[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Piętnaście minut pracy przy kuchennym stole i fotografię Olivera zastąpiło paszportowezdjęcie Mary.Policjant wziął laminowaną kartę i obejrzał ją z uwagą.– Doktor Olive Payne – przeczytał.– Zna pani może doktor Mary Malone?– Oczywiście.To koleżanka z pracy.– Wie pani, gdzie jest teraz?– W domu, w łóżku, jeśli ma trochę rozumu.Dlaczego pan pyta?– No cóż, zdaje się, że ograniczono jej uprawnienia.Otrzymałem polecenie, żeby podżadnym pozorem nie dopuszczać jej w pobliże namiotu, a nawet aresztować, jeśli będziestawiała opór.Sama pani rozumie, że widząc kobietę, naturalnie pomyślałem, że to może byćona.Przepraszam, doktor Payne.– Tak, rozumiem pana – stwierdziła Mary Malone.Policjant jeszcze raz obejrzał kartę.– Chyba wszystko w porządku – oświadczył i oddał kartonik.Był zdenerwowany imiał ochotę porozmawiać: – Wie pani, co się znajduje pod tym namiotem?– No cóż, niezupełnie – odrzekła.– Właśnie dlatego tu jestem.– Hm.Tak, słusznie.Proszę tam wejść, doktor Payne.Mężczyzna cofnął się.Mary Malone rozsznurowała wejście do namiotu.Miałanadzieję, że policjant nie widzi, jak bardzo drżą jej ręce.Przyciskając plecak kurczowo dopiersi, wykonała polecenie komputera, które brzmiało: „Oszukaj strażnika”.Tak, zrobiła to!Nie miała jednakże pojęcia, co znajdzie w namiocie.Była przygotowana na jakieśwykopaliska archeologiczne, martwe ciało, meteoryt, ale z pewnością nawet jej się nie śniło,że zobaczy w powietrzu kwadratowe okienko, a za nim spokojne, uśpione miasto nadmorzem.Niemniej jednak, bez zastanowienia przeszła do obcego świata.AesahaettrTuż po wzejściu księżyca czarownice rozpoczęły czary, które miały uleczyć ranęWilla.Obudziły chłopca i poprosiły, by położył nóż na ziemi, w miejscu, gdzie padało nańświatło gwiazd.Lyra usiadła w pobliżu i mieszała w rondelku nad ogniem zaparzone zioła.Wtym czasie czarownice klaskały w ręce, tupały i krzyczały do rytmu, a Serafina przykucnęłanad nożem i zaczęła śpiewać wysokim zawodzącym głosem:Mały nożu! Z trzewi Matki Ziemi żelazo wyrwali i ogniem trawili, w twoichnarodzinach nie było ni chwili, by magiczna ruda nie spłynęła łzami.Cierpień ogrom nie da się spamiętać: kuli ją i hartowali, to w lód wkładali, to w tygielżarem czyniący zaklęcia, po czym znowu w kuźni ją rozgrzali, aż wreszcie twe ostrze krwiązakwitło kropli.Rany żywym ogniem palone, znów wodą zalali i para, niby duszek, w nicość sięrozprysła, a woda, ach, woda, o litość prosiła.Dopiero gdyś cień jeden rozciął w trzydzieści tysięcy odcieni, gotowyś, uznali i odtądzwali cię zaczarowanym.I jakież są, mały nożu, twoje wielkie czyny?Wrota krwi rozwarte, smutek w sercach kwili!Nożu mały, nożyku, matki twej wołanie z tajemnych czeluści, sekretnego łonażelazowym zewem prosi o słuchanie, więc odpowiedz na nie!Serafina Pekkala wraz z innymi czarownicami przytupnęła i zaklaskała w dłonie.Zwszystkich gardeł rozległo się dzikie zawodzenie, które rozdarło powietrze niczym ptasieszpony.Will, siedzący pośrodku, poczuł dreszcz.Wtedy królowa czarownic odwróciła się do chłopca i wzięła jego zranioną rękę w obiedłonie.Gdy tym razem zaśpiewała, Will niemal się cofnął, tak przeraźliwy był jej wysokigłos, tak błyszczące oczy.Pozostał jednak w bezruchu i pozwolił czarom trwać.Krwi! Niech me pragnienia będą ci rozkazem, miast w rwącą rzekę, rozpłyń sięjeziorem, gdy tchnienie powietrza owionie cię tylko, zawróć swe prądy i zbuduj skorupę,powodzi groźbę powstrzymując murem.Krwi, twym niebem – czaszka, słońcem zaś – okopatrzące, tchnienie w płucach – wiatrem szalejącym, twój kosmos, bacz na to, to ciało.żyjące!Chłopcu wydało się, że czuje, jak wszystkie atomy jego ciała odpowiadają na rozkazkrólowej czarownic, i skupił się na nim całym sobą, ponaglając uchodząca krew, byzastosowała się do polecenia.Serafina puściła jego rękę i odwróciła się w stronę wiszącego nad ogniem żelaznegorondelka, znad którego unosiła się para o cierpkim aromacie.Will słyszał, jak płyngwałtownie bulgocze.Czarownica podjęła nową pieśń.Kora dębu, sieć pajęcza, z ziemi mech i słonochwasty.krzepko chwyć, ściśle zwiąż,trzymaj chwilę, potem klucz, rygluj drzwi, zawrzyj bramę, powstrzymaj krew i powódź zmóż!Teraz Serafina chwyciła swój nóż i rozcięła młodą olchę na całej długości.Z drzewapopłynęła biała ciecz, która zalśniła w świetle księżyca.Czarownica wlała parujący płyn wszczelinę i złączyła dwie części drzewa, ściskając je od korzenia aż po wierzchołek.Młodedrzewko znowu stanowiło jedną całość
[ Pobierz całość w formacie PDF ]