[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Stanowił wesołą grupę spędzającą weekend na wsi.Tylko Helen Abernethie pozostała milcząca.Herkules Poirot podniósł się z westchnieniem i życzył gospodyni dobrej nocy.— Może lepiej się pożegnam — powiedział.— Mój pociąg odchodzi o dziewiątej rano.Chcę podziękować za uprzejmość i gościnność.Termin przekazania posiadłości zostanie uzgodniony z panem Entwhistle’em.Tak, żeby było jak najwygodniej dla pani.— Może to nastąpić w każdej chwili, panie Pontarlier.Już nic nie mam tu do roboty.— Wróci zatem pani do willi na Cyprze?— Tak.— Pani Abernethie uśmiechnęła się.— Jest pani zadowolona.Czy nie żałuje pani?— Że wyjeżdżam z Anglii? Czy że opuszczam ten dom?— Że opuszcza pani ten dom.— Nie.Nie powinno się żyć przeszłością, prawda? Trzeba się od tego oderwać.— Jeśli się potrafi.— Mrużąc oczy Poirot uśmiechnął się przepraszająco do zgromadzonych w pokoju.— Czasami przeszłość nie chce odejść.Stoi przy nas i mówi: „Jeszcze tu jestem”.Susan zaśmiała się niepewnie.Poirot powiedział:— Mówię poważnie.— Ma pan na myśli, że uchodźcy nie będą w stanie zostawić za sobą swoich cierpień? — spytał Michael.— Nie myślałem o uchodźcach.— Myślał o nas, kochanie — rzekła Rosamund.— O wuju Richardzie i ciotce Corze, i siekierze.Odwróciła się do Poirota.— Nie mam racji?Poirot spojrzał na nią obojętnie.— Dlaczego tak pani uważa? — spytał.— Ponieważ jest pan detektywem, prawda? Waśnie dlatego pan tu jest.KDPU, czy jak to pan zwie, to bzdura, prawda?Rozdział dwudziestyINastąpiła chwila wielkiego napięcia.Poirot czuł je, choć nie odrywał oczu od twarzy pięknej Rosamund.— Jest pani kobietą niezwykle przenikliwą, madame — powiedział z ukłonem— Och, nie — zaprzeczyła Rosamund.— Kiedyś ktoś pokazał mi pana w restauracji.Zapamiętałam pana.— Ale nie wspomniała pani o tym aż do teraz?— Pomyślałam, że tak będzie zabawniej.— Moja droga — powiedział Michael nie całkiem panując nad głosem.Poirot przeniósł na niego spojrzenie.Michael był zły.Zły, ale nie tylko.Jeszcze.przestraszony?Wzrok Poirota przesunął się powoli po wszystkich obecnych.Na twarzy Susan odbijały się gniew i czujność, twarz George’a wyrażała ostrożność, a Gregory’ego — pustkę.Panna Gilchrist z zaskoczenia zapomniała zamknąć usta.Helen była skonsternowana i nerwowa.Wszystkie te uczucia były w tych okolicznościach najzupełniej zrozumiałe.Herkules Poirot pożałował, że nie widział wyrazu ich twarzy o pół sekundy wcześniej, kiedy z ust Rosamund padło słowo „detektyw”.Teraz, oczywiście, zdołali się już opanować.Wyprostował się i złożył im ukłon.— Tak — przyznał.— Jestem detektywem.— Jego język i akcent były już znacznie mniej obce.— Kto pana tu przysłał? — spytał George Crossfield starając się opanować nerwy.— Otrzymałem zadanie zbadania okoliczności śmierci Richarda Abernethie’ego.— Od kogo?— Nie mogę teraz tego zdradzić.Sądzę jednak, że dla was wszystkich byłoby bardzo korzystne, gdyby dało się ponad wszelką wątpliwość stwierdzić, iż Richard Abernethie zmarł śmiercią naturalną.— Oczywiście, że zmarł śmiercią naturalną.Kto twierdzi inaczej?— Cora Lansquenet tak powiedziała.I już nie żyje.W pokoju dało się odczuć falę zażenowania.— Powiedziała to tu, w tym pokoju — rzekła Susan — ale nie sądziłam.— Naprawdę, Susan? — George Crossfield zmierzył ją ironicznym spojrzeniem.— Dlaczego mamy ciągle udawać? I tak nie nabierzemy pana Pontarliera.— Naprawdę tak myśleliśmy — zaprotestowała Rosamund.— A on nie nazywa się Pontarlier tylko Herkules coś-tam.— Herkules Poirot, do waszych usług.Poirot skłonił się.Ta rewelacja przeszła bez echa.Najwyraźniej nikt z nich nie słyszał o słynnym detektywie.Nie wystraszyli się tak, jak po informacji, że jest wśród nich detektyw.— Czy mogę zapytać, do jakich wniosków pan doszedł? — zaciekawił się George.— I tak ci nie powie, kochanie — odparła Rosamund.— A jeśli powie, nie będzie to prawda.Z całego towarzystwa tylko ona się bawiła.Herkules Poirot popatrzył na nią z namysłem.IIHerkules Poirot nie spał dobrze tej nocy.Był zaniepokojony, choć nie wiedział, dlaczego.Kawałki rozmów, różne spojrzenia, ruchy — nocą nabrały zwodniczego znaczenia.Poirot był u progu snu, ale sen nie nadchodził.Nagle, w chwili gdy zapadał już w sen, wpadła mu do głowy pewna myśl i natychmiast go otrzeźwiła.Farba — Timothy i farba.Farby olejne, zapach farby olejnej kojarzący się dlaczegoś z panem Entwhistle’em.Farby i Cora.Malarstwo Cory, pocztówki.Cora zwodziła innych, jeśli chodzi o swoje obrazy.Nie, to chodziło o Entwhistle’a, o coś, co on powiedział.a może Lanscombe? Zakonnica, która przyszła tu w dzień śmierci Richarda Abernethie’ego.Zakonnica z wąsami.Zakonnica w „Stansfield Grange” i w Lytchett St.Mary.Za dużo tych zakonnic! Rosamund jako piękna zakonnica na scenie.Rosamund mówiąca, że on jest detektywem.i ci ludzie gapiący się na niego.Tak właśnie musieli patrzeć na Corę, gdy wyskoczyła z tym morderstwem.Coś wtedy było nie tak, jak powiedziała Helen.O co mogło jej chodzić? Helen Abernethie odcinająca się od przeszłości.jedzie na Cypr.Upuściła woskowe kwiaty, kiedy powiedział.co właściwie takiego powiedział? Nie bardzo pamięta.Poirot zapadł w sen.Śnił mu się malachitowy stół, na którym pod kloszem stały woskowe kwiaty.Tylko że całość pomalowana była czerwoną farbą olejną.Farbą koloru krwi.Czuł zapach farby i słyszał jęki Timothy’ego: „umieram, umieram.to już koniec”
[ Pobierz całość w formacie PDF ]