[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tam mógł żyć szczęśliwie i swobodnie, bez surowych ogra-niczeń chrześcijańskiej moralności i prawa kanonicznego.Brakowało mi go.Do zerwania jego związków z Kościołem episkopalnym włączył się jeszcze trzeci ele-ment i były to przeklęte dokumenty sadokickie, których Tim po prostu nie potrafił zo-stawić w spokoju.Nie zajmując się już Kirsten, bo nie żyła, i nie zajmując się okulty-zmem, bo się na nim poznał, skupił całą swoją łatwowierność na pismach tej starożyt-nej sekty hebrajskiej, głosząc w swoich wystąpieniach, wywiadach i artykułach, że tutajoto kryją się prawdziwe zródła nauk Jezusa.Tim nie potrafił trzymać się z dala od kło-potów.On i kłopoty byli sobie przeznaczeni.Zledziłam wydarzenia związane z Timem przez lekturę gazet i czasopism, mój kon-takt z nim przybrał charakter pośredni.Nie rozporządzałam już bezpośrednią, osobistąwiedzą na jego temat.Przeżywałam to jako osobistą tragedię, większą może niż utrataJeffa i Kirsten, chociaż nigdy nikomu o tym nie wspomniałam, nawet swoim terapeu-tom.Urwał się też mój kontakt z Billem Lundborgiem, który oddalił się z mojego życiado szpitala psychiatrycznego i tyle go widziałam.Próbowałam go odnalezć, nie udałomi się i zrezygnowałam.Miałam pecha albo szczęście, zależy jak na to patrzeć.* Przekład Jerzy S.Sito.129Jakkolwiek na to patrzeć, rzecz sprowadzała się do tego: straciłam wszystkich, któ-rych znałam, i nadszedł czas, żeby zawrzeć nowe przyjaznie.Uznałam, że sprzedawa-nie płyt to coś więcej niż praca, dla mnie stało się to powołaniem.W pierwszym rokuawansowałam na kierownika sklepu.Miałam nieograniczone możliwości dokonywaniazakupów, właściwie nie nakładali mi żadnych, ale to żadnych ograniczeń.To, co zama-wiałam, albo nie, zależało wyłącznie od mojej decyzji i wszyscy przedstawiciele firm fo-nograficznych o tym wiedzieli.To oznaczało dla mnie wiele zaproszeń na lunch i niecointeresujących spotkań.Zaczęłam wychylać się ze swojej skorupy, widywać więcej ludzii w końcu znalazłam narzeczonego, jeżeli możecie strawić takie staromodne określe-nie (w Berkeley nikt by go nie użył).Słowo kochanek jest chyba tym, o co mi chodzi.Pozwoliłam Hamptonowi wprowadzić się do siebie, do domu, który kupiliśmy z Jeffem,i miałam nadzieję, że rozpoczynam nowe życie w kategoriach zaangażowania emocjo-nalnego.Książka Tima nie sprzedawała się tak dobrze, jak oczekiwano.Widziałam egzem-plarze zalegające w różnych księgarniach koło Sather Gate.Okazała się za droga i zbytprzegadana, byłoby lepiej, gdyby ją skrócił, jeśli w ogóle to on ją napisał, bo kiedy wresz-cie zabrałam się do lektury, miałam wrażenie, że w większości jest dziełem Kirsten.W każdym razie to ona spisała ostateczną wersję, niewątpliwie opartą na tekście po-spiesznie dyktowanym przez Tima.Tak mi powiedziała i zapewne była to prawda.Timnigdy nie napisał uzupełnienia mającego poprawić wrażenie, tak jak mi to obiecał.Pewnego niedzielnego poranka, kiedy siedzieliśmy z Hamptonem, paląc skręta z no-wej, oczyszczonej z nasion trawki i oglądając w telewizji filmy rysunkowe dla dzieci, za-dzwonił telefon, niespodziewanie od Tima. Cześć, Angel odezwał się tym swoim serdecznym, ciepłym głosem. Mam na-dzieję, że ci w niczym nie przeszkadzam? Nie, w porządku zdołałam wyjąkać, zastanawiając się, czy rzeczywiście usły-szałam głos Tima, czy też mam halucynacje po trawce. Co u ciebie? Zastanawiałamsię. Dzwonię dlatego przerwał mi Tim, jakbym właśnie nie mówiła, jakby mnie niesłyszał że w przyszłym tygodniu będę w Berkeley, biorę udział w konferencji w hote-lu Claremont i chciałbym się z tobą zobaczyć. Wspaniale powiedziałam ogromnie zadowolona. Czy możemy się umówić na kolację? Znasz restauracje; w Berkeley lepiej odemnie, możesz wybrać, którą uznasz za stosowną. Roześmiał się. Miło będzie znówcię zobaczyć.Jak za dawnych czasów.Niepewnie spytałam, jak mu się powodzi. Wszystko tutaj idzie jak najlepiej powiedział Tim. Jestem strasznie zajęty.W następnym miesiącu lecę do Izraela.Chciałem z tobą o tym pomówić.130 O powiedziałam. To brzmi interesująco
[ Pobierz całość w formacie PDF ]