[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Któregoś dnia, kiedy już po raz nasty przeniesiono mnie do49nowej celi i trochę na to utyskiwałem, Johnny roześmiał się. Kara za sławę skomentował. Wiem, do której celi nigdy nie trafisz. No? Do tej tam, w rogu.To cela Snooky ego.Snooky był małym, dziwacznym człowieczkiem o niegasnącym uśmiechu i teżsiedział za włam. A dlaczego tam nie? Johnny wyszczerzył zęby. Bo tamtędy biegnie pod podłogą główna rura ściekowa.Dokładnie podtamtym rogiem, w holu.Jest na tyle duża, że można się w niej czołgać, jeśli sięczłowiek już do niej dokopie. Ach tak. rzekłem w zamyśleniu. Ale włamywaczowi Snooky emunajwyrazniej ufają. Włamywaczowi!? wykrzyknął Johnny z niesmakiem. Taki z niegowłamywacz, jak ze mnie Chińczyk.Ten facet ma świra na punkcie pierdla, otco! Za każdym razem, kiedy go zwalniają, łzy ciekną mu po gębie.Muszą gowypychać za bramę! No więc idzie na włam, specjalnie partaczy i znów tu jest. To jemu się tutaj podoba? Gdyby ciebie chowano tak jak Snooky ego, też byś wolał ten dom od wła-snego rzekł poważnie Johnny. Ale fakt, on ma nierówno pod dachem.Któregoś dnia Johnny ostrzegł mnie: Zawsze uważaj, z kim gadasz.Nie zawierzaj tu nikomu. Nawet tobie? Zwłaszcza mnie, brachu wychichotał. Ale poważnie, uważaj naSimpsona.Ten to każdemu gotów wejść w tyłek.Jak zoczysz, że kręci się w po-bliżu, od razu wal go w łeb.Wymienił też innych, których miałem się strzec i niektóre nazwiska mnie zdu-miały. Ta banda gotowa jest donieść na każdego, jeśli tylko da im to fory u naczel-nego.Kapujesz, żeby naczelny szepnął słówko Komisji Rewizyjnej.Ale marnujątylko czas, chłopaki.Z niego za stary wróbel, żeby się nabrać na plewy.On i takwie, co w trawie piszczy, bez tych szpicli.Johnny do swej odsiadki podchodził filozoficznie.Dla niego robota czyliskok była pracą, a kratki ryzykiem zawodowym. Zaliczyłem już dwie drzemki, jednego sznyta opowiadał. Następnymrazem jak nic będzie guma. Nie martwi cię to? Trochę przyznał i niczym ekonomista rozważający skutki gospodarczejpolityki rządowej zaczął analizować sytuację. To ci dopiero pieprzeni krzyka-cze, no! Wywalili karę śmierci i musieli coś w to miejsce wsadzić.Stąd te dużewyroki dla morderców.Ale facetowi, co dostał długą odsiadkę, to się nie możepodobać, nie? Co robi? Daje nogę.Oni go łapią i już mamy kategorię specjalną!50 Błysnął zębami. W dodatku muszą jeszcze gościowi znalezć odpowiedniezakwaterowanie, bo ciupy takie jak ta niczego nie załatwiają.Tak, tak, stąd możnauciec za pomocą agrafki! Dlatego budują specjalne pudła dla specjalnych gości.A jak już zbudują takie cudo, to okazuje się, że mają za mało morderców i miejsceim się, kurde, marnuje.Więc dawaj, zaczynają ładować coraz cięższe wyroki.Nawłasnej skórze to, chłopie, odczułeś. No to po kiego wsadzili mnie tutaj, skoro tak łatwo stąd dać nogę? Bo te specjalne pudła nie są jeszcze git wyrychtowane.Poczekaj, aż skoń-czą taką ciupę na Isle of Wight.Ten Mountbatten o nią tak krzyczał.Jak ją skoń-czą, zabiorą cię stąd tak szybko, że ino kurz.Tymczasem specjalnych rozrzucają,kapujesz? Jednego tu, drugiego tam, po kilku w każdym mamrze.Tak łatwiej waspilnować.Rozejrzałem się po holu C. Jeśli tak łatwo stąd prysnąć, dlaczego jeszcze tu jesteś?Spojrzał na mnie z niedowierzaniem. Masz mnie za świra, stary? Ja odrabiam tylko sznyta.Wszystkie go razemposiedzę tu sobie lekko ponad dwa lata i po krzyku.To jest, jeśli przedtem niewyjdę z nerw i nie przyłożę czymś Hudsonowi.Nawet sobie nie wyobrażasz, jakto jest, kiedy przeskoczysz mur i wiesz, że każdy granatowy w Anglii za tobą wy-patruje.Nie warto, chłopie, nie warto.I jeszcze mają te cholerne psy.I helikoptery.Radia też mają.Zupełnie jak jakieś pieprzone manewry wojskowe, kurde, no! Poklepał mnie po plecach. Choć z tobą to inna sprawa.Nie masz wiele dostracenia.Tobie za to przeskoczyć mur trudniej niż mnie, bo cały czas mają cięna oku.Wzięli cię pod lupę, stary, ot co.A gdybyś już nawet trafił za mur, bezorganizacji ani kroku na wolności nie zrobisz.To mnie zaciekawiło. Bez organizacji? Jakiej organizacji? Po drugiej stronie trzeba mieć coś nagrane, tak? -tłumaczył. Nie chceszchyba wylądować jak te czubki, co zapętlają się na bagnach, wsuwają surowąrzepę i nasłuchują szczekania psów. Przeszedł go lekki dreszcz. Cholernepsy.Nie, stary, do tego, żeby stąd elegancko wyjść, potrzebna jest organizacja.A jak myślisz, jakim sposobem udało się Wilsonowi, Biggsowi i innym? No dobra zgodziłem się kupuję.Jak to zrobili?Potarł nos z jednej strony. Jak już mówiłem, dzięki organizacji.Mieli zabezpieczone tyły i git było.Ale na to trzeba oliwy, trzeba kupy szmalu. Rozejrzał się, sprawdził, czy w po-bliżu nikogo nie ma i ściszył głos
[ Pobierz całość w formacie PDF ]