[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Do bursztynowejbiżuterii zachęcił mnie jeden taki kawałek z opalizującem wnętrzem.Chmurkaz masy perłowej.Skąd masa perłowa w bursztynie? Zainteresowałem się, rzadkarzecz, ściśle biorąc, unikat.Byłbym go kupił, ale posiadacz nie chciał sprzedać,a i tak cena przekroczyłaby zapewne moje możliwości. Jakiej był wielkości? spytałam rzeczowo po chwili, niezbędnej dla opa-nowania emocji.125 Taki, jak sama mówiłaś, powyżej dwudziestu deka.Może dwadzieścia dwa.Można było zrobić z niego arcydzieło.Nie twierdzę, że akurat ja, nie uważam sięza Michała Anioła. Kiedy go widziałeś i kto go miał? Kiedy, czekaj, niech policzę.Szesnaście lat temu.W rok pózniej, wła-śnie minęła piętnasta rocznica, poszła mi bardzo korzystnie pierwsza biżuteriabursztynowa, dlatego pamiętam.A kto.? Taki jeden, obcy człowiek, u znajo-mego szlifierza, przypadkiem się na niego nadziałem, nie fachowiec, przyniósłi ciekawiło go, ile mógłby za to dostać.Teoretycznie chciał wiedzieć. Jak wyglądał? Gdybym nie wiedział, że nasz, powiedziałbym, że makaroniarz.Czarny,przystojny, chyba taki dla bab, wdzięczny chłopczyk, na żigolaka mi trochę pa-trzył.Podniosłam się, wyciągnęłam jeden z licznych albumów fotograficznych, zna-lazłam zdjęcie i podetknęłam mu pod nos. Ten! zdumiał się Kocio. Skąd go masz?Słodki piesek, niech ja w domu nie nocuję! W rok po zbrodni trzymał w rękubursztyn z rabunku! Czegokolwiek by się Ania nie dowiedziała, ja już zyskałampewność. Terliczak ci o nim delikatnie nie napomykał? spytałam kąśliwie. Jeślijuż koniecznie muszę być zbrodniarką i złodziejką, ewentualnie szantażystką, toz nim i przez niego.Chciałam to ukryć, bo on już nie żyje, ale, jak widać, wyłazi.W owym czasie byłam jego legalną żoną, krótko potem przestałam być.Cholera.Nie wiedziałeś o tym? Nie miałem najmniejszego pojęcia.Byłbym może ostrożniejszy w wypo-wiedziach, nie jest moim celem przysparzanie ci przykrości. A tam.Nie ma o czym mówić, jego następca go przebił.Kocio milczał bardzo długo.Przyjrzał się zdjęciu, zamknął album, dolał miwina i sam się napił. Nie chcę być nachalne bydlę rzekł wreszcie ale odnoszę wrażenie,że jakoś fartu do nich nie miałaś? A ten twój mąż, z czasów deski z gipsem.? Co.? A, mój pierwszy mąż.Nic takiego, dostarczył mi dzieci i roz-wiódł się ze mną.Bardzo dobry mąż.Gdzieś tam istnieje, dzieci go, zdaje się,widują.Młodo je miałam, więc już są dorosłe.Nie ma kompletnie nic do rzeczy.Nagle, jak grom z jasnego nieba, spadła na mnie myśl o tych wszystkichmężach, legalnych i nielegalnych.Chyba rzeczywiście nie najlepiej ich wybie-rałam.?Z nowym zainteresowaniem popatrzyłam na Kocia.Jedno przynajmniej mie-liśmy wspólne, namiętność do złotej muchy.W dodatku rozmawiał ze mną jakczłowiek, nie symulował wszechwiedzy, nie wprowadzał tajemniczości, na łgar-stwie go nie złapałam, traktował mnie jak jednostkę ludzką, mniej więcej równo-126rzędną.Może od początku należało rozglądać się za takimi jak on, a nie szukaćsobie ekstraordynaryjnych wspanialców.?Co się z tego wszystkiego zalęgło w atmosferze, trudno powiedzieć, ale wspól-nym wysiłkiem wróciliśmy do rzeczywistości dopiero po dobrej godzinie.W myślporządnych, staropolskich tradycji powinnam była teraz postawić przed nim jakiśposiłek, ewentualnie on powinien był otworzyć szampana, ale ani posiłek, aniszampan nie pojawiły się w moim domu siłą nadprzyrodzoną.Cokolwiek myślałi odczuwał Kocio, ja się ugruntowałam w upodobaniu do niego. Ponieważ nadal nie mamy tu nic do jedzenia, możemy chyba wrócić dotematu? zaproponowałam niepewnie. Zapomniałam, na czym stanęliśmy. Primo, do jadania obiadów o pierwszej w nocy nie jestem przyzwyczajo-ny odparł Kocio z czułością i tkliwie. Chyba że ty.Secundo, dziękuję zakomplement.Tertio, zdaje się, że ten bursztyn z opalizującą chmurką jakoś wy-strzelił.To jest ostatnie z naszej rozmowy, co sobie przypominam.W czym rzecz,do licha?Musiałam się ostro zmobilizować, żeby umysł zaczął mi działać na nowo. Kociu, czy w tym całym gadaniu udało mi się przeoczyć, że te trzy bursz-tyny, ściśle ze sobą związane, stanowią dowód rzeczowy? Z tego samego miotuposzły złota mucha, rybka i mieniąca się chmurka.Widziałeś chmurkę. Ale wtedy o tym wszystkim pojęcia nie miałem.To by znaczyło.Czekaj.To by znaczyło.?* * *Od owego upojnego wieczoru Kocio zaczął się trząść nade mną jak nad śmier-dzącym jajkiem.Nie daj Boże, mogłabym się na coś narazić, ktoś mógłby zrobićmi krzywdę.Orzesznik postanowiłby mnie udusić, nie wiadomo co jeszcze, krót-ko mówiąc zachował się jak normalny mężczyzna, który dostał małpiego rozumuna tle baby
[ Pobierz całość w formacie PDF ]