[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jest bardzo sprytna. Kiedy mówisz o nożu, mówisz o swojej matce i ojcu. Naprawdę? Tak.chyba tak. Co zamierzasz z tym zrobić? Nie wiem.Nagle Iorek rzucił się na Willa i trzepnął go mocno lewą łapą, tak mocno, że chłopak na wpółogłuszony upadł w śnieg i potoczył się po zboczu.Zatrzymał się trochę niżej, w głowie mudzwoniło.Iorek powoli podszedł do miejsca, gdzie Will gramolił się na nogi, i warknął: Powiedz mi prawdę.Willa kusiło, żeby powiedzieć: Nie zrobiłbyś tego, gdybym miał nóż w ręku.Ale miałświadomość, że Iorek o tym wiedział; to byłoby niegrzeczne i głupie; niemniej wciąż go kusiło.Trzymał język za zębami, dopóki nie stanął prosto przed Iorkiem. Powiedziałem, że nie wiem powtórzył, starając się mówić spokojnie bo nieprzemyślałem dokładnie tego, co zamierzam zrobić.I co to oznacza.To mnie przeraża.Lyra teżsię boi.Ale zgodziłem się, jak tylko usłyszałem, co powiedziała. A co powiedziała? Chcemy zstąpić do krainy zmarłych i porozmawiać z duchem przyjaciela Lyry, Rogera,który został zabity na Svalbardzie.A jeśli naprawdę istnieje świat zmarłych, mój ojciec też tambędzie, a jeśli możemy rozmawiać z duchami, chcę z nim porozmawiać.Ale jestem w rozterce,bo chcę również wrócić i opiekować się matką, skoro mogę, i jeszcze dlatego, że ojciec i aniołBalthamos powiedzieli mi, że powinienem oddać ten nóż Lordowi Asrielowi, i chyba mielirację. Anioł odleciał stwierdził niedzwiedz. Nie jest wojownikiem.Zrobił tyle, ile mógł, a więcej nie dał rady.Nie on jeden się bał; jateż się boję.Więc muszę to przemyśleć.Może czasami nie postępujemy właściwie, boniewłaściwa rzecz wydaje się bardziej niebezpieczna, a my nie chcemy wyjść na tchórzy, więcrobimy niewłaściwą rzecz właśnie dlatego, że to niebezpieczne.Bardziej nam zależy, żeby niewyjść na tchórzy, niż żeby wybrać dobrze.To bardzo trudne.Dlatego ci nie odpowiedziałem. Rozumiem mruknął niedzwiedz.Stali w milczeniu przez długi czas, długi zwłaszcza dla Willa, którego nic nie chroniło przeddotkliwym zimnem.Ale Iorek jeszcze nie skończył, a Will był wciąż oszołomiony po uderzeniui niezbyt pewnie trzymał się na nogach, więc został na miejscu. No cóż, poszedłem na wiele kompromisów odezwał się król niedzwiedzi. Możepomagając ci, sprowadziłem ostateczną zagładę na moje królestwo.A może wcale nie, możezagłada i tak nadchodziła; może ją powstrzymałem.Więc czuję niepokój, ponieważ muszępostępować nie po niedzwiedziemu, spekulować i wątpić jak człowiek.Ale powiem ci jedno.Wiesz już o tym, chociaż nie chcesz wiedzieć, dlatego powiem ci wprost, żebyś nie popełniłbłędu.Jeśli chcesz odnieść sukces w tej misji, nie możesz dłużej myśleć o matce.Musisz jąodsunąć na bok.Jeśli twój umysł będzie podzielony, nóż pęknie.Teraz pójdę pożegnać sięz Lyrą.Musisz zaczekać w jaskini; ta dwójka szpiegów nie spuści cię z oka, a ja nie chcę, żebysłyszeli, co jej powiem.Will nie znajdował słów, pierś mu wezbrała wzruszeniem.Zdołał tylko wykrztusić: Dziękuję ci, Iorku Byrnisonie.Ruszył za Iorkiem pod górę do jaskini, gdzie ognisko wciąż płonęło wesoło w mrokach nocy.Tam Iorek dokonał ostatniej czynności w delikatnym procesie naprawy noża.Położył gowśród rozżarzonych głowni i kiedy ostrze się rozgrzało, Lyra i Will zobaczyli setki kolorówwirujących w dymnej głębi metalu.Iorek odczekał, aż nadeszła właściwa chwila, po czym kazałWillowi wziąć nóż i wsadzić go prosto w śnieg nawiany przed jaskinią.Rękojeść z drewna różanego była osmalona i poczerniała, ale Will owinął rękę kilkomawarstwami koszuli i wypełnił polecenie niedzwiedzia.W syku i obłoku pary poczuł, jak atomyostatecznie się połączyły, i wiedział, że nóż jest równie ostry jak przedtem, równie niezwykły.Nóż rzeczywiście wyglądał inaczej.Był krótszy i znacznie mniej elegancki, a każdą spoinępokrywała warstwa matowego srebra.Teraz wyglądał brzydko; jak zraniony.Kiedy dostatecznie ostygł, Will zapakował go do plecaka i usiadł, ignorując szpiegów, żebyczekać na powrót Lyry.Iorek zabrał ją trochę dalej w górę zbocza, do miejsca niewidocznego z jaskini.Tampozwolił jej usiąść w zagłębieniu jego potężnych ramion, z Pantalaimonem pod postacią myszyprzytulonym do jej piersi.Iorek pochylił głowę i obwąchał jej osmalone, poparzone dłonie.Bezsłowa zaczął je wylizywać do czysta; jego język koił ból oparzeń i Lyra poczuła się bezpiecznajak jeszcze nigdy w życiu.Lecz kiedy Iorek oczyścił jej ręce z brudu i sadzy, przemówił.Wyczuwała plecami wibracjęjego głosu. Lyro Złotousta, co to za pomysł, żeby odwiedzać zmarłych? To przyszło do mnie we śnie, Iorku.Zobaczyłam ducha Rogera i wiedziałam, że mniewzywa.Pamiętasz Rogera; zginął, kiedy cię opuściliśmy, i to była moja wina, przynajmniej takczuję.I uważam, że powinnam skończyć to, co zaczęłam; powinnam go przeprosić i, jeślizdołam, uratować stamtąd.Jeśli Will może otworzyć drogę do świata zmarłych, musimy tampójść. Możesz nie znaczy musisz. Ale jeśli musisz i możesz, nie masz żadnej wymówki. Dopóki żyjesz, masz obowiązki wobec żywych. Nie, Iorku zaprzeczyła łagodnie. Mamy obowiązek dotrzymywać obietnic, nawetnajtrudniejszych.Wiesz, powiem ci w sekrecie, że strasznie się boję.I wolałabym, żeby ten sennigdy mi się nie przyśnił, i wolałabym, żeby Will nie pomyślał o użyciu noża, żeby tam wejść.Ale stało się i nie możemy się wykręcić.Lyra poczuła drżenie Pantalaimona i pogłaskała go obolałą dłonią. Chociaż nie wiemy, jak się tam dostać ciągnęła. I nie dowiemy się, dopóki niespróbujemy.A co ty zamierzasz, Iorku? Wracam na północ z moim ludem.Nie możemy żyć w górach.Nawet śnieg jest tu inny.Myślałem, że tutaj zamieszkamy, ale łatwiej nam żyć w morzu, nawet ciepłym.Warto byłosprawdzić.Poza tym myślę, że będziemy tam potrzebni.Nadchodzi wojna, Lyro Złotousta; czujęjej zapach, słyszę jej głos.Rozmawiałem z Serafiną Pekkalą, zanim tutaj przybyłem,i powiedziała mi, że pójdzie do Lorda Faa i Cyganów.Jeśli wybuchnie wojna, będziemypotrzebni.Lyra wyprostowała się z ożywieniem, słysząc imiona dawnych przyjaciół.Ale Iorek jeszczenie skończył. Jeśli nie znajdziesz drogi powrotnej z krainy zmarłych, nie spotkamy się więcej, ponieważja nie mam ducha.Moje ciało pozostanie na ziemi, a potem się z nią połączy.Lecz jeśli ty i japrzeżyjemy, zawsze będziesz honorowym i mile widzianym gościem na Svalbardzie; i to samodotyczy Willa.Czy powiedział ci, co się stało, kiedy go spotkałem? Nie Lyra pokręciła głową. Tylko że spotkaliście się nad rzeką. On mnie onieśmielił.Nie myślałem, że ktoś kiedyś tego dokona, ale ten chłopiec okazał sięzbyt odważny dla mnie i zbyt przebiegły.Nie cieszy mnie wasz plan, ale nie mógłbym ciępowierzyć nikomu, tylko temu chłopcu.Jesteście siebie warci.Szczęśliwej drogi, Lyro Złotousta,moja droga przyjaciółko.Lyra zarzuciła mu ramiona na szyję i wcisnęła twarz w jego futro, niezdolna wydobyć głosu.Po chwili niedzwiedz wstał i łagodnie wyswobodził się z jej ramion.Potem odwrócił sięi odszedł w ciemność.Lyra niemal natychmiast straciła z oczu jego sylwetkę na tle ośnieżonegozbocza, ale chyba dlatego, że oczy zaszły jej łzami.Kiedy Will usłyszał jej kroki na ścieżce, spojrzał na szpiegów i powiedział: Nie ruszajcie się.Patrzcie, tu jest nóż
[ Pobierz całość w formacie PDF ]