[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Z trudemsię opanował, nie okazał strachu.Czarodziejka wzruszyła ramionami. Zdziwiłbyś się, jak często ta historia się powtarza, ilu podobnych tobie jużwidziałam.Oczywiście pogodziłeś się z przeznaczeniem; moc, choćby i skażona, topotężna pokusa.Ale kim byłeś przedtem? Zanim stałeś się tym, czym jesteś teraz? Topytanie nie przestaje dręczyć, co? Zeżmijenie nie zawsze zabiera wspomnienia poczuł się w obowiązku skory-gować. Ależ oczywiście, że nie zawsze.Powiedziałabym wręcz, że rzadko kiedy.No,gadzie, zastanów się.Myślę, że w głębi serca wiesz, co cię tak naprawdę prześladuje.Krzyczący zawahał się.Jak na srebrną czarodziejkę Sisara ar Enne zachowywa-ła się co najmniej dziwnie.Ale ostatecznie od dwustu lat żyła tu jak pustelnica.I jejzachowanie pasowało do tego, co mówił Staruch że wiedza jest dla niej ważniejszaod konfliktu barw. Zgadza się, nie pamiętam mojej przeszłości odrzekł powoli. Nie wiem,czy sny mają z nią jakiś związek.Boję się ich. Czemu? Bo są kłamliwe. Skąd wiesz? Tylko podejrzewam.Mam wrażenie, że ktoś się ze mną bawi.Takie przeczu-cie.A na jawie zwykle potrafię poznać, kiedy jestem okłamywany.Dar mnie ostrzega.Dlatego sądzę&Sisara miała sceptyczną minę. Nie sądz, jeszcze nie pora na to.Opowiedz mi swoje sny.Wtedy wspólnie za-stanowimy się, jakie niosą implikacje. Nie mogę.Na jawie nie pamiętam, o czym śnię.Czarodziejka zmarszczyła brwi.Po namyśle wręczyła mu miseczkę sporządzo-ną, jak się zdawało, z górnej części ludzkiej czaszki. Zaczerpnij wody z morza i wróć tu.Spełnił polecenie.Kazała mu postawić naczynie na stole i usiąść. Niech woda posłuży ci za lustro.Gdy się wygładzi, ujrzysz w niej swój strach.Projekcja? Tak to i ja potrafię, ty przemądrzała wiedzmo miał ochotę par-sknąć. Myślisz, że tego nie próbowałem w pierwszej kolejności? Ale przypomniałsobie, że przecież znajduje się w sferach, gdzie magia działa trochę inaczej niż w mate-rialnym świecie.Może rzeczywiście zobaczy coś ciekawego.Posłusznie wpatrzył się w wodę.Była przezroczysta i nieruchoma.Na dnie mi-seczki osiadło parę ziarenek piasku. Dalej, gadzie, powiedz mi, co widzisz zachęciła Sisara.W pierwszej chwili nie zobaczył nic.Potem pojawiły się obrazy.%7łmij wstrzymałoddech.Patrzył, a jednocześnie przeżywał to, co widzi, słyszał dzwięki, czuł zapachy.Był tam.Jak we śnie. Co widzisz? ponagliła go czarodziejka. Wzburzone fale szepnął z wysiłkiem. Pochmurne niebo, po którym kołująmewy& Co jeszcze? Mów! Brzeg& kamienie& Urwał; nie był w stanie wyartykułować na głos nadmia-ru wrażeń.Huk przewalających się bałwanów; każde załamanie fali rozpyla mgiełkękropel.Czarne głazy sterczą z kipieli, podobne do wyszczerzonych kłów.Rozprułyniejeden statek; kamienistą plażę zaścielają resztki, które wypluło morze połama-ne i przegniłe deski, liny, strzępy żagli.A także kości.Bardzo wiele kości, wylizanychprzez fale do gładziutkiej bieli.I to nie są ludzkie kości.Idę brzegiem plaży, depczącszczątki odmieńców, homunkulusów i golemów.Nagle widzę przed sobą leżącą postać.To Trójoki.Najdoskonalszy z wytwo-rów srebrnej magii idealne połączenie ludzkiego ciała i maszyny.Porusza sięniemrawo, cały okryty ranami, z których sączy się mleczna substancja.Jego pan-cerz jest powgniatany, przeżarty rdzą.Pasma wodorostów oblepiły hełm.Kiedypodchodzę całkiem blisko, on przestaje się ruszać.Ostrożnie unoszę przyłbicę i wi-dzę& siebie.Swoją twarz.Bez blizn, z zaszytymi powiekami i z trzecim, krwawymokiem pośrodku czoła.Potem jego ciało obraca się w proch&Potrząśnięcie za ramię przywróciło go do rzeczywistości.Podniósł głowę, oddy-chając ciężko. Na Otchłań! O co w tym chodzi?!Sisara wyjęła mu z rąk miseczkę.Dmuchnęła w wodę i sama przez chwilę przy-patrywała się obrazom. Zadziwiające& wymamrotała po długiej chwili. Z tego by wynikało, że&mogłeś być srebrnym?! Nie, to niemożliwe&Krzyczący wpatrzył się w nią rozszerzonymi nagle oczami. Bynajmniej! Już po tym, jak zyskałem dar, dano mi możliwość& wyboru poraz drugi.Srebro albo czerń& To niemożliwe.Kłamiesz.Zmrocza nie pozwala na coś takiego. Nie, przysięgam.Było tak, jak mówię.Nie pamiętam, jak to wyglądało, tylkosam moment udzielenia odpowiedzi.Właśnie od tamtej pory mam ślady na twarzy. Czemu odrzuciłeś srebro? Cholera wie. Wzruszył ramionami. Powiedzmy, że nie chciałem być nie-wolnikiem czystości i piękna.Czy to ważne? Mnie bardziej interesuje, kto mi zaofia-rował wybór.I dlaczego? Jaki miał cel?Sisara położyła palec na ustach. Nie potrafię ci zwrócić spopielonych wspomnień.Być może sam zdołałbyś jeodnalezć& ale musiałbyś tu zostać na dłużej.Mogłabym ci na to pozwolić.Zaciekawi-łeś mnie, gadzie.Nie przypominam sobie drugiego takiego przypadku jak twój.Zacze-kaj chwilę.Wyszła w noc, by zaraz wrócić, niosąc zielony, niebiesko żyłkowany kamień.Pstryknięciem palców zmieniła go w kubek z parującą zawartością. Wypij.Zmiało, to cię nie uśpi, tylko lekko oszołomi.Projekcja projekcją, alemuszę na własne oczy zobaczyć, co się kryje w twojej głowie.Kubek był złoty, wysadzany turkusami.Godny królewskiego skarbca.Napójpachniał jaśminem i czymś jeszcze, czymś odurzającym, zdradliwym; sam zapachuderzał do głowy jak wino.Krzyczący postanowił być ostrożny.Za dobrze się znał naróżnych miksturach i jadach.Udał, że pije; tak naprawdę nawet nie umoczył ust.Sisara przyklękła obok paleniska, poprawiając ogień.Posypała drwa szczyptąproszku z kościanego puzderka.Zadymiło, rozeszła się słodka woń kadzidła.%7łmij zmarszczył brwi.Coś przestało mu się zgadzać.Teraz widział, że wcale niebyła stara.Jak mógł się tak pomylić? Miała siwe włosy, owszem, ale twarz bezzmarszczek.Piękne dłonie, nieskazitelne, jakby wyrzezbione z lodu.Zanuciła melodię brzmiącą jak kołysanka.Zamrugał, walcząc z ogarniającą gofalą senności.Coraz silniej czuł, że instynkt przed czymś go ostrzega.%7łe pod żadnympozorem nie wolno mu zamknąć oczu.Pochylił głowę, pozwalając, żeby włosy opadły na twarz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]