[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.On się dowie o tym, a wtedy skończy się zabawa. Cii  powiedziała prawie czule Detta. Bądz cicho.Zostaw myśleniestarszym.Ty masz tylko wymacać następną pętlę.* * * Zawiązałam je, kiedy spałeś  oznajmiła i Eddie z niesmakiem i rosną-cym przestrachem uzmysłowił sobie, że dokładnie tak było.Przygotowała potrój-ną pętlę.Pierwszą zarzuciła mu na szyję, kiedy spał.Drugą związała mu ręce na259 plecach.Potem przewróciła go na bok i kazała mu podciągnąć nogi, aż piętamidotknie pośladków.Domyślił się, do czego to zmierza, i odmówił.Z rozcięciasukni wyjęła jeden z rewolwerów Rolanda, odbezpieczyła go i przyłożyła mu lufędo skroni. Zrobisz to albo ja to zrobię, białasie  wyszeptała czułe. Tylko że jakja to zrobię, będziesz martwy.Wtedy przysypię piaskiem mózg, który wytryśnieci z drugiej strony i zakryję włosami dziurę na skroni.Pomyśli, że śpisz!  znówzachichotała.Eddie podkulił nogi, a ona szybko zarzuciła mu trzecią pętle na kostki. No.Związany tak dokładnie jak byczek na rodeo.Pomyślał, że to odpowiedni opis.Gdyby próbował wyprostować nogi, któ-re już zaczynały mu drętwieć, jeszcze bardziej zacisnąłby pętlę.Ta ściągnęłabysznur między kostkami nóg i przegubami, co z kolei spowodowałoby zaciśnięciekrępujących je więzów, a napinająca się lina ściągnęłaby pętlę na szyi i.Zaczęła go wlec w kierunku wody. Hej! Co ro.Usiłował stawić opór i wszystkie pętle zacisnęły się  włącznie z tą, którapozbawiała go tchu.Starał się rozluznić mięśnie (i trzymaj nogi w górze, nie za-pominaj o tym, dupku, bo jeśli je opuścisz, to się udusisz), żeby łatwiej mogłago wlec po ziemi.Wystający kamień podrapał mu policzek, z którego pociekłaciepła krew.Detta ciężko dyszała.Szum fal i głuchy łoskot wody wpadającej doskalnego tunelu był coraz głośniejszy. Utopi mnie? Jezu Chryste, czy właśnie to chce zrobić?Nie, jasne, że nie.Pomyślał, że wiedział, co zamierza uczynić, zanim jeszczezaczął szorować twarzą po poskręcanym morszczynie, znaczącym zasięg przy-pływu, zeschniętego zielska śmierdzącego morską solą, zimnego niczym palceutopionych marynarzy.Przypomniał sobie, jak Harry mówił mu kiedyś:  Czasem postrzelili któregośz naszych.Mam na myśli Amerykanina, bo wiedzieli, że ci z armii WietnamuPołudniowego się nie nadają, bo żaden z nas nie pójdzie po żółtka do buszu.Chy-ba że jakiś żółtodziób prosto ze Stanów.Rozcinali mu brzuch i zostawiali, żebywrzeszczał, a potem załatwiali tych, którzy próbowali go wyciągnąć.Robili to,dopóki nie umarł.Wiesz, jak nazywali takiego faceta, Eddie?Eddie potrząsnął głową, zmrożony tym obrazem. Nazywali go słojem miodu  rzekł Henry. Coś słodkiego.Coś, co przy-ciąga muchy.Albo nawet niedzwiedzia.Właśnie to uczyniła Detta  zrobiła z niego przynętę.Zostawiła go ze dwa jardy za linią przypływu, zostawiła bez słowa, twarządo oceanu.Spoglądający przez drzwi rewolwerowiec nie miał dostrzec wezbra-nia wody, która utopi Eddiego, gdyż właśnie zaczynał się odpływ, trwający conajmniej sześć godzin.Lecz znacznie wcześniej.260 Eddie zdołał lekko unieść głowę i zobaczył, że słońce kładzie długi złoty szlakna falach oceanu.Która to godzina? Czwarta? Mniej więcej.Słońce zajdzie o siód-mej.Zmrok zapadnie na długo przed tym, zanim zacznie się przypływ.A kiedy zrobi się ciemno, z fal wyjdą homarokoszmary i zadając swe dzi-waczne pytania, zbliżą się do miejsca, gdzie leży bezsilny i związany, po czymrozszarpią go na kawałki.* * *Czas nieznośnie dłużył się Eddiemu Deanowi.Sama idea czasu wydawała sięśmieszna.Osłabł nawet strach przed tym, co miało się zdarzyć, kiedy zapadniezmrok, gdy pulsowanie nóg przeszło w tępy ból, a potem w potwornie bolesnyskurcz.Usiłował rozluznić mięśnie i wszystkie pętle się zacisnęły; był bliski udu-szenia się, zdołał jednak jakoś unieść nogi, zmniejszyć nacisk i złapać oddech.Jużnie był pewny, czy doczeka zmroku.Nadejdzie chwila, gdy po prostu nie będziew stanie zdobyć się na jakikolwiek ruch. Rozdział trzeciRoland zdobywa lekJack Mort wiedział już o obecności rewolwerowca.Gdyby Roland miał doczynienia z innym człowiekiem  na przykład kimś takim jak Eddie Dean czyOdetta Walker  próbowałby z nim porozmawiać.choćby po to, żeby złago-dzić całkiem zrozumiały strach i oszołomienie towarzyszące odkryciu kogoś, ktonieproszony usiadł na fotelu pasażera w ciele, którym przez całe życie kierowałjeden mózg.Ponieważ jednak Mort był potworem  gorszym od tego, jakim kiedykolwiekbyła i będzie Detta Walker  Roland nie próbował niczego mu tłumaczyć aniz nim rozmawiać.Słyszał jego biadolenie:  Kim jesteś? Co się ze mną dzieje? ale nie zwracał na nie uwagi.Rewolwerowiec skoncentrował się na krótkiejliście swoich potrzeb, bezlitośnie wykorzystując umysł mężczyzny.Biadoleniaprzeszły w krzyki przerażenia.Rewolwerowiec nie zwracał na nie uwagi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • personata.xlx.pl