[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— To by było na tyle.Mają panie kwity parkingowe?— Nie, przyszłyśmy piechotą — odparła Joanna.Jako miejsce zamieszkania podały Seven Hawthorne Place, część leżącego za szpitalem osiedla Charles River Park.Kilka minut później dziewczyny znów wynurzyły się na zalaną majowym słońcem ulicę.Deborah ogarnęła euforia.— Udało się! — zawołała, gdy szybkim krokiem oddalały się od banku.— Na chwilę zwątpiłam, ale najwyraźniej nasze nazwiska i numery ubezpieczenia są w porządku.— Teraz są w porządku — przypomniała jej Joanna.— Ale to się zmieni, i to wkrótce.Wracajmy prosto do domu i zadzwońmy do Kliniki Wingate’a, żeby mieć za sobą kolejny etap.— A lunch? — upomniała się Deborah.— Umieram z głodu.Po tej kawie i słodkich bułkach, które zjadłyśmy rano, nie zostało już nawet śladu.— Też chętnie bym coś przegryzła — przyznała Joanna.— Ale załatwmy to szybko.¬¬¬— Klinika Wingate’a — odezwał się pogodny głos.Wydobywał się z głośnika telefonu w mieszkaniu Joanny i Deborah.Sam telefon spoczywał na kanapie między dziewczynami, które usadowiły się po obu jego stronach.Była druga trzydzieści pięć i słońce zaczynało właśnie wlewać się przez frontowe okna, kładąc na drewnianej podłodze świetliste plamy.— Interesuje mnie praca w waszym zakładzie — powiedziała Joanna.— Z kim powinnam rozmawiać? — Dziewczyny rzuciły monetą, by ustalić, która z nich zadzwoni.Joanna wygrała.— To będzie Helen Masterson, kierowniczka działu kadr — stwierdziła telefonistka.— Mam panią połączyć?— Tak, proszę — odparła Joanna.Z głośnika popłynęła ta sama melodyjka, którą słyszały poprzedniego dnia, ale nie trwało to długo.Już po chwili odezwał się tubalny kobiecy głos.Obie dziewczyny podskoczyły.— Tu Helen Masterson.Rozumiem, że szuka pani pracy.— Tak, razem z koleżanką — odparła Joanna, gdy tylko ochłonęła z wrażenia.— Jakie mają panie kwalifikacje? — zapytała Helen.— Jeśli chodzi o mnie, mam duże doświadczenie w przetwarzaniu tekstów.— Ze studiów czy z pracy?— Jedno i drugie — odparła Joanna.Jako studentka pracowała podczas wakacji w pewnej firmie prawniczej w Houston, z którą jej ojciec robił wiele interesów.— Są panie absolwentkami college’u?— Tak jest — potwierdziła Joanna.— Ja mam dyplom z ekonomii, a moja koleżanka, Georgina Marks, studiowała biologię.— Zerknęła na Deborah, która dała jej znak uniesionym kciukiem.— Czy pani koleżanka ma doświadczenie w pracy laboratoryjnej?Deborah zamaszyście pokiwała głową.— Tak, owszem — odparła Joanna.— Muszę przyznać, że obie wydajecie się znakomitymi kandydatkami — powiedziała Helen.— Jak się panie o nas dowiedziały?— Słucham? — Joanna wykrzywiła się do przyjaciółki z zakłopotaniem.Nie spodziewała się takiego pytania.Deborah sięgnęła na podłogę po bloczek i ołówek.Gdy Helen powtarzała pytanie, nabazgrała w pośpiechu: „Znajoma widziała ogłoszenie”.— Z drugiej ręki — odparła Joanna.— Jedna z naszych znajomych widziała ogłoszenie.— To było ogłoszenie w gazecie czy w radiu?Joanna zawahała się.Deborah wzruszyła ramionami.— Nie jestem pewna — odparła Joanna.— Cóż, to właściwie nie ma znaczenia, tyle tylko, że wiedzielibyśmy, które są bardziej skuteczne — stwierdziła Helen.— Mieszkacie tu, w Bookford?— Obecnie mieszkamy w Bostonie.— Więc macie zamiar dojeżdżać.— Tak planujemy, przynajmniej na razie.Będziemy jeździć razem.— Dlaczego chcecie pracować w Bookford? — zapytała Helen.— Musimy szybko znaleźć jakąś pracę — wyjaśniła Joanna.— Słyszałyśmy, że wasza klinika poszukuje pracowników.Właśnie wróciłyśmy z dość długiego pobytu w Europie i mówiąc szczerze, potrzebujemy pieniędzy.— Wygląda na to, że możemy pomóc sobie nawzajem — ucieszyła się Helen.— Prześlę wam faksem albo e-mailem kwestionariusze osobowe, które możecie wypełnić i odesłać z powrotem do mnie.Co wolicie?— E-mail byłby najlepszy — odparła Joanna.Podała Helen swój adres e-mailowy, który szczęśliwie nie miał żadnego związku z jej nazwiskiem.— Zaraz wysyłam — powiedziała Helen
[ Pobierz całość w formacie PDF ]