[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A więc po co sammiałby tam lecieć? Chce dotrzeć do Floty Zwiatów, która znajduje się w przeciwnymkierunku w odległości dwudziestu lub trzydziestu lat świetlnych stąd.Nawet gdybyśmypotrafili pilotować Igłę", prawdopodobnie i tak nie starczyłoby nam zapasów, by dotrzeć dopoznanego kosmosu.- Więc ukradniemy tutejszy statek? Właśnie ten? Louis potrząsnął głową.- Możemy go obejrzeć.Ale nawet jeśli jest w dobrym stanie, prawdopodobnie nie potrafimynim polecieć.Współplemieńcy Halrloprillalar zabierali tysiąc osób załogi i nigdy, wedługPrill, nie dotarli tak daleko.chociaż budowniczowie Pierścienia chyba tam bywali.Kzin stał dziwnie nieruchomo, jak gdyby bał się uwolnić nagromadzoną energię.Jegotowarzysz zaczął zdawać sobie sprawę, jak wściekły jest Chmee.- Radzisz mi zatem poddaćsię? I nie należy się nam nawet zemsta?Louis, będąc w transie, wielokrotnie myślał o tym.Próbował przywołać optymizm, którywtedy odczuwał, ale bez rezultatu.- Zastosujmy taktykę opózniającą.Przeszukajmy port kosmiczny.Jeśli niczego nieznajdziemy, przeszukajmy Pierścień.Jesteśmy do tego przygotowani.Nie pozwólmyNajlepiej Ukrytemu zrezygnować, dopóki nie znajdziemy naszej własnej odpowiedzi.Jakakolwiek będzie.- Ta sytuacja to wyłącznie twoja wina.- Wiem.Dlatego jest tak śmiesznie.- Więc śmiej się.30- Daj mi drouda, a będę się śmiał.- Twoje głupie spekulacje doprowadziły do tego, że jesteśmy niewolnikami roślinożercy.Musisz zawsze uważać, że wiesz więcej, niż wiesz naprawdę?Louis usiadł plecami do jarzącej się żółto ściany.- To wydawało się takie logiczne.Nieżas, to było logiczne.Posłuchaj, laleczniki badałyPierścień całe lata, zanim się pojawiliśmy.Znały jego prędkość obrotową, wymiary, masę,która jest trochę większa od masy Jowisza.I niczego więcej nie ma w tym układzie.Wszystkie planety, wszystkie księżyce, wszystkie asteroidy zniknęły.To wydawało się takoczywiste.Budowniczowie Pierścienia wzięli planetę podobną do Jowisza i przerobili ją namateriały budowlane.Wykorzystali również resztę planetarnego śmiecia i wbudowali go wPierścień.Odpowiadałoby to, mniej więcej, masie Układu Słonecznego.- To była tylko spekulacja.- Przekonałem was obu.Przypomnij sobie.A gazowe olbrzymy - kontynuował uparcie Louis- to głównie wodór.Budowniczowie Pierścienia musieliby zmienić ten pierwiastek materiał konstrukcyjny,czymkolwiek on jest; w niczym nie przypomina materiałów, z których my budujemy.Musieliby dokonywać transmutacji w takim tempie, że zdystansowaliby Supernową.Posłuchaj, Chmee, widziałem Pierścień.Gotów byłem sam uwierzyć we wszystko.- Podobnie jak Nessus - parsknął kzin, zapominając, że sam również uwierzył.- I Nessuszapytał Halrloprillalar o transmutację.A ona uważała naszego dwugłowego towarzysza zaczarująco łatwowiernego.Opowiedziała mu historyjkę o statkach zabierających ołów, byprzetwarzać go w paliwo.Ołów! Dlaczego nie żelazo? %7łelazo zajęłoby więcej miejsca, alejego wytrzymałość jest większa.Louis roześmiał się.- Nie pomyślała o tym - rzekł.- Czy kiedykolwiek mówiłeś jej, że transmutacja to twoja hipoteza?- A jak sądzisz? Umarłaby ze śmiechu.Zresztą było już za pózno, żeby powiedziećNessusowi.W tym czasie leżał bez głowy w koi autolekarza.- Wrrr.Louis pomasował obolałe ramiona.- Jeden z nas powinien być mądrzejszy - stwierdził.- Mówiłem ci, że po powrocieprzeprowadziłem pewne obliczenia.Wiesz, ile energii potrzeba, by nadać całej masiePierścienia szybkość obrotową siedmiuset siedemdziesięciu mil na sekundę?- Dlaczego pytasz?- Mnóstwo.Tysiące razy więcej, niż wynosi roczna produkcja energii średniej wielkościsłońca.Skąd inżynierowie Pierścienia wzięliby taką ilość energii? Musieliby rozbićdwanaście Jowiszów lub którąś z planet o masie dwanaście razy większej od masy Jowisza.Pamiętaj, że wszystkie one to głównie wodór.Część wodoru wykorzystaliby do reakcjitermojądrowej, żeby uzyskać energię potrzebną do realizacji tego projektu, a pozostałązmagazynowaliby w magnetycznych butlach.Po zbudowaniu Pierścienia z resztek stałejmaterii mieliby paliwo do rakiet termojądrowych, które nadałyby mu prędkość obrotową.Spózniony refleks to wspaniała rzecz.- Chmee, głęboko zamyślony, miotał się w tę i zpowrotem po korytarzu, na dwóch nogach jak człowiek.- Więc jesteśmy uwięzieni przezszaloną obcą istotę, szukającą magicznej maszyny, która nigdy nie istniała.Jak sądzisz, co sięwydarzy w ciągu roku, jaki nam pozostał? Trudno być optymistą bez prąciu.- Będziemy szukali.Niezależnie od tego, czy istnieje urządzenie do transmutacji, musi byćcoś cennego na Pierścieniu.Może odkryjemy to.Może jest już tutaj statek ONZ.Możeodnajdziemy kogoś z tysiącletniej załogi statku.Może Najlepiej Ukryty poczuje się samotny ipozwoli nam przyłączyć się do niego na pokładzie nawigacyjnym.Kzin przemierzał korytarz, machając ogonem.- Czy mogę ci zaufać? - rzekł
[ Pobierz całość w formacie PDF ]