[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rzucił sondę.Stałosię to, co niegdyś z Alyssą: poczuł drobne ugięcie w gęstej nicości, którą zwykle znajdował,usiłując dotrzeć do Cloota.Gdy spróbował zrobić to wczoraj, opór wydał mu się lżejszy.Teraz, w Neame, dosłownie u progu ptaszarni, zelżał jeszcze bardziej.-.nie sądzisz? - zapytała Sylven.- Co takiego, wasza wysokość?- W ogóle nie słuchasz, co do ciebie mówię.Nie przywykłam do tego, Tor.-Uśmiechała się jednak.- Pewnie rozmyślasz o swoim sokole, co?- Owszem - przyznał.- Powiesz mi, dlaczego jest dla ciebie taki ważny?- Nie jestem pewien, czy uwierzyłabyś w to, królowo.Potrząsnęła głową i spuściła na twarz woalkę.- Mimo to wysłucham twojej historii, Torkynie.Tymczasem witaj w moim zimowympałacu.- Orszak zatrzymał się.- Och, uwielbiam to miejsce - powiedziała Sylven, wychylającsię przez okno i wdychając chłodne powietrze.- Rozpalono już w kominkach i Belsyn czeka na nas, wasza wysokość - rzekła wiernadwórka Hela, pomagając królowej wysiąść.- Dziękuję, Helu.Czy to nie wspaniałe znów się tu znalezć?U bram pałacu czekał niski, okrąglutki człowieczek o przyjaznej twarzy.Zatarł ręce,po czym nisko, z autentycznym szacunkiem, skłonił się królowej.- Witamy ponownie, wasza wysokość.- Belsyn - powiedziała królowa, czekając, aż mężczyzna się wyprostuje.- Miło cięznowu widzieć.- Wszystko jest przygotowane tak, jak wasza wysokość lubi.Witamy takżespecjalnego gościa waszej wysokości.- Po tych słowach skłonił się stojącemu za królowąTorowi.- Chodz, Tor - rzekła Sylven.- Chcę ci pokazać mój ulubiony plac zabaw.W tym momencie rozległ się pisk i do Sylven podbiegła jakaś dziewczynka.Królowaze śmiechem klasnęła w dłonie, po czym przygarnęła dziecko do piersi.Odwróciła się do Tora.- To moja największa miłość.Przedstawiam ci Sarel.Pokłonił się przyszłej królowej Cypryzji.*Przez następne kilka dni Tor wykazywał się nadzwyczajną cierpliwością, zabawiająckrólową i udając szalenie zainteresowanego wszystkim, co mu pokazywała.Gdyby nie silneprzeczucie, że Cloot jest w Neame, może rzeczywiście dobrze by się bawił.Pałac był prostą,ale uroczą budowlą, otoczoną ogrodami utrzymanymi w stylu typowym dla Sylven.Położonyw oszałamiająco pięknej dolinie, z każdej strony osłonięty przed najgorszymi z zimowychżywiołów.Mimo swego rozkojarzenia Tor wiedział, że znajduje się w sielankowym miejscu.Od ich przybycia minęło kilka dni i Tor nie mógł się doczekać rozpoczęciaposzukiwań.Pewnej niespokojnej nocy stanął w oknie sypialni Sylven, wpatrując się wspowite mrokiem wzgórza.Zerknął na śpiącą spokojnie po szalonej nocy królową.Ucztazłożona z niewiarygodnych potraw Ryka, a na deser kilka porcji ciała Tora w końcu jąnasyciły.Uśmiechnął się.Gdyby tylko mógł sobie pozwolić na relaks, mógłby tu z niąspokojnie i szczęśliwie żyć.Wiedział, że jest w nim zakochana.Nie mogła oderwać od niegowzroku.Jej namiętność karmiła się pragnieniem odwzajemnienia przez Tora tej miłości, onjednak wiedział, że to niemożliwe.Dopóki żyła Alyssa, a i on wciąż oddychał, jego sercenależało do niej.Nie mógł przestać jej kochać ani pragnąć.Miłość fizyczna to coś innego.Lubił sprawiać kobietom przyjemność i czerpać ją z obcowania z nimi, ale to jeszcze nie byłaprawdziwa miłość.Prawdziwą miłość odkrył w dniu Tańca Kwiatów w Minstead Green, aprzypomniał ją sobie podczas ponownego spotkania z Alyssą w archiwum biblioteki wCaremboche.W Sercu Lasu, przez okres dziewięciu cudownych cykli księżyca, miłośćprzepełniała go bez reszty.A na krótko przed śmiercią swego ciała z rąk kata zobaczył tęmiłość na nowo, promieniejącą z balkonu, na którym stała ukochana.%7ładne z nich nie mogłozaznać innej miłości.Był pewien, że Alyssa nigdy nie pokocha innego mężczyzny.Spoglądał na zachód, w stronę leśnych ptaszarni, w których - jak podejrzewał - spałCloot.Postanowił zaproponować Sylven piknik
[ Pobierz całość w formacie PDF ]