[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Obiecujesz?— Obiecuję.Podeszła, szybko pocałowała go w usta, odwróciła się i pobiegła po piasku.Neumann potrząsnął głową i ruszył z powrotem plażą.Rozdział szesnastyLondynAlfred Vicary miał wrażenie, że pogrąża się w piachu.Im bardziej z nim walczył, tym bardziej piach go zasypywał.Na jakikolwiek trafiał ślad, w jakimkolwiek podążał kierunku — zawsze wydawało mu się, że zostaje w tyle.Zaczynał wątpić, czy w ogóle uda mu się schwytać szpiegów.Źródłem jego desperacji stały się dwa rozszyfrowane niemieckie komunikaty, które dziś rano przyjechały z Bletchley Park.Pierwszy pochodził od niemieckiego agenta w Anglii — prosił Berlin, by zaczął regularnie odbierać materiały.W drugim Hamburg właśnie to nakazywał swojemu agentowi w Wielkiej Brytanii.Skoro wy­wiadowca potrzebuje kuriera, nasuwa się logiczny wniosek, że coś ukradł.Vicary'ego ogarnęło przerażenie, że nawet jeśli kiedyś dopadnie szpiegów, może już być za późno.Nad drzwiami Boothby'ego paliło się czerwone światło.Vicary nacisnął dzwonek i czekał.Upłynęła minuta, a światło nadal było czerwone.Dokładnie w stylu Boothby'ego: żądać natychmias­towego stawienia się, a potem przetrzymywać ofiarę.„Dlaczego wcześniej nam o nich nie wspomniałeś?".„Ależ powiedziałem, drogi staruszku.Boothby'emu".Vicary ponownie nacisnął guzik.Czy to możliwe, żeby Boothby naprawdę wiedział o istnieniu siatki Vogla i zataił ten fakt przed nim? Przecież to nonsens.Nasuwało się tylko jedno wytłumaczenie.Boothby gwałtownie się sprzeciwiał przekazaniu jemu tej sprawy i od samego początku jasno dał mu to do zrozumienia.Ale czy niechęć Boothby'ego sięgałaby tak daleko, by utrudniać z preme­dytacją pracę podwładnemu? Niewykluczone.Gdyby Vicary nie poradził sobie z problemem, Boothby miałby podstawy do zwol­nienia go i mógłby powierzyć sprawę jakiemuś zaufanemu koledze sprzed wojny, a nie jednemu z nowych, których tak serdecznie nie znosił.Wreszcie zapłonęło zielone światło.Wślizgując się przez ol­brzymie podwójne drzwi, Vicary poprzysiągł sobie, że nie ruszy się stąd, dopóki nie oczyści atmosfery.Boothby siedział za biurkiem.— Wal, Alfredzie.Vicary przekazał mu treść obu wiadomości oraz swoje pode­jrzenia co do ich znaczenia.Boothby słuchał, bawiąc się palcami i wiercąc w fotelu.— Na miłość boską! — wybuchnął.— Wiadomości robią się z dnia na dzień gorsze.Kolejna budująca uwaga, sir Basilu — pomyślał Vicary.— Poczyniliśmy pewne postępy w rozpracowywaniu kobiety.Karl Becker zidentyfikował ją jako Annę von Steiner.Urodziła się w Londynie w dzień Bożego Narodzenia tysiąc dziewięćset dziesiątego roku.Jej ojciec, Peter von Steiner, był dyplomatą i bogatym arystokratą z Prus.Matka była Angielką, nazywała się Daphne Harrison.Rodzina aż do wybuchu wojny mieszkała w Lon­dynie, potem przenieśli się do Niemiec.Ze względu na pozycję Steinera Daphne Harrison nie internowano, jak to uczyniono z wieloma brytyjskimi obywatelami.W dziewięćset osiemnastym roku zmarła na gruźlicę w majątku Steinera w zachodnich Prusach.Następnie von Steiner wraz z córką przenosił się z jednej placówki na drugą, między innymi przez krótki czas na początku lat dwu­dziestych przebywał w Londynie.Steiner pracował również w Rzy­mie i Waszyngtonie.— Wygląda mi na szpiega — skomentował Boothby.— Ale mów dalej, Alfredzie.— W trzydziestym siódmym roku Anna Steiner zniknęła.Od tego momentu możemy wyłącznie snuć spekulacje.Przechodzi szkolenie w Abwehrze, jest wysłana do Niderlandów, gdzie wy­stępuje jako Christa Kunst, następnie przekracza granicę Wielkiej Brytanii.A przy okazji: oficjalnie Anna Steiner zginęła w wypadku samochodowym w marcu trzydziestego ósmego roku.Niewątpliwie sfabrykował to Vogel.Boothby wstał i zaczął krążyć po gabinecie.— Wszystko to bardzo ciekawe, Alfredzie, ale ma jedną wielką wadę.Opiera się na informacjach Karla Beckera.A on zrobiłby wszystko, byle się wkupić w nasze łaski.— Becker nie miał powodów kłamać w tej sprawie, sir Basilu.A jego opowieść doskonale się zgadza z tymi szczegółami, które udało nam się ustalić.— Powiadam tylko, Alfredzie, że bardzo wątpię w prawdziwość słów tego człowieka.— W takim razie dlaczego poświęcił mu pan tak wiele czasu w październiku? — odparował Vicary.Sir Basil stał w oknie, spoglądając na ostatnie promienie dnia.Poderwał głowę, ale zapanował nad sobą i wolno odwrócił się do Vicary'ego.— To, dlaczego rozmawiałem z Beckerem, pana w ogóle nie dotyczy.— Becker jest moim agentem.— Do głosu Vicary'ego zaczął się wkradać gniew.— Ja go aresztowałem, ja go przeciągnąłem na naszą stronę.Ja nim kieruję.Przekazał panu informacje, które mogły się okazać użyteczne w tej sprawie, a mimo to zataił je pan przede mną.Chciałbym wiedzieć, dlaczego.Boothby już całkowicie się uspokoił.— Becker powiedział mi to samo, co panu: specjalni agenci, sekretny obóz w Bawarii, specjalne szyfry, procedury.I jeśli mam być z panem szczery, Alfredzie, nie uwierzyłem mu.Żadne dowody nie potwierdzały jego zeznań.Teraz już wierzymy.Całkiem logiczne wyjaśnienie, przynajmniej z pozoru.— Dlaczego mi pan o tym nie powiedział?— To było dawno temu.— Kto to jest Brum?— Przykro mi, Alfredzie.— Chcę wiedzieć, kim jest Brum.— A ja staram się bardzo kurtuazyjnie dać panu do zrozumienia, że nie upoważniono mnie do poinformowania pana, kim jest Brum.— Boothby pokręcił głową.— Na Boga! Wszak to nie klub dyskusyjny, gdzie sobie siedzimy i wymieniamy poglądy.Pracuje pan w kontrwywiadzie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • personata.xlx.pl