[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wokół niej zabawki wykonywały swoje zadania.Wrzawa przypra-wiła Fowlera o wstrząs.183 Przede wszystkim chodzi o ten produkt powiedział Wiseman, pochylając sięnad cytadelą.Jeden z żołnierzy czołgał się w jej kierunku.Jak widzisz, jest tuzin żołnie-rzy.Z uwagi na ich liczbę, dostarczaną im energię oraz szczegółowe instrukcje. Widzę tylko jedenastu żołnierzy przerwał mu Fowler. Jeden pewnie się schował odrzekł Wiseman. Nie, on ma rację dobiegł głos zza ich pleców.Pinario stanął obok, na jego twa-rzy dostrzegli napięcie. Sprawdziłem dokładnie.Jeden zniknął.Trzej mężczyzni milczeli. Może cytadela go zniszczyła podsunął wreszcie Wiseman. Tu obowiązuje zasada zachowania materii odparł Pinario. Skoro go znisz-czyła to co zrobiła ze szczątkami? Może przekształciła je w energię powiedział Fowler, spoglądając na cytadelęi pozostałych żołnierzy. Kiedy zorientowaliśmy się, że żołnierz zniknął odrzekł Pinario wpadliśmy napewien pomysł.Zważyliśmy pozostałych jedenastu wraz z cytadelą.Ich łączna masarówna się masie wyjściowej czyli dwunastu żołnierzy i cytadeli.Dlatego on musigdzieś tam być. Wskazał na cytadelę, która właśnie odpierała atak nacierających żoł-nierzy.Spoglądając na cytadelę, Wiseman doznał głębokiego odczucia, że nastąpiła w niejjakaś zmiana.Wydawała się inna. Pokaż nam taśmy rzucił Wiseman. Co? zapytał Pinario, po czym się zarumienił. Ach, jasne. Podszedł do lal-ki-dziecka, wyłączył ją i wyjął ze środka szpulę taśmy z nagraniem.Roztrzęsiony za-niósł ją do projektora.Oglądali ciąg powtarzających się ataków, aż zaczęły łzawić im oczy.%7łołnierze nacie-rali, dokonywali odwrotu, padali, podnosili się i zaczynali wszystko od nowa. Zatrzymaj taśmę powiedział nagle Wiseman.Powtórzono ostatnią sekwencję.Jeden z żołnierzy sunął w kierunku podnóża cytadeli.Wystrzelony w niego pociskeksplodował, przysłaniając go na chwilę.Tymczasem pozostała jedenastka ponowiładziką próbę sforsowania murów.%7łołnierz wyłonił się z obłoku pyłu i ponownie ruszyłprzed siebie.Dotarł do muru.Fragment ściany odsunął się na bok.Używając swego karabinu jako śrubokręta, prawie niewidoczny na tle cytadeli żoł-nierz odkręcił sobie głowę, następnie jedno ramię oraz obie nogi.Odłączone kończynywpełzły do utworzonej szczeliny.Pozostała ręka i karabin podążyły w ślady poprzedni-ków.Szczelina znikła. Rodzic uznałby, że dziecko zgubiło lub zniszczyło jednego z żołnierzyków po-wiedział Fowler. Zestaw stopniowo by się skurczył i dziecko poniosłoby za to całąodpowiedzialność.184 Co proponujesz? zapytał Pinario. Niech atakują dalej uznał Fowler, co Wiseman potwierdził skinieniem głowy. Trzeba doprowadzić rzecz do końca.Ale proszę nie spuszczać ich z oka. Od tej chwili cały czas ktoś przy nich będzie oświadczył Pinario. Najlepiej sam ich pilnuj dorzucił Fowler.Może wszyscy to zrobimy, pomyślał Wiseman.A przynajmniej Pinario i ja.Ciekawe, co zrobiła ze szczątkami, dorzucił w duchu.Ciekawe.Nim upłynął tydzień, cytadela pochłonęła czterech kolejnych żołnierzy.Oglądając ją przez monitor, Wiseman nie dostrzegał żadnej istotnej zmiany.Oczywiście.Rozrost był ściśle wewnętrzny, nieuchwytny dla oka.Atak niezmiennie trwał nadal, żołnierze nacierali, cytadela się broniła.Tymczasemon miał przed sobą kolejną serię ganimedejskich produktów.Następne zabawki czeka-ły na badania. I co teraz? zapytał sam siebie.Pierwsza na oko wyglądała niepozornie: był to strój kowbojski ze starożytnegoDzikiego Zachodu.Przynajmniej taką nadano mu nazwę.Wiseman obrzucił broszuręprzelotnym spojrzeniem, to co Ganimedejczycy mieli do powiedzenia na ten temat, ob-chodziło go tyle co zeszłoroczny śnieg.Otworzywszy pudełko, wyjął kostium.Tkanina była szara i bezkształtna.Cóż za tan-detna robota, pomyślał.Porównanie ze strojem kowbojskim to znaczna przesada; krójwydawał się nieporządny, wręcz nieudolny.Gdy podniósł kostium, tkanina rozciągnę-ła mu się w rękach.Odkrył, że niechcący włożył część ubrania do wiszącej luzno kie-szeni. Nic z tego nie rozumiem powiedział do Pinaria. To się nie sprzeda. Włóż go poradził Pinario. Przekonamy się.Wiseman z wysiłkiem wcisnął na siebie kostium. Czy to bezpieczne? zapytał. Tak odparł Pinario. Miałem go na sobie już wcześniej.Pomysł sympatycz-niejszy niż w przypadku pierwszej zabawki.Aczkolwiek dość niebezpieczny.%7łeby gozaktywizować, musisz coś sobie wyobrazić. Zgodnie z konwencją? Obojętnie.Kostium podsunął Wisemanowi myśl o kowbojach, tak więc wyobraził sobie, że wró-cił na ranczo i mozolnie podszedł żwirową drogą do pastwiska, gdzie owce o czarnychpyskach skubały trawę, zabawnie mieląc dolnymi szczękami.Przystanął przy ogrodze-niu drut kolczasty, gdzieniegdzie pale wbite w ziemię i spoglądał na owce.Naraz185zwierzęta ustawiły się w rzędzie i pomknęły w kierunku ocienionego wzgórza leżącegopoza zasięgiem jego wzroku.Zobaczył drzewa, cyprysy o wierzchołkach sięgających nieba
[ Pobierz całość w formacie PDF ]