[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Zresztą to chyba nie miałoby większego sensu - przyznał.- Nawet gdyby Daraell przyjął mnie z powrotem, będzie tam Repperton.Musiałbym się znowu z nim bić.Zanuciłem fragment muzyki z “Rocky’ego”.Arnie uśmiechnął się lekko.- Właśnie: pieprzę ciebie i powód, dla którego się tu zjawiłeś, Range Rider.Biłbym się z nim, czemu nie.Ale on dobrałby się do niej z kluczem, kiedy mnie by nie było, a wątpię, czy Daraell starałby się go powstrzymać.Nic na to nie odpowiedziałem i Arnie, być może, uznał, że przyznaję mu rację, ale tak wcale nie było.Nie wydawało mi się, żeby przerdzewiały plymouth fury stanowił główny obiekt ataku.A jeżeli Repperton doszedłby do wniosku, że nie może w pojedynkę osiągnąć celu, po prostu skorzystałby z pomocy swoich kolesiów - Dona Vandenberga, Moochiego Welcha i innych.Załóżcie dobre buty, chłopcy, bo mamy dziś sporo fajnego deptania.Przyszło mi do głowy, że nawet mogliby go zabić, całkiem na serio i do końca.Takim jak oni czasem zdarzało się coś takiego.Wystarczyło posunąć się odrobinę za daleko i jakiś szczeniak tracił życie.Nieraz można było o tym przeczytać w gazetach.-.ją trzymać?- Proszę? - W ogóle go nie słuchałem.Zbliżaliśmy się już do domu Arniego.- Zapytałem, czy przypadkiem nie przychodzi ci do głowy, gdzie mógłbym ją trzymać?Potrafił mówić wyłącznie o tym samochodzie.Zaczynał mi przy­pominać zepsutą płytę.A co gorsza, zawsze to była ona, ona, ona.Dysponował wystarczającą inteligencją, żeby zdać sobie sprawę ze swojej narastającej obsesji, lecz mimo to nic nie robił, by się od niej uwolnić.Zupełnie nic.- Arnie - powiedziałem.- Przyjacielu.Musisz teraz zatroszczyć się o dużo ważniejsze sprawy niż o to, gdzie postawić samochód.Szczerze mówiąc chciałbym wiedzieć, gdzie powinniśmy trzymać ciebie.- Jak to? O czym ty mówisz?- Pytam, co zamierzasz zrobić, jeśli Buddy i jego kumple uznają za stosowne wziąć cię w obroty?Jego twarz przybrała nagle przebiegły wyraz - stało się to tak szybko, że aż poczułem ukłucie niepokoju.Była to przebiegłość wymieszana z bezradnością i uporem.Kiedy miałem osiem lub dziewięć lat, oglądałem takie twarze na ekranie telewizora; należały do żołnierzy w czarnych piżamach, którzy sprawiali łomot najlepiej wyposażonej i najnowocześniejszej armii świata.- Zrobię, co będę mógł, Dennis.10.LEBAY ODCHODZINie mam wozu, i żal mi okropnie,Ale mam szofera, bo tak mi wygodnie.Lennon i McCartneyTego dnia wieczorem zabrałem moją dziewczynę na filmową wersję “Grease”, która właśnie weszła na ekrany.Moim zdaniem film był głupi, jej zaś szalenie się podobał.Siedziałem, gapiąc się na tych śpiewających i tańczących, kompletnie nieprawdziwych nastolatków (jeżeli mam ochotę obejrzeć prawdziwych nastolat­ków, wtedy idę na “The Blackboard Jungle”), i pozwalałem swoim myślom na swobodną wędrówkę.Nagle doznałem olśnienia, jak to często się zdarza, kiedy nie myślimy o niczym szczególnym.Przeprosiłem moją towarzyszkę i wyszedłem do holu, gdzie wisiał automat telefoniczny.Pewnymi, szybkimi ruchami nakręciłem numer domu Arniego.Zapamiętałem ten numer, kiedy miałem osiem albo dziewięć lat.Właściwie mogłem poczekać do zakończenia seansu, ale pomysł wydawał mi się tak świetny, że natychmiast musiałem się nim podzielić.Odebrał Arnie.- Halo?- To ja, Dennis.- Aha.Cześć.Jego głos brzmiał tak dziwnie i obojętnie, że aż się przestraszyłem.- Wszystko w porządku, Arnie?- Co? Jasne.Myślałem, że idziesz z Roseanne do kina.- Właśnie stamtąd dzwonię.- W takim razie film chyba nie jest najlepszy - zauważył.Jego głos był wciąż głuchy i przerażający.- Roseanne uważa, że jest świetny.Myślałem, że wywołam tym wybuch śmiechu, lecz odpowiedziała mi tylko cierpliwa, oczekująca cisza.- Posłuchaj - powiedziałem.- Znalazłem rozwiązanie.- Rozwiązanie?- Jasne.LeBay.LeBay jest naszym rozwiązaniem.- Le.- wykrztusił nienaturalnym, wysokim głosem.po czym znowu zapadło milczenie.Bałem się coraz bardziej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • personata.xlx.pl