[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jego wielkie zapotrzebowanie na intymność cielesną przyprawia je o nieustanną frustrację i ciągłe sankcje.Płacz pozostaje nie zauważony.Nie mając innego wyjścia, dziecko uczy się jednak i przystosowuje.Przyucza się, a przy tym rośnie.Jedyny szkopuł polega na tym, że w całym swoim przyszłym życiu człowiek ten będzie miał trudności z zaufaniem komukolwiek.Ponieważ jego popęd do kochania i bycia kochanym został w tak wczesnej fazie zablokowany, mechanizm kochania pozostanie na zawsze uszkodzony.Ponieważ jego związek z rodzicami miał charakter transakcji, Wszystkie jego późniejsze zaangażowania osobiste będą się rozwijały w ten sam sposób.Nie będzie mógł nawet skorzystać z możliwości zachowywania się jak nieczuły automat, ponieważ wewnątrz wciąż będzie odczuwał wzbierającą w nim podstawową potrzebę biologiczną -potrzebę kochania, ale nie będzie w stanie znaleźć drogi jej ujścia.Jak uschła kończyna, której nie można całkowicie amputować, potrzeba ta będzie mu wciąż sprawiała ból.Jeśli pod presją konwencji społecznych osobnik taki zawrze związek małżeński i spłodzi potomstwo, będzie ono prawdopodobnie traktowane w ten sam sposób, gdyż teraz z kolei objawi się niezdolność do prawdziwej miłości rodzicielskiej.Znajduje to potwierdzenie w doświadczeniach z małpami.Gdy małą małpkę wychowuje się, pozbawiając ją czułych przejawów intymności ze strony matki, zostaje ona potem złą matką.Wielu rodzicom watsonowski reżim wydawał się atrakcyjny, ale trochę zbyt skrajny.Dlatego też stosowali jego złagodzoną i zmodyfikowaną wersję.Raz bywali więc dla dziecka surowi, a za chwilę mu ulegali.W pewnych sprawach stosowali ostrą dyscyplinę, a w innych okolicznościach obdarzali dziecko pieszczotami.Zostawiali płaczące dziecko w łóżeczku, to znów obsypywali je kosztownymi zabawkami i pieszczotami.Skutkiem tego dziecko, całkowicie zdezorientowane, wyrastało na tak zwane "zepsute dziecko", Kolejny błąd polegał na tym, że owo "zepsucie" przypisywano nie dezorientacji czy czynnikom dyscyplinującym we wczesnym okresie niemowlęcym, lecz jedynie owym momentom "łagodności".Rodzice mówili sobie, że gdyby przestrzegali ostrego reżimu i nie ulegali tak często, wszystko byłoby w porządku.Dorastającemu dziecku, teraz już grymaśnemu i wymagającemu, kazano "dobrze się zachowywać" i zaostrzano dyscyplinę.Rezultatem tego, zarówno w tej fazie jak i później, były złość i bunt.Dziecko takie zaznawało miłości w owych "łagodniejszych" momentach, ale wówczas, jakby pokazawszy mu wejście, zatrzaskiwano mu drzwi przed nosem.Dziecko wiedziało, jak należy kochać, ale samo nie było dostatecznie kochane; później, buntując się wielokrotnie, chciało sprawdzić rodziców, w nadziei że uda mu się wreszcie kiedyś udowodnić ich miłość do niego bez względu na to, co robi -że rodzice kochają je dla niego samego, a nie ze względu na jego "dobre zachowanie".Nazbyt często reakcja rodziców przeczyła tym oczekiwaniom.Nawet jeśli doraźna reakcja była zgodna z oczekiwaniami i rodzice wybaczyli jakiś najnowszy eksces, dziecko wciąż nie mogło uwierzyć, że wszystko jest w porządku.Wczesne wpojenia odcisnęły się zbyt głębokim piętnem, a powtarzające się dawniej momenty zaostrzonej dyscypliny nie kojarzyły się w umyśle dziecka z miłością.Dlatego dziecko w dalszym ciągu sprawdzało rodziców, brnąc coraz dalej i rozpaczliwie próbując udowodnić, że mimo wszystko, jest przez nich kochane.Wówczas rodzice, stojąc w obliczu zupełnego chaosu, albo ostatecznie i na stałe zaostrzali dyscyplinę, potwierdzając tym najgorsze obawy dziecka, albo coraz częściej ulegali i z powodu rodzącego się w nich poczucia winy tolerowali zachowania antyspołeczne."Gdzie popełniliśmy błąd, dlaczego ponieśliśmy klęskę? Przecież daliśmy ci wszystko".Wszystkiego tego można było uniknąć, gdyby dziecko było traktowane od początku jak dziecko, a nie jak "młody dorosły".W pierwszych latach życia dziecko wymaga miłości totalnej, i tylko takiej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]