[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Setki chochlikówwyłoniło się spośród ozdób.Wielu z nich nosiło szpiczaste czapeczki, czubki niektórych znich rubasznie łamały się ku ziemi.Wszyscy posiadali miecze.- Niesamowite.Zawsze pojawiają się tak nagle. powiedziała Niania. Właśniedzięki temu udało im się przetrwać te wszystkie wieki.Poza tym, oczywiście, zabijalikażdego, kto ich zobaczł.Greebo dostojnie przemieścił się pod krzesło.- A więc wampiry wygnały was z waszych domów? zapytała retorycznie Niania,kiedy butelka krążyła poprzez tłum.Rozległy się gniewne okrzyki!- Psiamać!- Ach, nich no wpadnom w renka!- Urra!- Ukrynce łba!- Możecie przecież zatrzymać się w Lancre wrzasnęła Niania, starając sięprzekrzyczeć panującą wrzawę.- Chwileczkę, Nianiu zaczęła Magrat.92Niania zaczęła dawać jakieś pośpieszne znaki ręką Na jeziorze jest taka wyspa mówiła, podnosząc głos. Mieszkają tam głównie czaple.Zwietne miejsce.Dużo ryb, dobretereny łowieckie.Niebieskie chochliki zbiły się w gromadę.Po chwili jeden z nich odezwał się,spoglądając w górę.- Tyryn? I nikta ni wcisko nos w nassa sprawa!- Och, nikt wam nie będzie przeszkadzał powiedziała Niania. Tylko bez jakichśkradzieży bydła, dobra?- Kradną bydło? - spytała Niania. To znaczy, dorosłe sztuki? Ilu maluchówpotrzeba, żeby ukraść krowę?- Czterech.- Czterech?- Każdy za jedno kopyto.%7łebyś widziała, jacy są w tym dobrzy.W jednymmomencie widzisz stojącą w polu krowę, a potem słyszysz tylko szelest trawy i krzyki tychmałych drani. Hop! Hop! Hop! i krowa znika.Nawet nie porusza nogami wyjaśniłaNiania. Przypominają silne karaluchy.Jeśli nadepniesz na chochlika, lepiej żebyś miałasolidne, grube podeszwy.- Nianiu, nie możesz im podarować wyspy! Nie jest twoja! oburzyła się Magrat.- Jest niczyja odpowiedziala Niania.- Wyspa jest własnością Króla!- Ach! Cóż, w końcu jesteście malżeństwem, więc to co jego, to i twoje.Więc podarujmi wyspę, a Verence udokumentuje to pózniej jakimś papierem.Naprawdę warto dodałaNiania. Wynajem w zamian za powstrzymanie ich od kradzieży bydła jest tego naprawdęwart.Inaczej wciąż będziesz widziała znikające błyskawicznie krowy.Niekiedy nawetporuszające się tyłem.- Bez ruszania kopytami? zapytała Agnes.- Właśnie!- Cóż. zaczęła Magrat.- I będą nam pomagać dodała Niania, obniżając głos. Walka to coś, w czym sąnajlepsi.- Whist, yon fellaight fra aquesbore!- Picie& w tym właśnie są najlepsi poprawiła się Niania.- Nae, boon a scullen!- Picie i walka oto rzeczy w których są najlepsi przetłumaczyła Niania.- An snaflin coobeastie.- I kradzieże bydła dodała Niania Picie, walka i kradzieże krów, w tym są najlepsi.Posłuchaj Magrat, mogłabyś się pośpieszyć? Wolałabym żeby siusiali na zewnątrz.Jest ich tutylu, że lada moment będziemy brodziły po kostki.- W czym mogą nam pomóc takie maluchy? spytała Magrat.- Cóż.Greebo się ich boi powiedziała Niania.Greebo był w tej chwili dwoma zaniepokojonymi ślepiami jednym żółtym, drugimperłowobiałym łyskającymi z półmroku.Wiedzmy były pod wrażeniem.Greebo przyniósłkiedyś łosia.Nie istniało praktycznie nic, czego by nie zaatakował.Aącznie z architekturą.- W takim razie nie powinni mieć żadnych kłopotów wampirami powiedziala Agnes.- Ach, c na flitty-flitty! Myślacie, co by my byli jaka kwiatuszkoe leśnae wróżki? zaszydził niebieski człowieczek.- Nie umieją latać wyjaśniła Niania.- Przecież to taka sympatyczna wyspa. wymamrotała Magrat.- Dziewczyno! Przez cholerną politykę twojego męże jesteśmy teraz w takichtarapatach! A ty żałujesz im tej wyspy? Nie jest z nim najlepiej, więc teraz ty jesteś Królową i93możesz robić, co ci się podoba, prawda? Nikt nie będzie ci mówił, co masz robić a czego nie.Mam rację?- Tak, owszem.- Więc podaruj im tą przeklętą wyspę a będą dla nas walczyć! W przeciwnym razieprzejdą tędy i wyrżną nasz cały inwentarz! Jeśli ubierzesz to w śliczne słówka, będziesz miałacałą tą politykę.- Nianiu? odezwała się Agnes.- Tak?- Nie chce cię denerwować, ale.Nie sądzisz, że Babcia robi to celowo? To znaczy,wycofuje się, żeby nasza trójka współpracowała i.- Po co niby miałaby to robić?- %7łebyśmy rozwijały naszą intuicję i razem nauczyły się jakichś wartościowych rzeczy powiedziała Magrat.Niania zatrzymała fajkę w połowie drogi do ust Nie odpowiedziała. Nie sądzę,żeby Babcia myślała w ten sposób, ponieważ to jakieś ckliwe bzdury.Ej, tumany.Macie tuklucz do kredensu z napojami w zmywalni.Spadajcie i bawcie się dobrze.I nie dotykajcietych zielonych buteleczek, bo to są.Oh, mam nadzieję, że nic ci nie będzie.Błękitne smugi rozbiegły się we wszystkie strony i po chwili pokój opustoszał.- Mamy coś, czego Babcia nie wzięła po uwagę odezwała się Babcia.- Tak? spytała Agnes.- Magrat ma dziecko.Ja nie mam skrupułów.A obie mamy ciebie.- A co jest we mnie dobrego?- Cóż, jedna rzecz.Zawsze masz o wszystkim dwa zdania.Od strony zmywalni dobiegło brzęk tłuczonego szkła i wrzaski Ach, ya skivens! YezLukin' at a faceful o' heid!- Crives ! Sezu? Helweit! Hol Summun' me cote! Gude! Teraz, summun hol' jegoręko!- Przyszyj ją, f'ra ma brinnit goggel! ponownie zabrzęczało szkło.- Musimy wrócić do zamku powiedziała Niania. Tym razem na naszychwarunkach.Zabierzemy czosnek, cytrynę.Wszystko, co potrzeba, by pokonać tegoHrabiego! Wezmiemy też trochę tej wody święconej Pana Oats a.Nikt mi nie wmówi, żewszystkie te rzeczy zebrane razem nic nie wskórają!- Myślisz, że tak po prostu nas wpuszczą? spytała Agnes.- Będą mieli dość innych kłopotów powiedziała tajemniczo Niania. Na przykładtłum, przy głównej bramie.My wejdziemy od tyłu.- Jaki tłum? spytała Magrat.- Zorganizuje się jakiś odpowiedziała Niania.- Nianiu, nie można zorganizować tłumu powiedziała Agnes. Tłum to coś, cozbiera się spontanicznie.Oczy Niani Ogg błysnęły.- W tych stronach mieszka około osiemdziesięciu Oggów powiedziała. Są dośćspontaniczni.Wskazała wzrokiem szeregi portretów rodzinnych, następnie zdjęła but i zaczęła walićnim w ścianę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]