[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Magnat, rozumiecie panowie,zaczÄ…Å‚ siÄ™ już zÅ‚oÅ›cić.RzeczywiÅ›cie: naokoÅ‚o peÅ‚no generałów, każdy oczekuje decyzji, rozkazów;sprawy, że tak powiem, ważne, paÅ„stwowe, nie cierpiÄ…ce zwÅ‚oki, każda chwila droga, a tu uczepiÅ‚siÄ™ jakiÅ› intruz. Daruje pan powiada nie mam czasu.czekajÄ… na mnie sprawy ważniejsze odpaÅ„skich.Daje mu do zrozumienia, poniekÄ…d delikatnie, że już najwyższy czas, by siÄ™ wyniósÅ‚.Amój Kopiejkin głód, rozumiecie panowie, przycisnÄ…Å‚ go nie na żarty. Jak pan uważa,ekscelencjo, powiada, a ja nie ruszÄ™ siÄ™ z miejsca, póki pan nie wyda rozporzÄ…dzenia.No.możecie sobie panowie wyobrazić.odpowiedzieć w ten sposób magnatowi, któremu wystarczypalcem kiwnąć a wylecisz jak z procy, że nawet sam diabeÅ‚ ciÄ™ nie odnajdzie.Przecież jeżelikomuÅ› z nas odpowie w taki sposób urzÄ™dnik niższy o jednÄ… rangÄ™ to już grubiaÅ„stwo.No a tu cóż za dystans, dystans jaki: generaÅ‚ en chef i jakiÅ› tam kapitan Kopiejkin! 90 rubli i zero! GeneraÅ‚,rozumiecie panowie, nic, tylko spiorunowaÅ‚ go wzrokiem, i to jakim wzrokiem! Od takiego wzroku16ZnieksztaÅ‚cone: aux fines herbes sos sporzÄ…dzony z aromatycznych jarzyn i korzeni (w oryginale fonetycznie).17ZnieksztaÅ‚cone: soupe délicacèsse wykwintna zupa (w oryginale fonetycznie).108dusza ci w piÄ™ty ucieknie.A mój Kopiejkin, możecie sobie panowie wyobrazić, ani drgnie, stoi jaksÅ‚up. Cóż to pan? powiada generaÅ‚ i wziÄ…Å‚ go, jak to mówiÄ…, do galopu.ZresztÄ…, prawdÄ™powiedziawszy, obszedÅ‚ siÄ™ z nim jeszcze dość Å‚askawie.Inny by mu takiego strachu napÄ™dziÅ‚, żeprzez parÄ™ dni widziaÅ‚by wszystko do góry nogami, a ten powiedziaÅ‚ tylko: Dobrze, powiada,skoro tu panu za drogo żyć i nie może pan w stolicy czekać spokojnie na decyzjÄ™ o paÅ„skim losie,to odeÅ›lÄ™ pana ciupasem.ZawoÅ‚ać, powiada, feldjegra! odstawić go na miejsce zamieszkania! Afeldjeger już tam, rozumiecie panowie, stoi za drzwiami.ChÅ‚opisko jakieÅ› dÅ‚ugie na trzy arszyny,Å‚apÄ™ ma, możecie sobie panowie wyobrazić, już przez naturÄ™ stworzonÄ… do grzmocenia wozniców sÅ‚owem, dentysta taki.A wiÄ™c go, niebożątko, na wózek i z feldjegrem. No myÅ›li, Kopiejkin przynajmniej nie trzeba opÅ‚acać kosztów przejazdu, dobre i to.Jedzie sobie, panie dobrodzieju, zfeldjegrem i jadÄ…c z feldjegrem niejako, że tak powiem, rozmyÅ›la sobie: Skoro generaÅ‚ powiada,żebym sam sobie poszukaÅ‚ Å›rodków utrzymania i sam sobie radziÅ‚ dobrze, powiada, ja, powiada,znajdÄ™ Å›rodki! No, jak go tam odstawili na miejsce i dokÄ…d mianowicie przywiezli, tego zupeÅ‚nienie wiadomo.Tak oto, rozumiecie panowie, sÅ‚uchy o kapitanie Kopiejkinie utonęły w rzecezapomnienia, w tej jakiejÅ› tam Lecie, jak jÄ… poeci nazywajÄ….Ale czekajcie, panowie, tu wÅ‚aÅ›niedopiero siÄ™ zaczyna, można powiedzieć, wÄ…tek opowiadania.A wiÄ™c, gdzie siÄ™ podziaÅ‚ Kopiejkin,nie wiadomo; ale nie minęły, możecie sobie panowie wyobrazić, dwa miesiÄ…ce, jak w riazaÅ„skichlasach pojawiÅ‚a siÄ™ szajka rozbójników i hersztem tej szajki byÅ‚, panie dobrodzieju, nie kto inny. Zaczekaj no, Iwanie Andrieiczu przerwaÅ‚ mu nagle policmajster przecież sampowiedziaÅ‚eÅ›, że kapitan Kopiejkin nie ma rÄ™ki i nogi, a Cziczikow.Tu poczmistrz wydaÅ‚ okrzyk i palnÄ…Å‚ siÄ™ z caÅ‚ej siÅ‚y rÄ™kÄ… w czoÅ‚o, nazwawszy siebie publicznieprzy wszystkich cielÄ™cinÄ….Nie mógÅ‚ zrozumieć, jak podobna okoliczność nie przyszÅ‚a mu na myÅ›lna samym poczÄ…tku opowiadania, i przekonaÅ‚ siÄ™ o sÅ‚usznoÅ›ci przysÅ‚owia: Rosjanin mÄ…dryponiewczasie , jednak po chwili zaczÄ…Å‚ krÄ™cić i próbowaÅ‚ siÄ™ wywinąć mówiÄ…c, że w Angliimechanika jest bardzo udoskonalona, że, jak wiadomo z gazet, ktoÅ› wynalazÅ‚ takie drewniane nogi,iż za dotkniÄ™ciem niewidzialnej sprężynki nogi te nosiÅ‚y czÅ‚owieka Bóg wie gdzie, tak że go potemnie można byÅ‚o nawet nigdzie odnalezć.Ale nikt nie chciaÅ‚ wierzyć, że Cziczikow byÅ‚ kapitanem Kopiejkinem, i wszyscy uważali, żepoczmistrz za bardzo siÄ™ zagalopowaÅ‚.ZresztÄ… inni ze swej strony również nie dali siÄ™ zapÄ™dzić wkozi róg i naprowadzeni dowcipnym domysÅ‚em poczmistrza zabrnÄ™li omal że nie dalej.PoÅ›ródwielu w swoim rodzaju roztropnych przypuszczeÅ„ jedno byÅ‚o takie dziwne to nawet powiedzieć:czy czasem Cziczikow nie jest przebranym Napoleonem, że Anglik od dawna zazdroÅ›ci, iż Rosjaniby jest tak wielka i rozlegÅ‚a, że nawet kilka razy ukazywaÅ‚y siÄ™ karykatury wyobrażajÄ…ceRosjanina rozmawiajÄ…cego z Anglikiem: Anglik stoi i trzyma z tym psa na smyczy, a przez psanależy rozumieć Napoleona! Uważaj, niby, powiada, niechby tylko coÅ› nie tak, jak ja chcÄ™, to zarazwypuszczÄ™ na ciebie tego psa.I oto teraz, być może, wypuÅ›cili go z wyspy Å›w.Heleny i wÅ‚aÅ›nieteraz oto przekrada siÄ™ do Rosji, niby to Cziczikow, a w samej rzeczy wcale nie Cziczikow.Naturalnie, uwierzyć w to urzÄ™dnicy nie uwierzyli, ale jednak zamyÅ›lili siÄ™ i, rozpatrujÄ…c tÄ™sprawÄ™ każdy z osobna, znalezli, że twarz jego, jeżeli Cziczikow odwróci siÄ™ i stanie bokiem, jestbardzo podobna do portretu Napoleona.Policmajster, który sÅ‚użyÅ‚ podczas kampanii roku 1812 i nawÅ‚asne oczy widziaÅ‚ Napoleona, również musiaÅ‚ przyznać, że ten bynajmniej nie byÅ‚ wyższy odCziczikowa i że Napoleon pod wzglÄ™dem budowy również, nie można powiedzieć, żeby byÅ‚ nazbyttÅ‚usty, ale też i nie chudy.Być może, niektórzy czytelnicy nazwÄ… wszystko to nieprawdopodobnym,autor również, żeby im dogodzić, gotów wszystko to nazwać nieprawdopodobnym, ale niestety,wszystko odbyÅ‚o siÄ™ wÅ‚aÅ›nie tak, jak zostaÅ‚o opowiedziane, co jest bardziej zdumiewajÄ…ce, iżmiasto byÅ‚o poÅ‚ożone nie na odludziu, lecz przeciwnie, niedaleko od obu stolic.ZresztÄ… należypamiÄ™tać, iż wszystko to dziaÅ‚o siÄ™ wkrótce po chwalebnym wypÄ™dzeniu Francuzów.Wówczaswszyscy nasi ziemianie, urzÄ™dnicy, kupcy, subiekci, wszyscy piÅ›mienni, a nawet niepiÅ›mienni, stalisiÄ™ przynajmniej na osiem lat zagorzaÅ‚ymi politykami. WiadomoÅ›ci Moskiewskie i SynOjczyzny byÅ‚y zaczytywano niemiÅ‚osiernie i do ostatniego czytelnika dochodziÅ‚y w strzÄ™pach109niezdatnych do żadnego użytku.Zamiast pytaÅ„: Po czemu, ojczulku, sprzedaliÅ›cie miarkÄ™ owsa?Jak siÄ™ polowaÅ‚o wczoraj na ponowiÄ™? mówiono: A co tam piszÄ… w gazetach? Czy nie wypuÅ›ciliczasem Napoleona z wyspy? Kupcy bardzo siÄ™ tego obawiali, bo w zupeÅ‚noÅ›ci wierzyli wprzepowiednie pewnego proroka, już od trzech lat siedzÄ…cego w wiÄ™zieniu.Prorok przyszedÅ‚ niewiadomo skÄ…d, w Å‚apciach i w kożuchu bez pokrycia, zalatujÄ…cym zgniÅ‚ymi rybami, i obwieÅ›ciÅ‚, iżNapoleon jest antychrystem i trzymajÄ… go na kamiennym Å‚aÅ„cuchu za szeÅ›cioma Å›cianami isiedmioma morzami, ale że pózniej rozerwie Å‚aÅ„cuch i zawÅ‚adnie caÅ‚ym Å›wiatem.Prorok zaprzepowiedniÄ™ dostaÅ‚ siÄ™, jak siÄ™ należy, do wiÄ™zienia, niemniej jednak zrobiÅ‚ swoje i kupcomcaÅ‚kiem pomieszaÅ‚ w gÅ‚owie.Jeszcze dÅ‚ugo, nawet przy najkorzystniejszych umowach, udajÄ…c siÄ™do restauracji w celu zapicia herbatÄ… targu, gwarzyli kupcy o antychryÅ›cie.Wielu spoÅ›ródurzÄ™dników i dobrze urodzonej szlachty również mimo woli myÅ›laÅ‚o o tym i zarażenimistycyzmem, który, jak wiadomo, byÅ‚ wtedy bardzo w modzie, dopatrywali siÄ™ w każdej literze, zktórych siÄ™ skÅ‚adaÅ‚o sÅ‚owo Napoleon, jakiegoÅ› szczególnego znaczenia; wielu odkryÅ‚o w nim nawetapokaliptyczne cyfry.A wiÄ™c nic dziwnego, że urzÄ™dnicy mimo woli siÄ™ nad tym zamyÅ›lili,wkrótce jednak spostrzegli siÄ™, widzÄ…c, że wyobraznia ich już nazbyt galopuje i że wszystko tojakoÅ› nie wyglÄ…da na prawdÄ™.MyÅ›leli, myÅ›leli, tÅ‚umaczyli, tÅ‚umaczyli i zdecydowali w koÅ„cu, żenie zawadziÅ‚oby jeszcze porzÄ…dnie rozpytać Nozdriowa
[ Pobierz całość w formacie PDF ]