostu kolejowego, którego fragmenty siÄ™gaÅ‚y wody niczym spuszczony most zwodzony.Jego resztki pozwalaÅ‚y na bezpiecznÄ… przeprawÄ™ w wodzie na drugi brzeg, a wysoki nasyp zapewniaÅ‚ im osÅ‚onÄ™ w czasie ucieczki przez równinÄ™.Sean wyczuÅ‚ nogami muliste dno i po chwili znaleźli siÄ™ pod roztrzaskanÄ… konstrukcjÄ… niczym dwa kurczaki pod skrzydÅ‚ami kury.PuÅ›ciÅ‚ gałąź i przeciÄ…gnÄ…Å‚ Saula pomiÄ™dzy metalowymi przÄ™sÅ‚ami.- Pięć minut odpoczynku - powiedziaÅ‚ rannemu i usiadÅ‚ za nim, żeby poprawić bandaż, który spadÅ‚ Saulowi na uszy.Z ubraÅ„ ciekÅ‚a brudna woda.Sean z żalem przypomniaÅ‚ sobie o cygarach w kieszeni marynarki.Za wysokim żwirowym nasypem kolejki biegÅ‚ rów.IdÄ…c w kucki wzdÅ‚uż rowu Sean popychaÅ‚ przed sobÄ… Saula, gromiÄ…c go za każdym razem, gdy ten usiÅ‚owaÅ‚ wyprostować siÄ™ i rozluźnić sztywne mięśnie karku.ZnajdujÄ…cy siÄ™ na wzgórzu snajper musiaÅ‚ ich wypatrzyć, gdyż w pewnej chwili koÅ‚o gÅ‚owy Seana Å›wisnęła kula i wbiÅ‚a siÄ™ w żwir nasypu.Sean zaklÄ…Å‚ szpetnie, niemal dotykajÄ…c nosem kolan.Saul nawet tego nie spostrzegÅ‚.ZachwiaÅ‚ siÄ™ na zmÄ™czonych nogach, potknÄ…Å‚ i w koÅ„cu wylÄ…dowaÅ‚ na dnie rowu, bezwÅ‚adnie jak szmaciana lalka.Sean kopnÄ…Å‚ go.- Wstawaj, do cholery!- Nie, Ruth.Nie budź mnie.Przecież to niedziela.Nie muszÄ™ dzisiaj iść do pracy.- MówiÄ…c rozsÄ…dnie, przekonujÄ…cym gÅ‚osem Saul z proÅ›bÄ… spojrzaÅ‚ na Seana.Jego oczy byÅ‚y matowe, a źrenice zwÄ™ziÅ‚y siÄ™ do wielkoÅ›ci dwóch czarnych punktów.- Wstawaj! Wstawaj, psiakrew! - ImiÄ™ Ruth rozwÅ›cieczyÅ‚o Seana.ZÅ‚apaÅ‚ Saula za ramiÄ™ i potrzÄ…saÅ‚ nim z caÅ‚ej siÅ‚y.GÅ‚owa rannego lataÅ‚a nieprzytomnie na wszystkie strony, a spod bandaża zaczęła wyciekać krew.Nagle wystraszony Sean uÅ‚ożyÅ‚ go delikatnie na ziemi.- Saul, proszÄ™.Musisz spróbować.Jeszcze tylko kawaÅ‚ek.- FaÅ‚szywy blask - wyszeptaÅ‚ Saul.- Nie ma poÅ‚ysku.Nie chcÄ™ tego.- ZamknÄ…Å‚ oczy, jego usta rozchyliÅ‚y siÄ™ lekko i zaczÄ…Å‚ siÄ™ wydobywać z nich chrapliwy oddech i Å›lina.Seana opanowaÅ‚a dÅ‚awiÄ…ca rozpacz, gdy przyglÄ…daÅ‚ siÄ™ nieprzytomÂnej twarzy.Oczy zapadÅ‚y siÄ™ gÅ‚Ä™boko w ciemne jamy, a blada skóra naciÄ…gnęła siÄ™ na policzkach i chudym nosie.Wcale nie dlatego, że niemal go zabiÅ‚em.Nie dlatego, że jestem mu coÅ› dÅ‚użny.WiÄ™c dlaczego - dlaczego? Jak można wyrazić swoje uczucia do innego mężczyzny? Można tylko powiedzieć, że robiÄ™ to, bo jest moim przyjacielem.Ponieważ jest moim przyjacielem, nie mogÄ™ go tu zostawić.KucnÄ…wszy przy nim, Sean posadziÅ‚ wiotkie ciaÅ‚o na ziemi, zarzuciÅ‚ sobie rÄ™kÄ™ Saula na ramiona i wstaÅ‚.Saul wisiaÅ‚ na jego plecach, gÅ‚owa opadÅ‚a mu na piersi.Sean spojrzaÅ‚ przed siebie i zobaczyÅ‚ żoÅ‚nierzy, którym udaÅ‚o siÄ™ wrócić przez most, jak biegnÄ… do miasteczka, ciÄ…gnÄ…c ze sobÄ… rannych.Przez równinÄ™ uciekaÅ‚a caÅ‚a potężna armia generaÅ‚a Bullera, przedzierajÄ…c siÄ™ w pojedynkÄ™, po dwóch lub trzech.Pokonani żoÅ‚nierze zmykali przed kulami i szrapnelami.Mniej niż sto jardów od rowu, w którym znajdowaÅ‚ siÄ™ Sean, staÅ‚y szeregiem dziaÅ‚a, ustawione równo na trawie i kompletnie opuszczone.Sean odwróciÅ‚ spojrzenie i zaczÄ…Å‚ maszerować na poÅ‚udnie, jak najdalej od rzeki.JednÄ… rÄ™kÄ… trzymaÅ‚ przez ramiÄ™ nadgarstek Saula, a drugÄ… obejmowaÅ‚ go w pasie.UÅ›wiadomiÅ‚ sobie nagle, że ogieÅ„ Burów znowu przybiera na sile.Pociski, które spadaÅ‚y na chybiÅ‚ trafiÅ‚ pomiÄ™dzy biegnÄ…cych ludzi, zaczęły teraz koncentrować siÄ™ na terenie przed Seanem.DochodzÄ…ca z tyÅ‚u kanonada natężyÅ‚a siÄ™ przechodzÄ…c w nieustajÄ…cy trzask wystrzałów przypominajÄ…cy pożar lasu.OparÅ‚szy siÄ™ o Å›cianÄ™ rowu, Sean przez drzewa mimozy i burzÄ™ wybuchajÄ…cych pocisków i tumanów kurzu lustrowaÅ‚ teren przed sobÄ….DojrzaÅ‚ konie, dwa peÅ‚ne zaprzÄ™gi i jeźdźców galopujÄ…cych pomiÄ™dzy poszarpanymi drzewami.Spod koÅ„skich kopyt wzbijaÅ‚ siÄ™ kurz i mieszaÅ‚ z dymem wybuchów.WysuniÄ™ty daleko przed maÅ‚y oddziaÅ‚ żoÅ‚nierzy jechaÅ‚ mężczyzna na olbrzymim koniu, kierujÄ…c siÄ™ ku opuszczonym dziaÅ‚om.- On siÄ™ Å›mieje.- Zauroczony Sean patrzyÅ‚, jak jeździec znika w tumanie kurzu i dymu wyrzuconego przez pocisk i po chwili wynurza siÄ™ z niego, skrÄ™cajÄ…c koniem jak gracz polo.Usta mężczyzny byÅ‚y szeroko otwarte i Sean dostrzegÅ‚ bÅ‚ysk biaÅ‚ych zÄ™bów.- GÅ‚upiec, Å›mieje siÄ™ do rozpuku!Nagle Sean zaczÄ…Å‚ wiwatować z szaleÅ„czÄ… radoÅ›ciÄ….- Jedź, czÅ‚owieku, jedź! - DarÅ‚ siÄ™ na caÅ‚e gardÅ‚o.Jego krzyk zostaÅ‚ zagÅ‚uszony przez wycie nadlatujÄ…cego pocisku i huk wybuchu.- Wrócili po dziaÅ‚a! - zawyÅ‚ Sean.- Saul, przyjechali po dziaÅ‚a.- Nie wiedzÄ…c co robi, oszalaÅ‚y z podniecenia Sean wybiegÅ‚ z rowu i z nowymi siÅ‚ami biegÅ‚ z Saulem na plecach przez otwartÄ… przestrzeÅ„ ku armatom.Kiedy dotarÅ‚ do baterii, pierwsza grupa jeźdźców już siÄ™ nimi zajmowaÅ‚a.Å»oÅ‚nierze ustawiali konie przed pierwszym dziaÅ‚em.Sean opuÅ›ciÅ‚ ostrożnie nieprzytomnego towarzysza i uÅ‚ożyÅ‚ go na trawie.Dwóch ludzi mocowaÅ‚o siÄ™ z lawetÄ…, ale do jej podniesienia potrzeba byÅ‚o siÅ‚y czterech
[ Pobierz całość w formacie PDF ]