[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Osobliwość zrobiona przez Rachel Bingham w 1692.Źle odczytała.Tam było napisane „zrodzona”, a nie „zrobiona”!Przyszedł jej także na myśl fragment dziennika Elizabeth, w którym ta użalała się nad „niewinnym Hiobem”.To nie była aluzja biblijna.Elizabeth wiedziała, że jest w ciąży i nazwała swoje nie narodzone dziecko Hiobem.Jakże tragicznie a propos!Kim podziękowała Carlowi i, oszołomiona, powlokła się do samochodu.Po drodze ciągle rozmyślała o podwójnej tragedii Elizabeth, która zaszła w ciążę nieświadoma zatrucia grzybem zanieczyszczającym jej zapasy żyta.W tamtych czasach z pewnością nikt nie wątpił, że Elizabeth miała stosunki z diabłem, skoro wydała na świat takiego potwora.Tym bardziej że „opętanie” miało początek pod jej dachem i stamtąd rozprzestrzeniło się na inne domy; te, do których dzieci przynosiły chleb z jej gospodarstwa.Energia i stanowczość Elizabeth, jej niewczesny spór z rodziną Putnamów, jej nagły awans społeczny, wszystko to pogarszało sytuację.Kim wsiadła do samochodu i włączyła silnik.Dla niej było już zupełnie jasne, dlaczego Elizabeth uznano za czarownicę i dlaczego została skazana.Jechała jak w transie.Rozumiała także, czemu Elizabeth nie chciała dla ratowania życia przyznać się do winy, jak nalegał Ronald.Wiedziała, że nie jest czarownicą, ale jej wiara we własną niewinność musiała zostać mocno podkopana, skoro wszyscy byli przeciwko niej: przyjaciele, sędziowie, nawet duchowni.Mąż był daleko; nie miała żadnego oparcia.Całkowicie osamotniona, myślała pewnie, że zawiniła jakimś naruszeniem woli boskiej.Bo jakże inaczej wytłumaczyć to, że wydała na świat takiego demona? Może nawet uważała, że zasłużyła na swój los.Na Storrow Drive Kim ugrzęzła w korku.Posuwała się teraz naprzód centymetr po centymetrze.Upał nie zelżał; właściwie był jeszcze dokuczliwszy.Kim czuła narastający strach, że zostanie uwięziona w samochodzie nie wiedzieć na jak długo.W końcu udało jej się wydostać przez wąskie gardło świateł sygnalizacyjnych Leverett Circle.Wyrwawszy się na wolność z miejskich okowów, skierowała się na północ.Doznała przy tym jakby objawienia; odzyskanie wolności fizycznej nabrało w jej oczach wymiaru symbolu.W jej umyśle powstawała koncepcja, że osobiste zetknięcie się ze zrodzonym przez Elizabeth potworem i wywołany tym wstrząs pozwolił jej wreszcie zrozumieć treść przesłania, które, jak uważała, Elizabeth chciała jej przekazać ponad wiekami: ona, Kim, musi uwierzyć w siebie.Nie wolno jej tracić tej wiary pod wpływem cudzych przekonań, jak to się stało z nieszczęsną Elizabeth.Nie może pozwolić, żeby o jej życiu decydowali inni, nawet największe autorytety.Elizabeth nie miała wyboru, ale ona ma.Myśli Kim galopowały.Przypomniała sobie godziny żmudnych dyskusji o jej niskiej samoocenie oraz teorie Alice McMurray na temat jej źródeł.Emocjonalna izolacja ojca, daremne wysiłki Kim, żeby go zadowolić, bierność matki wobec jego romansów.Wszystko to nagle wydało jej się trywialne.Te dyskusje nigdy nie zdołały dotrzeć do samego dna jej duszy tak jak dzisiejszy szok odkrycia głębi tragedii Elizabeth.Teraz wszystko wydawało jej się jasne.Czy jej niska samoocena wynikała ze szczególnych układów rodzinnych, czy z wrodzonej nieśmiałości, czy z połączenia tych czynników, to nie ma żadnego znaczenia.Ważne jest to, że Kim dopuściła do sytuacji, w której jej własne interesy i skłonności nie miały wpływu na bieg jej życia.Wybór zawodu był tego dobrym przykładem.Podobnie jej obecne położenie osobiste.Musiała gwałtownie zahamować.Ku jej zdziwieniu i zmartwieniu na zwykle nie zatłoczonej szosie zrobił się korek.Znowu jechała zrywami, a upał wdzierał się przez otwarte okno.Nad zachodnim horyzontem piętrzyły się wielkie burzowe chmury.Posuwając się mozolnie naprzód, Kim podjęła decyzję.Musi zmienić swoje życie.Najpierw pozwoliła, by rządził nią ojciec, choć nie wiązało ich nic wartego wzmianki.Teraz z kolei pozwala, by to samo robił Edward.Edward niby z nią żył, ale tylko pozornie.W rzeczywistości wykorzystywał ją i nic nie dawał w zamian.Laboratorium Omni nie powinno znajdować się na jej ziemi, a naukowcy nie powinni mieszkać w rodzinnym domu Stewartów.Gdy korek się rozluźnił i Kim mogła przyśpieszyć, obiecała sobie, że to się skończy.Postanowiła porozmawiać z Edwardem, gdy tylko znajdzie się z powrotem w majątku
[ Pobierz całość w formacie PDF ]