[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mieszam rosół w misce, ale zjadam tylko łyżkę lub dwie.Nie mogę patrzed na Peetę,wyznaczonego mi na męża, chod wiem, że przecież w niczym nie zawinił.Inni zauważają, że coś jest nie tak, usiłują wciągnąd mnie do rozmowy, ale ich zbywam.W pewnej chwilipociąg się zatrzymuje, a kelner wyjaśnia nam, że to nie będzie postój na nabranie paliwa, tylko nastąpiłaawaria jakiejś części, którą teraz trzeba wymienid, co potrwa dobrą godzinę.Effie momentalnie zaczynasię denerwowad, wyciąga rozpiskę i rozważa, jaki wpływ będzie miało to opóznienie na wszystko, co nasspotka do kooca życia.Mam tego dosyd, już nie jestem w stanie jej słuchad. Effie, to nikogo nie obchodzi! prycham.Wszyscy przy stole kierują na mnie wzrok, nawet Haymitch,a przecież powinien mnie poprzed, bo Effie jego też doprowadza do szału.Zostaję zepchnięta dodefensywy. Naprawdę dodaję, zrywam się z miejsca i opuszczam wagon restauracyjny.W pociągu nagle jest mi za duszno, mam mdłości.Odszukuję drzwi wyjściowe, szarpiąc za nie,uruchamiam jakiś alarm, który ignoruję, i skaczę na ziemię.Nie ląduję w zaspie, jak się spodziewałam,lecz owiewa mnie ciepłe, kojące powietrze.Drzewa są nadal obsypane zielonymi liśdmi.Jak daleko napołudnie za-51jechaliśmy przez jeden dzieo? Idę wzdłuż torów, mrużę oczy, oślepiona jaskrawym światłem słooca, i jużzaczynam żałowad tego, co powiedziałam do Effie.Trudno ją winid za moją obecną sytuację.Powinnamwrócid i ją przeprosid.Swoim wybuchem wspięłam się na wyżyny złych manier, a przecież Effie przykładado nich wyjątkową wagę.Nogi jednak niosą mnie wzdłuż toru, docieram do kooca pociągu, zostawiamgo za plecami.Godzinne opóznienie.Mogę iśd przez co najmniej dwadzieścia minut wjedną stronę,wrócid i jeszcze zostanie mi mnóstwo czasu.Pokonuję jednak zaledwie dwieście metrów, osuwam się naziemię i siedzę, zapatrzona w dal.Czy poszłabym dalej, gdybym miała przy sobie łuk i strzały?Po chwili słyszę za sobą odgłos kroków.To na pewno Hay-mitch, przyszedł mnie upomnied.Nie twierdzę,że nie zasłużyłam, po prostu nie chce mi się wysłuchiwad przykrych słów. Nie jestem w nastroju na wykłady. Odgarniam nogą kępę zielska. Będę się streszczał. Peeta siada obok mnie. Myślałam, że to Haymitch. Nie, jeszcze się zmaga z babeczką. Patrzę, jak poprawia protezę nogi. Kiepski dzieo, co? Nic takiego bagatelizuję.Peeta bierze głęboki oddech. Katniss, chciałem z tobą porozmawiad o swoim zachowaniu w pociągu, poprzednio, kiedywracaliśmy do domu.Wiem, że coś cię łączyło z Gale'em.Byłem o niego zazdrosny, zanim jeszczeoficjalnie cię poznałem, ale zachowałem się nie w porządku.Nie powinienem był oczekiwad, że będziesztraktowała mnie jak podczas igrzysk.Przepraszam.Przeprosiny mnie zaskakują.Fakt, że Peeta nabrał do mnie dystansu, kiedy wyznałam mu, że na arenie wzasadzie tylko udawałam miłośd do niego.Nie mam mu tego za złe.W trakcie igrzysk starałam się jaknajbardziej przekonująco rozgrywad55_wątek miłosny i chwilami naprawdę nie wiedziałam, co czuję do Peety Szczerze mówiąc, nadal nie wiem. Ja też przepraszam. Właściwie nie jestem pewna, za co.Chyba za to, że byd może doprowadzę dojego zguby. Nie masz za co przepraszad, w koocu starałaś się nas ocalid.Nie chcę tego tak ciągnąd, nie chcę,żebyśmy ignorowali się na co dzieo i tarzali się w śniegu pod okiem kamer.Pomyślałem, że przestanęchowad urazę, no i może uda się nam zaprzyjaznid proponuje.Zycie wszystkich moich przyjaciół zawisło na włosku, ale moja odmowa nie zapewni Peeciebezpieczeostwa. W porządku zgadzam się.Ta propozycja poprawia mi humor, czuję się mniej obłudna.Szkoda,że nie przyszedł do mnie wcześniej, zanim się dowiedziałam, że prezydent ma wobec nas inne plany izwykła przyjazo już nie wchodzi w grę.Tak czy owak, cieszy mnie, że znowu ze sobą rozmawiamy. Więc w czym problem? pyta.Nie mogę mu powiedzied.Skubię kępę zielska. Zacznijmy od czegoś prostszego.Dziwne: wiem, że ryzykowałaś dla mnie życie, a ja nie mampojęcia, jaki jest twój ulubiony kolor.Uśmiecham się półgębkiem. Zielony.A twój? Pomaraoczowy odpowiada. Poważnie? dziwię się. Taki jak włosy Effie? Nieco bardziej stonowany precyzuje. Bardziej w odcieniu.zachodzącego słooca.Zachód słooca.Natychmiast wyobrażam sobie obrzeże słooca znikającego za horyzontem, widzę nieboprzesycone delikatnymi odcieniami pomaraoczowej barwy.Piękny widok.Przypominam sobie ciastko zlilią tygrysią i teraz, gdy Peeta znowu ze mną rozmawia, z trudem powstrzymuję się przedopowiedzeniem mu całej historii o prezydencie.Haymitch z pewnością nie chciał-53by, żebym wspominała o tym zdarzeniu.Wolę ograniczyd się do gadki o niczym. Wszyscy ciągle zachwycają się twoimi obrazami zmieniam temat. Szkoda, że nigdy ich niewidziałam. Zabrałem cały wagon. Wstaje i wyciąga ku mnie rękę. Chodz.Miło jest czud jego palce ponownie splecione z moimi, i to nie na pokaz, ale ze szczerej sympatii
[ Pobierz całość w formacie PDF ]