[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zobaczysz, że wszystko będzie w porządku.- Przez chwilę kaszlał.- Gdyby jednak coś było nie tak, możesz być pewna, że nie zostaniesz sama.Chciałbym, żebyś wiedziała, iż ja i Anna czujemy coś podobnego.- Naprawdę? - Nie próbowała zagłuszyć tonu radości w głosie.- Czas najwyższy! Jak jej się to udało? Uwiesiła się twojego fotela, by skusić cię do grzechu?- To samo powiedział Lars - odparł Kenny, rumieniąc się.- Tylko że dodał do tego jeszcze kilka pikantnych szczegółów.- Wyobrażam sobie - zaśmiała się.Lars żył już ponad dwieście lat i wiele w tym czasie widział.Żaden dramat uczuć nie był mu obcy.Był przecież szefem kontroli i bezpieczeństwa jednego z największych szpitali Światów Centralnych.Jeżeli istniało miejsce, w którym na co dzień rozgrywały się sceny miłości i śmierci, z pewnością był nim szpital.Dobrze o tym wiedzieli choćby twórcy holosów.Można tu było zetknąć się zarówno z nic nie znaczącymi romansami, jak i z miłością po grób.Lars obserwował je wszystkie, czasem sam w nich uczestniczył.Był częścią “Dumy Albionu" od samego jej powstania.Został przecież w nią wbudowany.Nie mógł stąd odejść i nigdy tego nie pragnął.Cyniczny, genialny, z niespodziewanymi odruchami serca.To był cały Lars.Mógłby być najdelikatniejszą osobą, jaką Tia kiedykolwiek poznała.Uwielbiał jednak dogryzać swoim przyjaciołom, wykorzystując swą nieprzeciętną inteligencję.- Ale, Kenny.- zawahała się, trawiona ciekawością, lecz nie mając pewności, czy wolno jej zadać takie pytanie.- Kenny, czy mogę być trochę wścibska?- Tio, wiem o tobie wszystko, co można wiedzieć.Poczynając od częstotliwości bicia twego serca, po skład chemiczny twojej krwi.Wiem, o ile stopni podnosi ci się temperatura, gdy jesteś zdenerwowana.Mój lekarz wie tyle samo o mnie.Oboje jesteśmy przyzwyczajeni do ingerencji w naszą osobowość.- Chwilę milczał.- Do tego jesteś moją najdroższą przyjaciółką.Jeżeli jest jakaś rzecz, która cię ciekawi, po prostu pytaj.- Zamrugał oczami.- Nie spodziewaj się jednak, że będę ci opowiadał o pszczółkach i ptaszkach.- Kiedy spotkaliśmy się po raz pierwszy, nazwałeś się “lekarzem w połowie kapsuły".Do połowy jesteś maszyną.Co o tym sądzi Anna?Gdyby mogła się zarumienić, byłaby czerwona jak burak.Czuła się nieswojo zadając to pytanie.Lecz on nie podzielał jej zażenowania.- Hmm, dobre pytanie.Odpowiedź chyba nie jest zbyt intrygująca.Jestem do połowy maszyną tylko kiedy siedzę w fotelu.Poza nim jestem, może niedoskonałą, ale jednak ludzką istotą.- Uśmiechnął się.- Zatem to tak, jakby porównać powierzchnię wody z płatem lśniącej blachy? - Było to coś, o czym wcześniej nie pomyślała.- Słusznie.Nawiasem mówiąc, nie ty pierwsza zadajesz tego typu pytania.Nie myśl zatem, że jesteś wyjątkowo ciekawska.- Odchylił głowę i uśmiechnął się szeroko.- Anna i ja, hmm., musimy opędzać się od wścibskich pytań naszych pacjentów.- Dobrze, że mnie do nich nie zaliczasz.- Taką miała przynajmniej nadzieję.- Ty zawsze byłaś i będziesz dla mnie kimś szczególnym.To, co dotyczy innych, nie dotyczy ciebie.- Pokręcił głową.- Dlatego właśnie mogę ci otwarcie i bez ogródek powiedzieć, co sądzę o twoim stanie.Twoje nerwy poniżej karku nie pracują.Zanim doprowadziliśmy cię do jako takiego stanu, miałaś już zaatakowany system autonomiczny.W tej chwili w kapsule jesteś całkowicie uzależniona od systemu wspomagającego twoje procesy życiowe.Nie sądzę, żebyś przeżyła choć chwilę poza kapsułą; na pewno natomiast wiem, że nie byłabyś szczęśliwa.- Och, dobrze.Czuła się jednocześnie rozczarowana i podniecona.Podniecona dlatego, że była to kolejna okoliczność jej życia w kapsule, o której nie pomyślała.Rozczarowana, cóż, nie tak bardzo.Nigdy nie łudziła się, że zniknie przyczyna, dla której została umieszczona w kapsule [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • personata.xlx.pl