[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Teraz są symbolem bezkresu ich przyszłejobecności.A jaka będzie jej przyszłość? Przywarła do ramion męża, czuła się jak kobieta pochwyconaprzez niewidoczny sztorm, lękająca się odrzucenia na bok.TIAMAT: KrwawnikBZ Gundhalinu wyglądał przez lustrzane, zbrojone okna poduszkowca posuwającego się powoli UlicąKrwawnika - nie śpieszyli się ze względu na efekt i ostrożność.Chronione wnętrze pojazdu dzielił z Vhanuprowadzącym bezładną rozmowę i zadającym błahe pytania, na które odpowiadał z roztargnieniem, orazz Echarthe, nowym ministrem handlu.Bezpieczeństwo zapewniał także kierujący poduszkowcem dobrzeuzbrojony Siny w pełnym mundurze.Z tyłu posuwały się dwa następne, wiozące innych urzędników istrażników, na nalegania Vhanu wyposażone w podobne zabezpieczenia i broń.Gundhalinu przyglądał się grupkom Tiamatańczyków, stojącym wzdłuż Ulicy i przyglądających się ichjezdzie.Niektórzy z tubylców patrzyli wrogo, lecz większość po prostu przypatrywała się ciekawie, pewniebardziej interesując się dziwnymi pojazdami niż niemal niewidocznymi pasażerami.Parę osób machałorękoma i robiło gesty triumfu - podejrzewał, że są Zimakami.Nim jeszcze pierwszy prom wylądował w porcie gwiezdnym, czujniki Ilmarinena rozpoczęły zbieraniedanych o Tiamat.Wszystkich na pokładzie - z wyjątkiem jego - przyprawiły one nagle o lekką paranoję.Rutynowe przeczesywanie elektromagnetyczne wykazało ślady szeroko stosowanych, choć prymitywnychurządzeń elektronicznych, których nie powinno w ogóle być; fabryk i nowych budowli: ujawniło prawdziwypostęp zamiast spodziewanego przez wszystkich prymitywu i zacofania kulturowego.Tłumił z ostrożności własne reakcje - udawał podzielaną przez wszystkich wokół troskę, starając sięza bardzo nie odsłonić.Dwa razy rozważał każde wypowiadane przez siebie słowo, bojąc się, iż wymkniemu się jakaś uwaga, która zdradziłaby, że wie zbyt wiele o przeszłości i terazniejszości.o Królowej Lata.Wczoraj kazał Vhanu udać się jako emisariusz do pałacu - od miejscowego stróża prawa dowiedzielisię, że tam właśnie mieszka Moon Dawntreader - ale komendantowi nie udało się zobaczyć Królowej.Spotkał się tylko z jej przedstawicielami, kierowanymi przez niewidomą kobietę nazwiskiem FateRavenglass, sybillę.i Zimaczkę.Vhanu nie zwrócił na to uwagi, ciągle zbyt słabo znał społeczną sytuacjęTiamat, by zrozumieć znaczenie tego faktu.Ustalili jedynie porę spotkania.Przestał wytężać wzrok, nie patrzył już na gapiących się tubylców ani dziwnie znajome kształtyulowatych budynków, w większości starych jak czas.raczej na własne odbicie.Zobaczył swą napiętą,wyczekującą twarz, równie nierzeczywistą jak duch któregoś z przodków.Umysł nałożył na niąpozbawione zmarszczek, nie wyróżniające się niczym oblicze liczącego dwadzieścia pięć lat inspektoraGundhalinu, którego pamięć wciąż prześladowało miasto, nie widziane od prawie dwudziestu lat.- Wydaje się, że samo miasto doznało zdumiewająco mało zmian - zauważył siedzący za nim Vhanu- przynajmniej w porównaniu z posiadanymi przez nas danymi.- Nikt nigdy, łącznie z Hegemonią, nie poczynił w Krwawniku innych zmian niż sztuczne - mruknąłGundhalinu.- Miasto jest.na swój sposób niemal mistyczne.Działająca pamiątka Starego Imperium.Dlatego po wstąpieniu do Policji wybrałem je na pierwsze miejsce służby.Chciałem zobaczyć miasto nawłasne oczy, nim stanie się to niemożliwe.- Czy rzeczywistość was rozczarowała?Gundhalinu skrzywił usta.- Ta powierzchowna rozczarowała - pewnie tak.Ale jest w tym miejscu inny jeszcze, głębszy poziomrzeczywistości, ten nie rozczarował mnie ani trochę.Nigdy go nie zapomnę.- Uśmiechnął się wpółświadomie.- Pewnie wydaje się to wam mistycznym bajdurzeniem?Vhanu roześmiał się.- No, tak, istotnie.Ale nie było mnie tutaj.W przeciwieństwie do was.- Tak.byłem tu.- Gundhalinu znowu wyjrzał przez okno, odetchnął głęboko, by pozbyć siębolesnego ścisku w piersi.- Proszę mi powiedzieć - wtrącił się Echarthe - czy spotkał pan kiedykolwiek poprzednią Królową?Gundhalinu skrzywił się.- Miałem to nieszczęście, i to nieraz.Wszystko, co o niej napisano, jest prawdą.Wysysała z ludzidusze. - Czy spotkał pan nową Królową?- Hmm.tak.Przelotnie.Wtedy jeszcze nie była Królową.- Poczuł, że Vhanu przygląda mu się zezdziwieniem.- Przybyła do miasta, szukając swego zaprzysiężonego - swego męża.Pomogłem jej goznalezć.- Spojrzał na Echarthe, potem na okno.- Jakie sprawiła na panu wrażenie? Gundhalinu popatrzył znowu, powiedział ostrożnie:- Zdecydowanej.Sprytnej.Zdolnej.- Na widzianych przeze mnie zdjęciach holo jest niezwykle podobna do Królowej Zniegu - zauważyłEcharthe.- W raportach z odjazdu są na ten temat domysły [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • personata.xlx.pl