[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdyby Pan w jakiejś formie zobowiązał się do tego, wówczas miałbym znów wiarę i odwagę, i mógł nadal pracowaćz największą energią.Nie zależy to jednak ode mnie", odpowiedziałem Hitlerowi na jego ultimatum, „jak potoczą się losy.Tylko opatrzność jest w stanie zmienić jeszcze naszą przyszłość.Możemy się do tego przyczynić okazując niezłomną postawę i niewzruszoną wiarę w wieczną przyszłość naszego narodu".Nie zakończyłem, jak to zazwyczaj bywało w takich prywatnych listach, „Heil, mein Fuhrer", lecz wskazałem w ostatnich słowach na jedyne, czego można było jeszcze oczekiwać: „Niech Bóg ma Niemcy w swojej opiece" 6.Czytając ponownie list, dostrzegłem jego słabe strony.Być może Hitler dopatrzy się w tym symptomów buntu, pomyślałem, co zmusiłoby go do wystąpienia przeciwko mnie.Kiedy poprosiłem jedną z sekretarek o przepisanie odręcznego listu na specjalnej maszynie z wyjątkowo dużą czcionką, przeznaczoną wyłącznie dla Hitlera, odpowiedziała: „Fuhrer zabronił mi przyjmowania listów od pana.Chce pana widzieć i osobiście od pana usłyszeć odpowiedź".Zaraz potem otrzymałem polecenie niezwłocznego udania się do Hitlera.Około północy przejeżdżałem całkowicie zniszczoną przez bomby Wilhelmstrasse do odległej o kilkaset metrów Kancelarii Rzeszy, nie wiedząc, jak powinienem postąpić i co odpowiedzieć.Upłynęły dwadzieścia cztery godziny i nie zdecydowałem się.Pozostawiłem to na ostatnią chwilę.Hitler stał przede mną niepewny, niemal zatrwożony.Zapytał krótko: „No jak?" Przez chwilę milczałem speszony, nie miałem przygotowanej żadnej odpowiedzi.Wtedy, ponieważ chciałem w ogóle cośkolwiek powiedzieć, nasunęły mi się nic nie mówiące słowa: „Mein fuhrer, opowiadam się bez zastrzeżeń za panem".Hitler nic nie odrzekł, ale był wzruszony.Ociągając się trochę, podał mi rękę, czego nie uczynił przy powitaniu, jego oczy, jak to teraz często bywało, zaszły łzami.„Znów wszystko jest dobrze", powiedział.Dało się wyczuć, że ulżyło mu to.Ja także pod wpływem jego nieoczekiwanie ciepłej reakcji wzruszyłem się na moment.Jeszcze raz pojawiło się coś z dawnych stosunków, jakie panowały między nami.„Jeżeli bezwarunkowo opowiadam się za panem - podjąłem, chcąc wykorzystać sytuację - to realizację pańskiego zarządzenia musi pan znów powierzyć mnie, a nie gauleiterom".Upoważnił mnie do przygotowania zarządzenia, które chciał od razu podpisać, jednakże gdy rozmowa zeszła na ten temat, upierał się przy konieczności zniszczenia urządzeń przemysłowych i mostów.Pożegnałem się.Była już godzina pierwsza w nocy.W bocznym pomieszczeniu Kancelarii Rzeszy sformułowałem „zarządzenie wykonawcze" do rozkazu Hitlera w sprawie zniszczeń z dnia 19 marca 1945 roku.Chcąc uniknąć dyskusji, nie próbowałem go uchylić, zawarowałem w nim tylko dwie sprawy: „Realizacją zajmują się wyłącznie instytucje i organy ministra Rzeszy do spraw zbrojeń i produkcji wojennej.Decyzje w tym zakresie podejmuje za moją zgodą minister do spraw zbrojeń i produkcji wojennej.Może on wydawać szczegółowe wytyczne komisarzom obrony Rzeszy" 7.W ten sposób zacząłem znowu urzędować.Wymogłem ponadto na Hitlerze i napisałem, że ten sam cel można również osiągnąć w wyniku „unieruchamiania urządzeń przemysłowych", uspokoiłem go oczywiście dodając, że całkowite zniszczenie szczególnie ważnych zakładów ustalę zgodnie z jego wytycznymi.Takich wytycznych nigdy nie otrzymałem.Hitler podpisał ołówkiem, prawie bez dyskusji, wprowadzając drżącą ręką kilka poprawek.O tym, że panował jeszcze nad sytuacją, świadczy poprawka dokonana w pierwszym zdaniu zarządzenia; sformułowałem je ogólnie, chcąc ustalić, ażeby nakazane zniszczenia miały na celu wyłącznie uniemożliwienie nieprzyjacielowi wykorzystania naszych urządzeń i przedsiębiorstw „dla wzmocnienia jego siły bojowej".Siedząc zmęczony za stołem sztabowym, zrobił własnoręcznie poprawkę, ograniczając to do obiektów przemysłowych.Hitler zdawał sobie sprawę, jak sądziłem, że wskutek tego nie wszystkie jego zamierzenia dotyczące zniszczeń zostaną zrealizowane.W rozmowie, która nastąpiła bezpośrednio potem, mogłem się z nim zgodzić, „że »spalona ziemia« na tak małym obszarze jak Niemcy niema żadnego sensu.Może to być celowe jedynie na dużych obszarach, na przykład w Rosji".Napisałem służbową notatkę, w której potwierdziłem zgodność obu stron w tej sprawie.Jak to najczęściej bywało, Hitler prowadził podwójną grę: tego samego wieczoru rozkazał dowódcom „kontynuować z fanatycznym uporem walkę przeciwko nacierającemu nieprzyjacielowi.W chwili obecnej nie należy zwracać jakiejkolwiek uwagi na ludność cywilną"8.W godzinę później ściągnąłem wszystkie będące jeszcze w dyspozycji motocykle, samochody i ordynansów, kazałem zarezerwować drukarnie i dalekopis, chcąc wykorzystać przyznane mi znów kompetencje do powstrzymania dokonywanych już zniszczeń.O godzinie czwartej rano poleciłem wysyłać moje zarządzenie wykonawcze, jednakże bez przewidzianej uprzednio akceptacji Hitlera.Wyzbywając sięskrupułów, wprowadziłem znów w życie wszystkie dotychczasowe wytyczne, które Hitler ogłosił w dniu 19 marca za nieważne, a które mówiły o zachowaniu urządzeń przemysłowych, zakładów energetycznych, gazowni i wodociągów oraz zakładów przemysłu spożywczego.W sprawie totalnych zniszczeń przemysłu odsyłałem do wytycznych szczegółowych, których nigdy nie wydano
[ Pobierz całość w formacie PDF ]