[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale gdy się da, obchodźmy się bez nich.Dużo lepiej będzie, jeżeli nauczymy się tak operować głosem, gestem, mimiką, żeby słuchacz bez ciągłych naszych wyjaśnień zdawał sobie sprawę, kto w tej chwili mówi.Dzieci bardzo chętnie słuchają wielokrotnie tych samych baśni i upominają się o ich powtórzenie, choć pamiętają je dokładnie.Jeżeli mamy audytorium stałe, możemy tak układać program, aby w nim na końcu znalazło się miejsce na baśń, o którą dzieci poproszą.Pamiętajmy jednak, że jeżeli przy powtarzaniu wprowadzimy jakąkolwiek zmianę, dzieci będą niezadowolone i wyobrażą sobie, że pamięć nas zawiodła, może nawet nas poprawią.Co robić, jeżeli audytorium zachowuje się niesfornie, jeśli dzieci się kręcą, biegają po sali lub rozmawiają między sobą?Przede wszystkim trzeba szukać przyczyny nie w dzieciach, tylko w nas samych.Baśń ma taką siłę atrakcyjną, że jeśli wybraliśmy właściwą i opowiadamy ją dobrze, audytorium będzie nas słuchało z zapartym tchem.Gdy tak nie jest i nie umiemy wzbudzić zainteresowania, starajmy się szybko zmierzać ku końcowi, opowiadając z przejęciem i możliwie się streszczając, a po skończeniu zanalizujmy starannie, co mogło być przyczyną porażki.Może baśń była za trudna lub nieciekawa? może słyszały nas tylko bliższe rzędy? może opowiadanie nie było szczere i naturalne? może wpadliśmy w dydaktyzm i moralizatorstwo, a przez to znudziliśmy słuchaczy, którzy przez przekorę nabrali ochoty do figlów? a może byliśmy tego dnia zgaszeni i nie umieliśmy się przejąć treścią opowiadania, wskutek czego utraciliśmy kontakt ze słuchaczami?Najpospolitszym, ale i najmniej właściwym i skutecznym środkiem zaradczym jest przerwanie opowiadania i strofowanie dzieci, wymówki, przywoływanie ich do porządku.Gasi to radość zabawy, a nie osiąga skutku i wrzawa po chwili wybucha znowu.Taki środek można zasto­sować tylko wtedy, gdy jedno niesforne dziecko przeszkadza innym.Zresztą wówczas nasza interwencja jest zwykle zbyteczna, bo inne dzieci same przywołają tamto do porządku, żeby im nie przeszkadzało słuchać.Po takiej czy innej porażce nie traćmy ducha.Byleśmy się nie za­sklepiali w zarozumiałym zadowoleniu z siebie i nie zwalali całej winy na innych, znajdziemy błąd i usuniemy go na przyszłość.Dorośli, którzy nas słuchali, dopomogą nam w tym.Trzeba wciąż siebie kontrolować, rozważać uwagi i rady bez fałszy­wych i z góry powziętych uprzedzeń.A przede wszystkim trzeba obserwować czujnie reakcję widowni, umieć w każdej chwili wyciągnąć właściwe wnioski i do nich się stosować.Pomoże nam w tym doświadcze­nie zdobyte w różnorodnych warunkach, ono wyrobi w nas potrzebną giętkość i zaradność.Kiedyś pojechałam z pewnym zespołem do jednego z dużych miast przemysłowych, aby opowiadać baśnie na dużej imprezie.Poprzedni numer programu zawiódł, a mój pociąg bardzo się opóźnił.W ogromnej sali widowiskowej niecierpliwiło się przeszło pięćset dzieci, niebywały rumor i wrzawa dolatywały z widowni za kulisy.Ostrzegano mnie:— Słyszycie, co się tam wyprawia? Nie wiadomo skąd zbiegła się na ten program dla dzieci cała masa chłopaków po kilkanaście lat, roz­wydrzonych bisurmanów.Chyba nie dacie sobie rady.Trzeba będzie najpierw opróżnić salę i zrobić jakąś segregację.Trochę mnie to przestraszyło, ale postanowiłam spróbować szczęścia i nie psuć nastroju tą segregacją, dzieciarnia i tak dość się naczekała.Wyszłam na estradę.Bieganina i krzyki ustały, jak zwykle, gdy po długim wyczekiwaniu nareszcie ktoś się ukaże.Ale wiedziałam, że zaraz zaczną się na nowo, o ile w jakiś sposób widowni nie opanuję.Jak błysk przyszedł mi pomysł i zapytałam:— Dzień dobry, czy dużo tu jest na sali urwisów? Dzieciaki spojrzały po sobie niepewnie.Nie wiedziały, do czego zmierzam.Nic pozostawiając im czasu do namysłu, wyjaśniłam wesoło:— Pytam, bo ja bardzo lubię urwisów i lubię dla nich opowiadać, ięc chciałam wiedzieć, czy dużo ich tu jest? Spojrzałam — twarze rozpogodzone, uśmiechy.W porządku.— Urwisy najczęściej przepadają za bajkami, ale nie wszystkie — powiedziałam.— Kto bajek nie lubi, ten może wyjść z sali.Pobawcie się tymczasem czy pogadajcie sobie na korytarzu i wróćcie na insceni­zację, jeżeli będziecie chcieli.Ja poczekam chwilkę, aż wyjdą ci, co nie mają ochoty słuchać, żeby na sali był spokój, kiedy zacznę baśń ,,Czarodziejskim kociołku".Rozejrzałam się po widowni.Nikt nie ruszył się z miejsca [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • personata.xlx.pl