[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- To na razie - powiedział tępo do Rona i Hermiony i przedarł się sam do wyjścia z WielkiejSali, robiąc przy tym wszystko co mógł, by ignorować kolejne szepty, spojrzenia i wskaza-nia, gdy przechodził.Idąc przez tłum w Sali Wejściowej trzymał przez cały czas wzrok sku-piony przed sobą, a następnie pospieszył marmurowymi schodami, przeszedł przez kilkaukrytych skrótów i wkrótce zostawił za sobą większość tłumu.Był głupi nie spodziewając się tego, pomyślał ze złością kiedy tak szedł przez coraz bardziejpuste korytarze na górze.Oczywiście, że każdy gapił się na niego.Pojawił się z Trójmagicz-nego labiryntu dwa miesiące temu targając ze sobą martwe ciało kolegi ucznia i oznajmia-jąc wszystkim, że widział jak Lord Voldemort wraca do potęgi.Nie było czasu w ostatnimsemestrze, by się wytłumaczyć zanim wszyscy musieli jechać do domów - nawet gdyby byłna siłach zdać całej szkole szczegółową relację z przerażających wydarzeń, które miałymiejsce na tamtym cmentarzu.Harry dotarł do końca korytarza prowadzącego do wspólnego pokoju Gryffindoru i przysta-nął przed portretem Grubej Damy zanim zdał sobie sprawę, że nie zna nowego hasła.- Eee.- powiedział ponuro patrząc się na Grubą Damę, która wygładzała właśnie fałdyswojej różowej, satynowej sukienki i surowo spoglądała na niego.- Nie ma hasła, nie ma wejścia - oznajmiła wyniośle.224Wydawnictwo RafCompHarry Potter i Zakon Feniksa Rozdział 11 Nowa pieśń Tiary Przydziału- Harry, ja je znam! - ktoś wysapał za nim i Harry odwrócił się, by zobaczyć Neville'a bie-gnącego w jego kierunku.- Zgadnij jak brzmi? Właściwie to chyba po raz pierwszy będęw stanie je zapamiętać.- machnął swoim skarłowaciałym małym kaktusem, który poka-zywał im w pociągu.- Mimbulus mimbletonia!- Zgadza się - odpowiedziała Gruba Dama i jej portret otworzył się przed nimi jak drzwi,odsłaniając okrągłą dziurę w ścianie za nim, przez którą wspięli się teraz Harry i Neville.Wspólny pokój Gryffindoru wyglądał tak życzliwie jak nigdy.Był to przytulny, okrągły po-kój w wieży, pełen zniszczonych gąbczastych foteli i rozklekotanych starych stolików.Ogieńtrzaskał wesoło w palenisku i kilkoro ludzi grzało sobie przy nim ręce przed pójściem doswoich sypialni.Po drugiej stronie pokoju Fred i George Weasley przypinali coś do tablicyogłoszeń.Harry pomachał im na dobranoc i skierował się prosto do drzwi do sypialnichłopców.Nie bardzo był w nastroju na rozmowę w tej chwili.Neville podążył za nim.Dean Thomas i Seamus Finnigan dotarli do sypialni pierwsi i byli właśnie w trakcie pokry-wania ścian przy swoich łóżkach plakatami i fotografiami.Rozmawiali kiedy Harry pchnię-ciem otworzył drzwi, ale natychmiast przestali w chwili, gdy go ujrzeli.Harry zastanowiłsię, czy rozmawiali o nim, czy też zaczynał wpadać w paranoję.- Hej - powiedział idąc do swojego kufra i otwierając go.- Cześć Harry - odparł Dean, który wkładał na siebie piżamę w kolorach drużyny WestHam.- Miałeś fajne wakacje?- Niezłe - wymamrotał tylko Harry, jako że prawdziwa relacja z jego wakacji zajęłaby pew-nie większość nocy, a nie miał na to ochoty - A twoje?- Dzięki, było OK - zachichotał Dean - Lepiej niż u Seamusa w każdym razie, właśnie miopowiadał.- Czemu, co się stało, Seamus? - zapytał Neville kładąc czule swoją Mimbulus mimbletonięna szafce przy łóżku.225Wydawnictwo RafCompHarry Potter i Zakon Feniksa Rozdział 11 Nowa pieśń Tiary PrzydziałuSeamus nie odpowiedział od razu.Zajęty był raczej upewnianiem się, czy jego plakat dru-żyny quidditcha Kenmare Kestrels wisi całkiem prosto.Po czym powiedział, nadal odwró-cony plecami do Harry'ego - mama nie chciała, żebym tu wracał.- Co? - spytał Harry zatrzymując się w połowie ściągania swoich szat.- Nie chciała, żebym wracał do Hogwartu.Seamus odwrócił się od swego plakatu i wyciągnął z kufra swoją piżamę, nadal nie patrzącna Harry'ego.- Ale.dlaczego? - spytał zdumiony Harry.Wiedział, że matka Seamusa jest czarownicąi dlatego nie mógł zrozumieć, czemu miałaby stać się taka dursleyowata.Seamus nie odpowiedział dopóki nie skończył zapinać guzików w swojej piżamie.- No cóż - oznajmił ważonym głosem.- przypuszczam.że z twojego powodu.- Co masz na myśli? - spytał szybko Harry.Jego serce biło raczej szybko.Czuł się niewyraznie, jakby coś zbliżało się do niego.- No.- zaczął znów Seamus wciąż unikając wzroku Harry'ego.- Ona.eee.no.tego, tonie tylko o ciebie chodzi, o Dumbledore'a też.- Wierzy Prorokowi Codziennemu? - spytał Harry.- Myśli, że ja jestem kłamcą, a Dumble-dore starym głupcem?Seamus spojrzał na niego.- Tak, coś w tym stylu.Harry nie odpowiedział nic.Rzucił swoją różdżkę na stolik przy łóżku, ściągnął swoje szaty,wepchnął je ze złością do kufra i wciągnął na siebie piżamę.Miał tego dość, dość bycia oso-bą, na którą się gapi i o której się mówi przez cały czas.Gdyby ktoś z nich wiedział, gdybyktoś z nich miał choć najbledsze wyobrażenie o tym, jak to jest być tą osobą, której wszyst-ko to się przytrafiło.Pani Finnigan nie miała pojęcia, głupia kobieta, pomyślał brutalnie.226Wydawnictwo RafCompHarry Potter i Zakon Feniksa Rozdział 11 Nowa pieśń Tiary PrzydziałuWszedł do łóżka i sięgnął po zasłony, by je zaciągnąć, ale zanim zdążył to zrobić, Seamuszapytał: - Słuchaj.Co naprawdę stało się tamtej nocy, kiedy.no wiesz.kiedy.z Cedri-kiem Diggory i tym wszystkim?Głos Seamusa brzmiał gorliwie i nerwowo jednocześnie.Dean, który zginał się nad swoimkufrem próbując wydobyć z niego kapcia, zastygł dziwnie i Harry wiedział, że uważnie na-słuchuje.- O co mnie właściwie pytasz? - odparował Harry - Po prostu poczytaj sobie Proroka Co-dziennego tak jak twoja matka, co? To wyjaśni ci wszystko, co potrzebujesz wiedzieć.- Nie czepiaj się mojej matki - warknął Seamus.- Będę się czepiał każdego, kto nazywa mnie kłamcą - powiedział Harry.- Nie odzywaj się do mnie w ten sposób!- Będę się odzywał tak jak mi się to podoba - odparł Harry.Gniew narastał w nim tak szyb-ko, że chwycił z powrotem różdżkę ze stolika przy łóżku - Jeśli masz problem z dzieleniemze mną sypialni, to idz i poproś McGonagall, czy może cię przenieść.twoja mamusia prze-stanie się martwić.- Zostaw moją matkę z daleka od tego, Potter!- Co się dzieje?Ron pojawił się w drzwiach.Jego oczy powędrowały z Harry'ego, który klęczał na łóżkutrzymając różdżkę wymierzoną w Seamusa, na Seamusa, który stał tam z podniesionymiw górę pięściami.- Używa sobie na mojej matce! - wrzasnął Seamus.- Co? - niedowierzał Ron - Harry by tego nie zrobił.poznaliśmy twoją matkę, polubiliśmyją.- To było zanim zaczęła wierzyć w każde słowo, które ten śmierdzący Prorok Codzienny wy-pisuje na mój temat! - odezwał się najgłośniej jak potrafił Harry
[ Pobierz całość w formacie PDF ]