[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Zresztą człowiek nie jestczymś tak ważnym. Nie? odpowiedział Schwarz i nagle spojrzał na mnie wzburzony. Nie jestważny? Oczywiście, że nie! Ale niech mi pan powie, co jest w takim razie ważne, jeżelinawet życie nie jest ważne! Nic odpowiedziałem, zdając sobie sprawę, że wygłaszam coś, co jest prawdąi równocześnie nie jest prawdą. To tylko my sami robimy z niego coś ważnego. A dlaczego mielibyśmy tego nie robić? zapytał Schwarz głośno, łykając po-śpiesznie ciemne wino. Proszę mi powiedzieć, dlaczego nie ma ono dla nas byćważne? Nie umiem na to odpowiedzieć.Przecież sam przywiązuję do życia dużą wagę. To był także tylko frazes.Spojrzałem na zegarek.Minęła już godzina druga.Orkiestra grała jakieś sentymen-talne tango.Krótkie, przytłumione dzwięki trąbki przypominały dalekie sygnały odpły-wającego statku.Jeszcze parę godzin, a nastanie świt i będę mógł odejść.Nieznaczniesięgnąłem do kieszeni i pod palcami wyczułem bilety okrętowe.Nie mogłem uwierzyć,że wszystko to jest rzeczywistością; niezwykła muzyka, wino, lokal osłonięty kotaramii głos Schwarza stwarzały nastrój czegoś usypiającego, nierealnego. Stałem wciąż jeszcze w drzwiach ciągnął dalej Schwarz. Helena obserwo-wała mnie z boku. Czy aż tak obce wydaje ci się własne mieszkanie? spytała.Potrząsnąłem głową i posunąłem się parę kroków naprzód.Pytanie wprawiło mniew zakłopotanie.Istotnie, mimo że przedmioty zdawały się mnie przyciągać, już nie na-leżałem do nich. A może nie należę do Heleny? pomyślałem ze strachem. Wszystko jest jak dawniej stwierdziłem z udanym zapałem. Tak jak daw-niej, Heleno. Nie.Wcale tak nie jest zaprzeczyła. Po co wróciłeś? Czy po to, żeby wszystkobyło jak dawniej? Nie odrzekłem. Wiem, że to niemożliwe.Ale czy nie mieszkaliśmy tutaj?45Gdzie się podziała nasza przeszłość? Nie znajdziesz jej ani w tym domu, ani w starych ubraniach, które zostały wyrzu-cone.Czy to masz na myśli? Nie siebie pragnę tu odnalezć.Ale ty byłaś tu zawsze.Pytam z myślą o tobie.Helena jakoś dziwnie spojrzała na mnie. Dlaczego nie pytałeś mnie nigdy przedtem? Przedtem? powtórzyłem nic nie rozumiejąc. Kiedy przedtem? Wiesz, że niemogłem przyjechać. Przedtem, zanim odszedłeś.W dalszym ciągu nie rozumiałem, o co jej chodzi. O co miałem cię wówczas pytać, Heleno?Przez chwilę milczała. O to, czy nie chciałabym uciec razem z tobą odpowiedziała wreszcie.Spojrzałem na nią zdziwiony. Uciec ze mną? Stąd? Od rodziny i od wszystkiego, co kochałaś? Nienawidzę mojej rodziny.Zmieszałem się. Nie zdajesz sobie sprawy z tego, co znaczy tułaczka na obczyznie szepnąłemw końcu. Ty również wtedy tego nie wiedziałeś.Miała zupełną rację. Nie chciałem cię stąd wyrywać powiedziałem bez przekonania. Nienawidzę tego wszystkiego! Dlaczego wróciłeś? Przed moim odejściem uczucie nienawiści było ci obce. Dlaczego wróciłeś? powtórzyła Helena.Stała z drugiej strony pokoju, oddzie-lona ode mnie czymś więcej niż żółtymi krzesłami i pięcioma latami rozłąki.Uderzyłamnie nagle jej wrogość i wciąż jeszcze żywe rozczarowanie.Zdawałem sobie teraz nie-jasno sprawę, że dotknąłem ją boleśnie, kiedy uciekłem i pozostawiłem ją samą, kierującsię zrozumiałym chyba pragnieniem zaoszczędzenia jej trudów tułaczki. Dlaczegowróciłeś, Józefie? spytała.Najchętniej odpowiedziałbym, że właśnie ona była przyczyną mego powrotu.Niemogłem.To nie było takie proste.Nagle uświadomiłem sobie i uświadomiłem tosobie właśnie w tym momencie że to rozpacz, cicha prawdziwa rozpacz pchnęłamnie tu z powrotem.Zużyłem już wszystkie rezerwy, a sama wola przetrwania nie byłana tyle silna, bym mógł przeciwstawić się dłużej męce osamotnienia.Nie czułem się nasiłach, by rozpocząć nowe życie na nowo.W gruncie rzeczy nigdy chyba nie pragnąłemtego naprawdę.Od dawna nie mogłem dojść z nim do ładu nie potrafiłem ani odejśćani od niego, ani go zmienić.Gangrena zapuściła korzenie.Miałem do wyboru albo46udusić się w jej wyziewach, albo powrócić i starać się z niej wyleczyć
[ Pobierz całość w formacie PDF ]