[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Góra obszytabyła koronką, a pełen falbanek dół przypominał chmurę.Niewiele myśląc Julia weszła do środka i przymierzyłasuknię.Właścicielka skomplementowała jej wygląd i dodała, żetoalety od Monique Lhuillier są bardzo popularne.Julia nierozpoznała nazwiska projektantki i nie spojrzała na metkę z ceną,gdyż takowej nie było.Stojąc przed lustrem w przymierzalni, poprostu wiedziała: to była jej suknia.Klasycznie piękna, leżała naniej jak ulał i pasowała do jej karnacji.Gabriel z pewnościądoceni, że odsłaniała dużą część pleców.Oczywiście w eleganckisposób. Wysłała esemesem swoje zdjęcie w sukni Tomowi zpytaniem, co sądzi.Oddzwonił natychmiast, mówiąc, że nigdy wżyciu nie widział piękniejszej panny młodej.Poprosił o rozmowęze sprzedawczynią i kupił kreację, zanim Julia zdążyła poznać jej niemałą cenę.Zwiadomość, że sprawił swej jedynej córceprezent jej marzeń pozwoliła mu łatwiej zaakceptować fakt, że zaresztę wesela miał zapłacić Gabriel.Po rozmowie z ojcem Julia przez następnych kilka godzinchodziła po sklepach w poszukiwaniu reszty posagu.Wybrałamiędzy innymi welon długi niemalże do kolan, atłasowe pantoflena obcasie, w których mogła normalnie chodzić, i długą białąaksamitną pelerynę dla ochrony przed styczniową pogodą wAsyżu.Potem wróciła do siebie.Dwa tygodnie przed ślubem Tom zadzwonił do Julii izapytał: Wiem, że zaproszenia już rozesłane, ale czy znalazłoby sięjeszcze jedno miejsce?Zaskoczyło ją pytanie ojca. Jasne.Jakiś zaginiony kuzyn, o którym nie wiedziałam? Niezupełnie rzekł z wahaniem Tom. A więc kto?Wziął bardzo głęboki oddech i zamilkł. Tato, no powiedz to.Kogo chcesz przyprowadzić? Juliazamknęła oczy i w milczeniu modliła się do bogów samotnychojców o interwencję i o to, żeby Deb Lundy nie zjawiła się na jejślubie ani przypadkiem nie zeszła z jej ojcem. Hm& Diane. Jaka Diane? zdziwiła się. Diane Stewart. Diane z restauracji Kinfolks? Zgadza się jego szorstka odpowiedz powiedziała Juliiwięcej, niż to sobie uświadamiał.Otworzyła usta ze zdumienia. Julku? Jesteś tam? Tak, jestem.Tak, jasne, dodam ją do listy gości.CzyDiane& jest twoją bardzo bliską przyjaciółką?Tom milczał przez chwilę. Można by tak rzec. Aha wykrztusiła.Tom zakończył rozmowę i Julia odłożyła telefon,zastanawiając się, jakie danie dnia zapoczątkowało nowy romansjej ojca.Z pewnością nie klopsiki, pomyślała. Rozdział 55Dwudziestego pierwszego stycznia Tom Mitchell spacerowałprzed wejściem do bazyliki w Asyżu.Co chwila spoglądał nazegarek.Jego zdenerwowanie pogłębiał fakt, że Julia i jej druhnybyły spóznione.Czekał, nerwowo skubiąc koniuszek krawata.Apotem nagle w drzwiach pojawiła się zjawiskowa istota w sukni zjedwabnej organtyny, okryta białym aksamitem.Tom oniemiał. Tato! zawołała Julia z uśmiechem i podeszła do niego.Tammy i Rachel pomogły jej zdjąć aksamitną pelerynę,wygładziły falbanki sukni i rozwinęły welon.Potem Christina,organizatorka wesel, kręcąca się nieopodal, podała obu druhnombukiety składające się z irysów i białych róż, pasujące do koloruich granatowych sukni. Wyglądasz pięknie wymamrotał Tom, nieśmiało całująccórkę w ukryty pod długim welonem policzek. Dziękuję. Zarumieniła się i spojrzała na składający się zdwóch tuzinów białych róż i kilku gałązek ostrokrzewu bukiet,który trzymała w dłoni. Dacie nam chwilę? zapytał zebrane kobiety. Oczywiście. Christina pociągnęła Tammy i Rachel wstronę prezbiterium, dając organiście znak, że wkrótce rozpoczniesię ceremonia.Tom uśmiechnął się do córki nerwowo. Podoba mi się twój naszyjnik powiedział.Julia dotknęła pereł zdobiących jej szyję. Należały do Grace. Dotknęła również diamentowychkolczyków w uszach, ale nie zdradziła, skąd je ma. Ciekawe, co by pomyślała o tym, że wychodzisz za jejsyna. Lubię myśleć, że byłaby szczęśliwa.%7łe patrzy na nas i sięuśmiecha. Tom skinął głową i wetknął dłonie do kieszeni smokingu. Cieszę się, że poprosiłaś mnie, bym cię poprowadził doołtarza.Julia wyglądała na zdziwioną. Nie chciałam wyjść za mąż bez ciebie, tato.Odchrząknął, skrępowany przestępując z nogi na nogę wwypożyczonych butach. Powinienem był cię zatrzymać, gdy pierwszy raz wziąłemcię od Sharon.Nie powinienem był cię odsyłać głos mu sięzałamał. Tatusiu szepnęła, a jej oczy zaszkliły się od łez.Wyciągnął ręce i objął ją, próbując w ten sposób przekazaćto, czego nie umiał wyrazić słowami. Przebaczyłam ci już dawno temu.W ogóle nie musimy otym więcej rozmawiać. Umilkła, spoglądając na niego. Cieszęsię, że tu jesteś.I cieszę się, że jesteś moim tatą. Julku& Cofnął się, odkaszlnął dyskretnie i rzekł zuśmiechem: Dobra z ciebie dziewczyna.Odwrócił się i przesunął wzrokiem wzdłuż nawy kuołtarzowi, gdzie stał Gabriel ze swym bratem i ze szwagrem.Wszyscy trzej mieli na sobie smokingi od Armaniego i białeświeżo wykrochmalone koszule
[ Pobierz całość w formacie PDF ]