[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeżeli chce go zatrzymać, a ciągle nie była tego pewna, powinna sięgnąć po niego i pochwycić go, zanim odpłynie z inną kobietą - jak ta Danny Danziger, która ją odwiedziła z wyrazami sympatii i która wydaje się wie znacznie więcej - niż mówi - o Hughu Loredonie i Bayardach.Z drugiej strony, Anna-Maria nie była pewna, czy potrzebuje kogokolwiek w obecnej chwili.Było zbyt wiele do zrobienia.Nie miała ochoty na seks, chociaż przydałoby się jej coś uspokajającego.Ambicja wywołała wydzielenie znacznej ilości adrenaliny - a oprócz tego zawsze najmocniej przeżywała seks, jeśli był połączony ze śmiechem.zupełnie jak nieboszczyk Hugh Loredon.Wznowienie przesłuchań przez policję nie było niespodzianką dla Edmunda Bayarda.Od początku było jasne, że wystawa obrazów Madeleine, w samym miejscu morderstwa, na nowo pobudzi plotki i pogłoski.Jasne było również, że policja będzie musiała zrobić jakiś ruch, aby bronić się przed krytyką.Fakt, że Hugh Loredon poczynił jakieś zwierzenia na łożu śmierci, nie zaskoczył go również.Człowiek ten całe życie był hochsztaplerem, kobieciarzem, wścibskim i nieodpowiedzialnym, wtrącającym się w cudze życie.Cokolwiek napisał, akt spóźnionej skruchy, lub ostateczny testament złej woli, może być dokuczliwy, ale nie będzie miał mocy prawnej, dopóki nie zostanie potwierdzony innymi dowodami, których Bayard się nie spodziewał.Jego własne alibi zostało potwierdzone i sprawdzone.Nadal było murowane.Co go niepokoiło w nowej serii pytań policji, to napomknienia o papierach, należących do Madeleine, o których nic nie wiedział.Sugerowały one oczywiście, że Mather je widział, co mu umożliwiło napisanie tak wzruszająco o życiu i pracy Madeleine.Jeżeli tak osobiste zapiski istnieją i jeżeli mogą dostać się do prasy, jego prywatne sprawy, jedyna ostoja spokoju, która mu została w życiu, są zagrożone.Jego wrażliwa miłość własna zostanie zniweczona i żadna siła już jej nie będzie zdolna odtworzyć.Była to prawdziwa groźba, wisząca gradową chmurą nad jego życiem.Madeleine przyprawiała mu rogi tysiące razy.Co gorsza, robiła z niego durnia, przedmiot drwin wobec swoich kochanków i przyjaciół.Już to raz przeżył i zbliżył się na krok do ocalenia - z Anną-Marią.Ale jeżeli ona zawiedzie i nie odpowie na jego wołanie, będzie to dla niego prawdziwa okropność i koniec świata.Już przedtem cierpiał od takiego przerażenia.Był to objaw psychozy depresyjnej, która nachodziła go okresowo przez całe życie, a która została zidentyfikowana klinicznie w późniejszych latach.Nauczył się panować nad tą szaloną huśtawką od manii do depresji, pływać na nich jak żeglarz na falach, który bierze je bokiem, nigdy dziobem, zsuwa się z nich i wspina z powrotem, ale nigdy nie pozwoli morzu strzaskać statku.Ale teraz morze podnosi fale wielkie jak góry, zaś zdrowie zdaje się statkiem wątlejszym niż kiedykolwiek.Gdyby tylko Anna-Maria była mu przychylna.Gdyby tylko mógł przebić przegrodę, oddzielającą odmierzone uczucie od studni namiętności.Ona musi mieć potrzeby seksualne.Nie może żyć zawsze jak zakonnica.Nie zawsze tak robiła, Max Mather tego doświadczył.Więc co? Kto jest więc jego rywalem? Musi dać Annie-Marii spokój do wystawy.Potem powinien, musi, zmusić ją do zdeklarowania się.Stawiało go to z powrotem twarzą w twarz z Matherem.Ten człowiek miał wszystkie talenty atrakcyjnego łobuza: odpowiednie wykształcenie, dobry smak, kultywowany na koszt innych, uroki poważania, przystojną twarz i atletyczne ciało na dodatek.Tego było za dużo, jak na jednego mężczyznę.Tego było więcej niż za dużo, że to on napisał tak intymny i dokładny portret Madeleine i że odmalował tak tragiczny obraz jej skazanego na zatracenie, niszczycielskiego małżeństwa.Jeszcze gorsze było to, że w opracowaniu Mathera nie było złośliwości, jego współczucie było afrontem.Klient Mather mógł być przyjacielem Anny-Marii, cennym wspólnikiem w przedsięwzięciu z galeriami, ale w tej mrocznej chwili skupiał wszystkie lęki i podejrzenia, które poprzednio skoncentrowane były na Hughu Loredonie.Chłodny rozum mówił Bayardowi, że to jest nagłe i niebezpieczne szaleństwo, ale wewnątrz chmury gradowej nie było rozumu - jedynie zawirowania, ciemność i zarodki zniszczenia.Dźwięk jego telefonu przywołał go do rzeczywistości.Chwycił słuchawkę, na linii był jeden z członków syndykatu zakupów.- Ed, chłopcy przejrzeli przeźrocza z Holandii - jak się nazywa ten facet, Cornelis Janzoon? Podobają im się bardzo.Chcieliby wiedzieć, czy i kiedy można by zorganizować handlową wystawę w Nowym Jorku.Gdyby to było możliwe, zdecydowanie powinniśmy kupić trochę tych rzeczy i zatrzymać.- Wiem, że Max rozmawiał o wystawie z Janzoonem.Prawdopodobnie nie poruszał jeszcze tego z Anną-Marią.Jej ojciec zmarł, jak wiesz, bardzo niedawno.Ale zostaw to mnie.Ja się tym zajmę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]