[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Rzecz - odezwał się nowy głos.Elryk spojrzał w tym kierunku, zaczerpnął głęboko powietrza i wyszarpnął z pochwy miecz.Poczuł, że ogarniają go mdłości.Wówczas właśnie Świnie, Wąż i Rzecz rzuciły się na nich.Rackhir zabił jedną ze Świń, zanim zdążyła zrobić trzy kroki.W jednej sekundzie zerwał łuk z pleców, napiął go i wypuścił strzałę o czerwonym drzewcu.Starczyło mu czasu, by ustrzelić jeszcze jedno stworzenie.Potem rzucił łuk i dobył miecza.Wsparci o siebie plecami, obydwaj z Elrykiem gotowali się do obrony przed atakiem demonów.Sam Wąż, ze swymi piętnastoma rzucającymi się do przodu głowami i zębami, z których ściekał jad, był wystarczająco groźny.Rzecz wciąż zmieniała swą postać.Z bezkształtnego pulsującego ciała, które nieubłaganie sunęło ku nim, wynurzało się ramię, potem twarz.- Rzecz! - zawołała istota i dwa miecze cięły w Elryka, który rozprawiał się właśnie z ostatnią Świnią.To sprawiło, że chybił i zamiast przebić jej serce, ugodził ją w brzuch.Świnia potoczyła się do tyłu i runęła w błoto.Czołgała się jeszcze przez chwilę, zanim znieruchomiała zupełnie.Coś cisnęło teraz włócznią i Elryk z łatwością odbił ten cios płazem miecza.Wąż zaatakował Rackhira.Demony przysunęły się do mężczyzn, zdecydowane szybko skończyć z nimi.Już połowa głów węża leżała, wijąc się na ziemi, gdy Elrykowi udało się odrąbać rękę drugiemu demonowi.Jednakże Rzecz wciąż jeszcze miała trzy inne.Wydawało się, że tego demona tworzy nie jedno, lecz kilka stworzeń.Elryk zastanawiał się, czy i jemu nie przypadnie w udziale taki los; czy i on nie przemieni się w jakieś bezkształtne monstrum.Układał się wszak z Ariochem.Czyż i teraz nie ma w sobie czegoś z demona? Przecież tak często dostrzegano w nim demoniczne cechy.Te myśli dodały mu sił.- Elryk! - wrzasnął.- Rzecz! - odpowiedział natychmiast jego przeciwnik, pragnąc zabrać to, co uważał za istotę swego istnienia.Miecz Aubeca uderzył i na ziemię spadła jeszcze jedna ręka.Rzecz dźwignęła znów włócznię, ale i ten cios Elryk odbił.Jeszcze jeden miecz spadł z ogromną siłą na hełm Elryka.Oszołomiony młodzieniec zatoczył się na Rackhira, który chybił ciosu i cztery głowy Węża omal go nie ukąsiły.Elryk uderzył w ramię i mackę trzymającą miecz i wydawało mu się, że odrąbał je od ciała demona, ale już po chwili Rzecz wchłonęła swoją kończynę z powrotem.Powróciły mdłości.Elryk pchnął mieczem w bezkształtną masę, a ona wrzasnęła ponownie:- Rzecz! Rzecz! Rzecz!Elryk pchnął raz jeszcze.Szczęknęły cztery miecze i dwie włócznie, próbujące odeprzeć miecz Aubeca.- Rzecz!- To robota Yyrkoona, nie ma co do tego wątpliwości - mruknął Elryk.- Dowiedział się, że go ścigam i korzystając z pomocy swych sprzymierzeńców demonów, próbuje mnie zatrzymać.Zacisnął zęby i syknął:- Chyba że jeden z nich to sam Yyrkoon! Czy jesteś moim kuzynem Yyrkoonem, Rzecz?- Rzecz.- zabrzmiał niemal żałośnie głos.Szczęknęła broń, ale nie godziła już w Elryka tak gwałtownie.- A może jesteś jakimś innym starym, dobrym przyjacielem?- Rzecz.Elryk raz po raz kłuł mieczem bezkształtną masę.Trysnęła gęsta, cuchnąca krew i splamiła zbroję Elryka.Nie mógł zrozumieć, dlaczego demon pozwala się tak łatwo atakować.- Teraz! - zawołał jakiś głos nad głową Elryka.- Szybko!Elryk spojrzał w górę i ujrzał rumianą twarz, białą brodę i machającą rękę.- Nie patrz na mnie, głupcze! Uderzaj, teraz!Elryk ujął rękojeść miecza w obie dłonie i wbił ostrze głęboko w ciało demona.Stworzenie jęknęło, zaszlochało i szepnęło tylko jedno słowo:- Frank.W tej samej chwili miecz Rackhira prześlizgnął się między ostatnimi głowami Węża, przebijając pierś i serce młodzieńca.I ten demon padł martwy.Siwowłosy mężczyzna złaził powoli ze zrujnowanej bramy, nad którą przed chwilą siedział.Śmiał się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]