[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chłopca znowu otoczyła atmosfera nieufności, choć niepodobieństwem byłołączyć go ze wspomnianymi wypadkami.Ten problem szybko jednak musiał zejść naplan dalszy, ponieważ wszystko nagle zaczęło się psuć.Księżniczka prowadziła rozmo-wy z posłem Dery.Niestety, Arkach traciło lwią część wpływów z przewozowego i nadobydwoma państwami zawisła grozba wojny handlowej.Luan umiejętnie wmieszał sięw spór, odbierając dość ważnego partnera, jakim było dotąd Dery i sprawiając, że napółnocnej granicy Królestwa był już nie nasz sojusznik, ale, przynajmniej częścio-wo, ich.Sytuacja stała się na tyle grozna, że sama Królowa pofatygowała się z całymorszakiem, by zapytać księżniczkę o przyczyny tak żenującej klęski w rokowaniach.Pachniało zdradą; było jasne, że skoro władczyni nie wzywa, a przyjeżdża sama, to czy-jaś głowa musi rozstać się z szyją.Księżniczka nie miała wiele na swoją obronę, właści-wie miała tylko jedną kartę, ale rozegrała ją bardzo głupio.Zwaliła wszystko na Biafrę,twierdząc, że kilkunastoletni chłopak podsłuchał jej rozmowy z doradcami, zdradził435wszystko posłom z Dery, a poza tym zabił trzy osoby, które mu dokuczały w dzieciń-stwie.Zdarzają się czasem osoby prostolinijne aż do przesady.Ale raczej nie żyją zbytdługo.Błyskawiczne śledztwo dowiodło, że: po pierwsze, Biafra może i mógł coś tampodsłuchać, ale z całą pewnością nie wszystko , po drugie, nie miał absolutnie żadnejmożliwości przekazania czegokolwiek posłowi, nie mógł nawet widzieć kogokolwiekz jego otoczenia, po trzecie, nie miał żadnych szans zabić kogokolwiek w pałacu.(było jeszcze po czwarte , ale nie mogło się znalezć w oficjalnym wyliczeniu, więcwspomnijmy po cichu i prywatnie: po czwarte, był synem Królowej).Następne go dniacórka księżniczki została sierotą i to sierotą wydziedziczoną z majątku.Biafra pojechałz prawdziwą matką do stolicy.Majstersztyk.To nie zasługa chłopaka, oczywiście.Jeden z jego nauczycieli w wiej-skim dworku był pracownikiem Drugiego Wydziału Imperialnego Sztabu Luan.Zatrud-niony w pałacu księżniczki nie mógł dopuścić, by taka gratka przeszła mu koło nosa.Sam wystarał się o to, by posłano go z Biafra na zesłanie.Dwuletnia przerwa w bie-żącej pracy opłaciła się sowicie.Omotał chłopca wizją wszechmocy, obiecał zemstę,obiecał wiele innych rzeczy jedynie za to, że w odpowiedniej chwili ten zrewanżuje mu436się drobną przysługą.Chłopak wcale nie musiał podsłuchiwać wszystkiego ani oglą-dać wszystkich papierów.Informacja nigdy nie pochodzi z jednego zródła.Ta też byłatylko kamyczkiem z mozaiki, bardzo ważnym, kluczowym, ale nie jedynym.W DrugimWydziale nie pracowali idioci, i nie idioci zepchnęli Arkach na skraj upadku o tejintrydze można byłoby napisać wiele tomów i mimo to nie powiedzieć wszystkiego.Nauczycielowi nie był potrzebny wredny, powszechnie nielubiany chłopak.Nauczyłgo więc kluczenia, opanowania, ukrywania wszelkich zamiarów i uczuć.Pokazał mu,jak sprawić, żeby ludzie go lubili, jak dowiadywać się o sprawach, które inni woleli-by trzymać w ukryciu.Jak przekonywać ludzi, że popełniając zbrodnię, wcale jej niepopełniają, a właściwie to nawet robią dobry uczynek.Nauczył go, że nie można sięrzucać samemu przeciw wszystkim.Mądry człowiek skłóca wszystkich i stoi z boku,patrząc, jak tamci wyrzynają się wzajemnie.Biafra był inteligentny i dobrze pojął naukę.Donosił świetnie, miał zawsze pierw-szorzędne materiały, w stolicy nie było przed nim zamkniętych drzwi.Nauczył się ko-rzystać ze swojej urody i wdzięku, załatwił sobie u matki stanowisko w wojsku niestety, w najmniej ważnej dla jego ambicji formacji w zaopatrzeniu.Wiedział, że437normalną drogą nawet on nie zrobi kariery.Jedyny chłopak wśród samych kobiet.Nie rzucaj się sam na wszystkich dobrze to zapamiętał.To już nie był ten Biafra,który infantylnie mścił się na swoich zmorach z dzieciństwa.Bez trudu przekonał swo-ich luańskich mocodawców, że jeśli pomogą mu stworzyć służbę zajmującą się zbiera-niem informacji, to sami przecież od niego otrzymają każdą informację, którą zechcąotrzymać, szybko, tanio i bez trudu.Dzięki wpływom Drugiego Wydziału awansowałszybko, a potem za ich pieniądze połączył Rozpoznanie i Zaopatrzenie, tworząc pierw-szy z prawdziwego zdarzenia wywiad Królestwa Arkach.Sam śmiał się z tej perfidii.Wywiad Luan stworzył wywiad w Arkach.Ale rządził nim Biafra.Tylko Biafra.Samprzeciw wszystkim? Nie, nie.Za pomocą swojej nowej zabawki szybko odnalazł paruagentów Służby Skarbu z Troy.Zaproponował współpracę, został ich agentem, trochępodonosił.Potem napuścił Służbę Skarbu i Drugi Wydział na siebie.Nie można sięprzecież rzucać samemu przeciw wszystkim.Mądry człowiek skłóca wszystkich i stoiz boku, patrząc, jak tamci wyrzynają się wzajemnie.Biafra był pojętnym uczniem.Pod-czas kiedy na terenie Arkach trwała tajna wojna pomiędzy Luan a Troy, Biafra zreorga-nizował armię (miał już takie wpływy, no i.miał mamę na właściwym stanowisku).438On po prostu zrezygnował z tradycyjnych setek i stworzył plutony, kompanie, ba-taliony, pułki.Sprowadził oficerskie dowodzenie do szczebla trzydziestu ludzi, a niestu.Ustalił ścisłą hierarchię przejmowania obowiązków w razie strat.I stało się cośdziwnego.Wojsko, które do tej pory przegrywało fatalnie, zaczęło nagle przegrywaćtylko trochę.Parę nagłych zgonów w Dery (to naprawdę nie on, to Służba Skarbu,której sprzedał za słone pieniądze trochę informacji o strategicznych interesach Luanw tym kraju) zapobiegło zaostrzeniu się wojny handlowej, Dery nie było już pewnymsojusznikiem Luan, Arkach zdobyło lekką przewagę na tej granicy.Jego mocodawcyw Drugim Wydziale zaczęli się trochę denerwować, ale miał przecież swoich moco-dawców także w Służbie Skarbu, którzy ciągnęli z całej siły za cugle Imperialny Sztab,ilekroć ich agentowi (podwójnemu? potrójnemu?) powinęła się noga.Dla kogo praco-wał więc Biafra? Dla nikogo? Dla siebie? On sam nie za dobrze wiedział.Pociągałago gra.Gra sama w sobie.Był hazardzistą, ale nie z tych rzucających kośćmi na targu,on preferował grę w ludzkie głowy.Grę w królestwa.Przeklinał tylko los, który kazałmu urodzić się w prowincjonalnym państewku.Gdyby tak był Luańczykiem.Albo439żeby był księciem w Troy.Bogowie! Wtedy by im wszystkim pokazał, co to jest Grao Zwiat.A tak? To był jedynie szósty stolik pod ścianą w podmiejskiej szulerni.Biafra sam nie wiedział, kim jest.Pewne jego sprawki zaczęły jednak wychodzićna jaw, zdobył miano świni i skurwysyna.Ale w międzyczasie zdążył już zostać prawąręką matki, kimś nie do zastąpienia, więc zawistnicy mogli mu najwyżej polizać buty.Mógłby pewnie stać się zbawcą Arkach, mógłby też być grabarzem Królestwa.Nie miałpojęcia, co mu bardziej lube.Szef wywiadu, odrzucony syn Królowej, agent co najmniejdwóch obcych służb (bo nie liczymy pomniejszych), świnia, jeden z najbardziej inte-ligentnych ludzi w Królestwie, jeden z najbardziej pogardzanych ludzi w Królestwie,morderca niewinnych (choć nigdy własnymi rękami on sam nawet bezdomne pieskii kotki hołubił, bo był wrażliwy jak każdy inteligent, w jego domu roiło się od przy-garniętych zwierząt), człowiek, który nie dopuścił do łez wielu rodzin tych dziewczyn,które zginęłyby niepotrzebnie w wojsku z powodu archaicznej taktyki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]