[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W 1988 roku, gdy wystÄ…piÅ‚ w debacie z Miodowiczem, miliony PolakówmiaÅ‚y poczucie, że Polska jest w nim.Niestety, on sam doszedÅ‚ do wniosku, że onjest PolskÄ….PogubiÅ‚ siÄ™, to odgrywajÄ…c rolÄ™ latajÄ…cego Holendra, to biegajÄ…c z sie-kierkÄ…, to wymieniajÄ…c zderzaki, to mówiÄ…c, że jest stuprocentowym Polakiem,to wspierajÄ…c lewÄ… nogÄ™.KiedyÅ› WaÅ‚Ä™sa graÅ‚ w tej samej lidze, co wielcy NelsonMandela i Vaclav Havel.DziÅ› oni dalej sÄ… w Å›wiatowej pierwszej lidze, on zaÅ› tuÅ‚asiÄ™ z wykÅ‚adami po coraz gorszych uniwersytetach.ByÅ‚ wielkim przywódcÄ…, alejego przywództwo nie staÅ‚o na moralnym i intelektualnym fundamencie.I zwie-trzaÅ‚o.WaÅ‚Ä™sa byÅ‚ herosem, ale okazaÅ‚ siÄ™ zwykÅ‚ym politykiem.Zwykli politycyokazali siÄ™ za sÅ‚abi, by odegrać rolÄ™ herosów.ZresztÄ…, co tu mówić o herosach.Nasze problemy sÄ… z innej półki.W polskiejplacówce dyplomatycznej prezydent spotyka siÄ™ z przestÄ™pcÄ…, bo przestÄ™pcÄ… byÅ‚bokser, którego na moment uznano za wielkÄ… nadziejÄ™ biaÅ‚ych.Prezydent, pre-mier i jeden z naszych oligarchów wspólnie ustalajÄ… skÅ‚ad rady nadzorczej spółkiSkarbu PaÅ„stwa.Poprzedni premier daje sobie wchodzić na gÅ‚owÄ™ i pozwala po-dejmować decyzje komuÅ›, kto nie ma do tego tytuÅ‚u.Oligarcha, zapytany przezkolegów biznesmenów: co na to premier? , odpowiada: Premiera zaraz każęprzyprowadzić na smyczy.Przywódca, który przez lata caÅ‚e utrzymuje zaży-Å‚e stosunki z czoÅ‚owymi biznesmenami, dopiero po siedmiu latach sprawowaniawÅ‚adzy dostrzega, że jest w tym coÅ› niestosownego.Premier Å›wietnie siÄ™ bawiz oligarchami i jest szczerze zdziwiony, że ktoÅ› w tym widzi problem.Szef rzÄ…dunie widzi najmniejszej potrzeby, by poinformować prokuratora o zÅ‚amaniu prawaprzez biznesmena, który próbuje zarobić przy okazji prac nad ustawÄ… medialnÄ….Prezydent też tego nie robi, choć doskonale wie o caÅ‚ej sprawie.W czterdziestomi-lionowym narodzie na pewno jest wielu ludzi, którym nie trzeba by w momencieobejmowania przez nich wÅ‚adzy robić wykÅ‚adów z etyki.127MORALNE PRZYWÓDZTWOW 1932 roku Franklin Delano Roosevelt powiedziaÅ‚, że prezydentura to wiÄ™-cej, dużo wiÄ™cej niż najwyższy urzÄ…d.To coÅ›, co wymaga demonstrowania każ-dego dnia moralnego przywództwa.WÅ‚aÅ›nie moralnego.JakoÅ› nie baÅ‚ siÄ™ tegosÅ‚owa, które wydaje siÄ™ u nas wielu za duże.Może to nie sÅ‚owo jest za duże ,ale my jesteÅ›my za mali.Od kilku lat trwa w Polsce kryzys moralny.Naródpopada w apatiÄ™.Wielu ludzi ogarnęło zwÄ…tpienie.Ludzie, jak w życiu, potrzebu-jÄ… w tym momencie słów wsparcia, potrzebujÄ… kogoÅ›, komu bezgranicznie ufajÄ…,kogoÅ›, kto przywróci im wiarÄ™ w PolskÄ™ i wiarÄ™ w nich samych.I w tych trud-nych czasach jest czÅ‚owiek, który te najważniejsze dla nich sÅ‚owa wypowiada.Robi to przecież zawsze, gdy przyjeżdża z Rzymu.Niestety, rzadko przyjeżdża.A nasi wielcy ? Co oni nam mówiÄ…? Jak nas podtrzymujÄ… na duchu? Zróbmy ma-Å‚y test.Przypomnijmy sobie te niezapomniane frazy naszych przywódców, którenas natchnęły, które zorganizowaÅ‚y naszÄ… wyobrazniÄ™, które ukierunkowaÅ‚y na-sze myÅ›lenie o Polsce.Ciężko nam idzie, prawda? SÄ…, owszem, jak to siÄ™ mówiw Ameryce sound-bite y, niezapomniane bon moty, ale mieszczÄ… siÄ™ raczej w sfe-rze anegdotycznej. Nie chcÄ™, ale muszÄ™ , Kielce, moje Kielce, kocham Was , Prawdziwego mężczyznÄ™ poznaje siÄ™ po tym, jak koÅ„czy.Prawda, że inspirujÄ…-ce?JeÅ›li jest coÅ› takiego jak heglowski Geist dla narodu, to jego ucieleÅ›nieniemstaÅ‚ siÄ™ na poczÄ…tku lat osiemdziesiÄ…tych zeszÅ‚ego stulecia Ronald Reagan.Reagannie byÅ‚ intelektualistÄ…, broÅ„ Boże.Rzadko wiedziaÅ‚, ale doskonale czuÅ‚.ChciaÅ‚, by duch Ameryki przemawiaÅ‚ przez niego i w jakiÅ› niepojÄ™ty sposób tak to wyglÄ…-daÅ‚o.Reagan okazaÅ‚ siÄ™ znakomitym przywódcÄ…, bo miaÅ‚ niezwykÅ‚Ä… umiejÄ™tnośćartykuÅ‚owania symboli, dziÄ™ki którym naród rozumie sam siebie, staje siÄ™ wspól-notÄ… i dziaÅ‚a jak jeden.Czterdziesty amerykaÅ„ski prezydent czuÅ‚, że musi oddaćgÅ‚os amerykaÅ„skiej historii, mówić w odniesieniu do historii narodu, odwoÅ‚ywaćsiÄ™ do jego marzeÅ„ i te marzenia definiować.CzÄ™sto nie byÅ‚y to wyrafinowaneparabole i porównania.MiaÅ‚y w sobie nawet coÅ› tandetnego.Ale pobudzaÅ‚y wy-obrazniÄ™, jak sÅ‚ynne Ameryka, Å›wiecÄ…ce miejsce na wzgórzu.Kontekst, nastrójtamtych lat gdzieÅ› uleciaÅ‚ i dziÅ› te sÅ‚owa sprawiajÄ… wrażenie zwykÅ‚ej grafomanii,ale wtedy dziaÅ‚aÅ‚y i trafiaÅ‚y do ludzi.Do ludzi prostych i do wielu intelektuali-stów.Jak on to robiÅ‚, do dziÅ› dla wielu jest tajemnicÄ….Ale udawaÅ‚o siÄ™.RonaldReagan zostaÅ‚ prezydentem, gdy Amerykanie byli w koszmarnym nastroju
[ Pobierz całość w formacie PDF ]