[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. %7Å‚egnaj powiedziaÅ‚ Al. Jak to? zawoÅ‚aÅ‚ przerażony. Dlaczego tak mówisz? Przecież wypuszczÄ… nas,prawda? Nie bÄ™dziemy siÄ™ pamiÄ™tać odrzekÅ‚ Al. Uwierz mi, nie dopuszczÄ… do zacho-wania podobnych wiÄ™zi.No to. WyciÄ…gnÄ…Å‚ rÄ™kÄ™. %7Å‚egnaj, Ian.UdaÅ‚o nam siÄ™ do-trzeć do BiaÅ‚ego Domu.O tym również nie bÄ™dziemy pamiÄ™tać, ale to prawda, dopiÄ™li-Å›my swego. UÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ krzywo. Szybciej ponagliÅ‚ ich strażnik.TrzymajÄ…c swoje dzbanki, zmierzali ku wyjÅ›ciu w stronÄ™ czekajÄ…cej na zewnÄ…trzczarnej karetki.ByÅ‚a noc, gdy drżący i przemarzniÄ™ty Ian Duncan znalazÅ‚ siÄ™ na rogu wyludnionejulicy i zmrużyÅ‚ oczy w oÅ›lepiajÄ…cym Å›wietle latarni na dworcu kolejki miejskiej.Co jatu robiÄ™, zdumiaÅ‚ siÄ™.PopatrzyÅ‚ na zegarek.dochodziÅ‚a ósma.Powinienem chyba byćna zebraniu Wszystkich Dusz, pomyÅ›laÅ‚ oszoÅ‚omiony.Nie mogÄ™ opuÅ›cić kolejnego zebrania, stwierdziÅ‚.Dwa z rzÄ™du za to grozi wysokagrzywna, byÅ‚bym zrujnowany.RuszyÅ‚ przed siebie.Na wprost niego wznosiÅ‚ siÄ™ znajomy blok imienia Abrahama Lincolna, z sieciÄ… wieżi okien; byÅ‚ już niedaleko i zdyszany przyspieszyÅ‚ kroku, próbujÄ…c utrzymać tempo.Zebranie już siÄ™ pewnie skoÅ„czyÅ‚o, pomyÅ›laÅ‚.ZwiatÅ‚a w wielkim, podziemnym audyto-rium nie paliÅ‚y siÄ™.Cholera, zaklÄ…Å‚ z rozpaczÄ…. Już po zebraniu Wszystkich Dusz? zapytaÅ‚ portiera, pokazujÄ…c w holu swójidentyfikator. CoÅ› siÄ™ panu pomyliÅ‚o, panie Duncan odparÅ‚ portier, odkÅ‚adajÄ…c broÅ„. Wszystkie Dusze byÅ‚y wczoraj, dziÅ› jest piÄ…tek.CoÅ› tu nie gra, uÅ›wiadomiÅ‚ sobie Ian.Ale przemilczaÅ‚ to i skinÄ…wszy gÅ‚owÄ…, pospie-szyÅ‚ do windy.239Kiedy zajechaÅ‚ na swoje piÄ™tro, jedne z drzwi otworzyÅ‚y siÄ™ i ukradkiem wyjrzaÅ‚az nich jakaÅ› postać. Hej, Duncan.ByÅ‚ to Corley.Ostrożnie, ponieważ wiedziaÅ‚, że podobne spotkania bywajÄ… tragicznew skutkach, Ian podszedÅ‚ bliżej. O co chodzi? Wieść niesie mówiÅ‚ pospiesznie Corley wystraszonym gÅ‚osem że w paÅ„skimostatnim teÅ›cie pojawiÅ‚a siÄ™ pewna nieÅ›cisÅ‚ość.Jutro o piÄ…tej lub szóstej rano obudzÄ…pana i każą pisać nowy test. RozejrzaÅ‚ siÄ™ po korytarzu. Niech pan sobie powtórzypózne lata osiemdziesiÄ…te, zwÅ‚aszcza ugrupowania religijno-kolektywne.Jasne? Pewnie odrzekÅ‚ z wdziÄ™cznoÅ›ciÄ… Ian. Wielkie dziÄ™ki.Może mógÅ‚bym siÄ™. UrwaÅ‚, ponieważ Corley wycofaÅ‚ siÄ™ do swojego mieszkania i zatrzasnÄ…Å‚ drzwi; IanpozostaÅ‚ sam.MiÅ‚o z jego strony, pomyÅ›laÅ‚, idÄ…c korytarzem.Pewnie ocaliÅ‚ mojÄ… skórÄ™ i zapobiegÅ‚wyrzuceniu mnie na bruk.WszedÅ‚ do mieszkania i rozsiadÅ‚ siÄ™ wÅ›ród podrÄ™czników na temat historii politycz-nej Stanów Zjednoczonych.BÄ™dÄ™ siÄ™ uczyÅ‚ przez caÅ‚Ä… noc, postanowiÅ‚.MuszÄ™ zdać tentest, nie mam wyjÅ›cia.%7Å‚eby nie zasnąć, wÅ‚Ä…czyÅ‚ telewizor.Niebawem pokój wypeÅ‚niÅ‚a ciepÅ‚a, kojÄ…ca obec-ność Pierwszej Damy..a podczas programu musicalu mówiÅ‚a wysÅ‚uchamy kwartetu saksofono-wego, który zagra fragmenty oper Wagnera, zwÅ‚aszcza mojej ulubionej, Zpiewacy no-rymberscy.Ufam, że bÄ™dzie to dla nas wszystkich wzbogacajÄ…ce doÅ›wiadczenie.Pózniejmój mąż, prezydent, i ja bÄ™dziemy mieć przyjemność zaprezentować wam naszego nie-Å›miertelnego faworyta, Å›wiatowej sÅ‚awy wiolonczelistÄ™ Henri LeClercqa w wiÄ…zancemelodii Jerome Kerna i Cole Portera. UÅ›miechnęła siÄ™ i Ian odpowiedziaÅ‚ jej uÅ›mie-chem znad stosu książek.Ciekawe, jakie to przeżycie zagrać w BiaÅ‚ym Domu, pomyÅ›laÅ‚.WystÄ™pować przedPierwszÄ… DamÄ….Szkoda, że nigdy nie nauczyÅ‚em siÄ™ grać na żadnym instrumencie.Marny ze mnie aktor, nie umiem pisać wierszy, taÅ„czyć ani Å›piewać nic.Jaka nadzie-ja mi pozostaje? Gdybym pochodziÅ‚ z muzykalnej rodziny, gdybym miaÅ‚ ojca lub braci,którzy nauczyliby mnie grać.Ponuro zanotowaÅ‚ kilka uwag na temat powstania ChrzeÅ›cijaÅ„skiej PartiiFaszystowskiej we Francji w 1975 roku.NastÄ™pnie, przeniósÅ‚szy jak zwykle uwagÄ™ na te-lewizor, odÅ‚ożyÅ‚ pióro i zapatrzyÅ‚ siÄ™ na ekran.Nicole pokazywaÅ‚a wÅ‚aÅ›nie fragment ka-felka z Del5à, który znalazÅ‚a, jak wyjaÅ›niÅ‚a, w niewielkim sklepie w Vermont.Jakież miaÅ‚piÄ™kne kolory.zafascynowany utkwiÅ‚ wzrok w Nicole i obserwowaÅ‚ jak szczupÅ‚e, moc-ne palce gÅ‚adzÄ… lÅ›niÄ…cÄ… powierzchniÄ™ wypalanego, emaliowanego kafelka.240 Spójrzcie na niego mówiÅ‚a zachrypniÄ™tym gÅ‚osem Nicole.ChcielibyÅ›cie takimieć? Czyż nie jest Å›liczny? Tak przyznaÅ‚ Ian Duncan. Ilu z was chciaÅ‚oby kiedyÅ› zobaczyć taki kafel? zapytaÅ‚a Nicole. PodnieÅ›cierÄ™ce.Ian z nadziejÄ… podniósÅ‚ rÄ™kÄ™. Ach, widzÄ™ las rÄ…k! zawoÅ‚aÅ‚a rozpromieniona Nicole. Cóż, może pózniej od-bÄ™dziemy kolejnÄ… wycieczkÄ™ po BiaÅ‚ym Domu.MielibyÅ›cie na to ochotÄ™?Ian podskoczyÅ‚ na krzeÅ›le. Pewnie, że tak.OdniósÅ‚ wrażenie, że uÅ›miecha siÄ™ z ekranu prosto do niego.OdpowiedziaÅ‚ jejuÅ›miechem.NastÄ™pnie z ociÄ…ganiem, czujÄ…c na swoich barkach ogromny ciężar, zwróciÅ‚siÄ™ z powrotem do swoich podrÄ™czników
[ Pobierz całość w formacie PDF ]