[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kerst otworzył usta, potem je zamknął.Tremane czekał, czy ktoś się odezwie, po czym ciągnął:- Będę z wami szczery.Mamy dość zapasów, by bez kłopotu przetrwać zimę, nie potrzebujemy nic kupować.Mimo to nie jestem głupcem i zdaję sobie sprawę z problemów, jakie powstaną, kiedy wy nie będziecie mieli jedzenia.Kiedy tylko skończą się wam zapasy, także w moim obozie pojawią się trudności.Niektórzy z moich ludzi zaczną okradać magazyny Imperium i nielegalnie handlować, niektórzy z waszych będą usiłowali kraść z naszych magazynów.Zostanę zmuszony niektórych powiesić, zależnie od wartości skradzionych rzeczy, a na pewno dla utrzymania porządku będę musiał wyznaczyć dość ostre kary.To zaś oznacza - powiedzmy - nieprzyjemności zarówno dla garnizonu, jak i dla miasta.Wolę uporać się z sytuacją, zanim powstaną kłopoty.- Jak? - zapytał Stoen, żywo pochylając się do przodu.Tremane szybkim spojrzeniem omiótł swoje księgi.Jeśli nie będzie musiał płacić gotówką.- Moje skrzynie nie są bezdenne, ale mam pewną ilość towarów w tej chwili niepotrzebnych moim ludziom - powiedział ostrożnie.- Jeśli uda mi się wymienić owe towary na usługi - albo, powiedzmy, sprzedać je gildii za gotówkę - można będzie zapewnić jak najlepsze wykorzystanie pracowników zarówno w wojsku, jak i w mieście, by wykonać wszystkie zadania jeszcze przed nadejściem śniegów.Każdy, kto pracuje, będzie dostawał zapłatę według stopnia umiejętności, jakich wymaga praca.- Obrzucił ich uważnym spojrzeniem i wszyscy trzej kiwnęli głowami.- W ten sposób niektórzy z moich żołnierzy - ci, którzy przed pójściem do wojska uprawiali rolę - znajdą się na polu.To wyjdzie wam na dobre, gdyż lepszy jeden człowiek umiejący posługiwać się sierpem niż pięciu, którzy tego nie potrafią.Ludzie z miasta, którzy nie mają odpowiednich kwalifikacji, będą pracowali na polu jako zwykli żniwiarze albo na budowie przy prostych zajęciach.Ci z miasta, którzy znają się na murarce, na pewno zostaną przydzieleni do budowy.Ale za każdego z ludzi wysłanych na pole żądam kogoś na jego miejsce.Poza tym nie dam wam żadnego z budowniczych.- Niezależnie od wszystkiego ci, którzy pracują, dostaną zapłatę? - upewnił się Stoen.Tremane kiwnął głową.- Uważam to za inwestycję w pokój - odrzekł szczerze, w myśli błogosławiąc tysiąc małych bogów za tak szybką odpowiedź na jego modlitwy.To było to, czego potrzebował - sposób na połączenie ludzi z Imperium z mieszkańcami Hardornu w pokojowym, przynoszącym efekty działaniu, które dawało korzyści obu stronom.Za to zapłaciłby nawet podwójnie.- To się może udać - powiedział Sandar ostrożnie, po czym uśmiechnął się nieoczekiwanie.- To zakrawa na ironię: wasze złoto, wydane w tawernach i gospodach, zapłaci za wasze zapasy, które z kolei wrócą do miasta jako zapłata za pracę.- Ale będę miał baraki i mury - przypomniał Tremane.- Przy odrobinie szczęścia, dzięki wymianie niewykwalifikowanych robotników na specjalistów, będę je miał szybciej.Mogę wam nawet zaproponować, że do prac nie wymagających siły ani zręczności najmę po dwóch chłopców - a mówiąc “chłopcy”, mam na myśli dzieci dziesięcioletnie i młodsze - i zapłacę im pełną stawkę.to chyba uczciwsze niż to, co mogliby dostać gdziekolwiek.Było to niespotykane i Tremane doskonale o tym wiedział.Dziewczęta w Imperium na ogół nie pracowały; do szesnastego roku życia chodziły do szkoły, potem wychodziły za mąż lub szły na służbę.Nieliczne zostawały magami, artystkami lub uczonymi, a już bardzo rzadko - rzemieślnikami.Chłopcy zaczynający pracę dostawali jakieś miedziaki, czeladnicy zaś mieli zapewnione utrzymanie i musieli być za to wdzięczni, jeśli mistrz był hojny.- Chyba możemy się na to zgodzić - powiedział szybko Sandar, zgodnie z przypuszczeniem księcia.- Prześlij mi listę rzeczy, których możesz się pozbyć.Wymienimy je na pracę czeladników i wędrowców albo kupimy od razu, jeśli nie jest to coś zupełnie bezużytecznego, jak zdobione urny pogrzebowe lub coś w tym rodzaju.- Chyba mogę zagwarantować, że nie będzie to nic bezużytecznego - odparł zadowolony Tremane.W myśli już układał listę tego, czego jego ludzie nie będą potrzebować.Na przykład żelazo, cyna, miedź; nie miał kowali, a w magazynach leżały spore zapasy metalu.Miastu musiało brakować rudy - wojna przecież zniszczyła handel, a w okolicy nie było widać żadnych kopalni ani dymarek.Książę miał dość gotowych wyrobów z metalu, by starczyło ich dla całej armii na wiele lat, więc nie potrzebował surowców.Miał też całe mnóstwo skóry i ćwieków do uprzęży, a z tego, co widział w mieście - uzdy naprawiano sznurkiem albo łączono z jeszcze bardziej zniszczonych kawałków.Z pewnością mieszkańcy miasta z radością przyjmą i jedno, i drugie.Były to tylko rzeczy, które przyszły mu do głowy w pierwszej chwili.Tak, bez trudu zdoła znaleźć towary, które uszczęśliwią tych ludzi.- W takim razie idziemy - odezwał się Sandar z twarzą nieco mniej bladą niż w chwili wejścia i wyrazem większej nadziei.- Musimy rozesłać heroldów, żeby zebrać niewykwalifikowanych robotników, a mistrz Kerst w ciągu kilku dni uzyska odpowiedź od cechu murarzy i stolarzy.- Czy.czy istnieje cech ludzi kładących strzechy? - zapytał Tremane, zastanawiając się, czy nie robi z siebie głupca.Stoen zaśmiał się.- Nie, chłopcze, ale mnóstwo takich znajdzie się zaraz po zakończeniu żniw.Nie bój się, większość rolników całkiem dobrze umie kłaść strzechy.Będziesz zatem potrzebował także słomy na poszycie?Książę skinął głową, zadowolony, że ktoś zajmie się sprawą.- Tak, i to w dużych ilościach.Baraki mają wyglądać jak stodoły i polecono mi strzechę jako najlepsze pokrycie dachu.- Zostaw to mnie - zapewnił Stoen.- Dzięki waszym bogom, słomy na pokrycie dachu nam nie brakuje - westchnął.- Taki dach dobrze trzyma, a ostatnio mamy mniej strzech do naprawiania.Mężczyźni uścisnęli sobie ręce i eskortowana przed adiutanta delegacja wyszła.Tremane został na miejscu, za biurkiem, i zatopił się w listach towarów znajdujących się w magazynach.Znalazł zadziwiającą liczbę różnorodnych artykułów zupełnie nieprzydatnych - to znaczy nieprzydatnych dla armii
[ Pobierz całość w formacie PDF ]