[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wzorce były gotowe, wypróbowane już przed dziesięcioleciami.Zakładając, że w tej trójce  badaczy", ks.Węcławski i Z.Nosowski byli dyletantami wzakresie kwerend archiwalnych, to takiego usprawiedliwienia nie można przypisać prof.Paczkowskiemu, m.in.członkowi Kolegium IPN.Zachował się jednak jak dyletant, albo jakświadomy uczestnik niszczenia abp Wielgusa.Porównajmy jego postawę z opisemmetodologii prac historyka nad dokumentami.Oto w Biuletynie IPN wypowiedział się prof.Andrzej Chojnowski - szef Zakładu Historii XX wieku w Instytucie HistorycznymUniwersytetu Warszawskiego:- My doskonale wiemy, że te dokumenty trzeba weryfikować, poddawać procedurze krytykizródeł.Jeżeli nawet te materiały policyjne posiadają swoją własną specyfikę, to aż tak bardzonie odbiega ona od innych zródeł, z którymi mamy do czynienia, żebyśmy zapomnieli oelementarnych zasadach naszego zawodu.Zespół / grupa"/ powołany przez J.Kochanowskiego nie podjął najmniejszej próby takiejweryfikacji  z zachowaniem elementarnych zasad naszego zawodu".UKAMIENOWALI ABP STANISAAWA WIELGUSA283Pomijając wymienione tu rażące  błędy w sztuce" bycia rzecznikiem praw Obywatelskich ibłędy w sztuce weryfikacji zródeł historycznych, nie można pominąć faktu, iż JanuszKochanowski dopuścił się jawnego naruszenia prawa, ponieważ zlecił szperanie w teczcebiskupa bez jego zgody /!!/.Co więcej- bez pytania o taką zgodę! Do takiego naruszenia prawa i tzw.dóbr osobistych Arcybiskupa,nie dopuściła się Kościelna Komisja Historyczna. Zespół" rzecznika praw obywatelskich  pracował" dwa dni, ale to wystarczyło aby wydaćwyrok, iż świstki SB są nieomylne! Oświadczył bowiem publicznie, iż  w świetle dostępnych dokumentów nie podlega wątpliwości fakt świadomej współpracy ks.StanisławaWielgusa ze Służbami Bezpieczeństwa." Rzecznik praw obywatelskich, czyli osobaurzędowo najwyżej postawiona w hierarchi obrony tychże  praw obywatelskich", dopuściłasię rażącego naruszenia swych uprawnień.J.Kochanowski przyjął na siebie funkcjępublicznego oskarżyciela abp.Wielgusa i przyznał sobie funkcję zarówno prokuratora, jak isądu.S.Karczewski rekapitulował:- Po raz pierwszy obywatel Polski został zlustrowany przez rzecznika praw obywatelskich, ito bez własnej [obywatela] prośby i zgody.Tak oto już bez żadnych przeszkód ruszyła medialna nagonka na ks.abp.Wielgusa.Ruszylido boju pismacy  Wprost",  Gazety Wyborczej",  Rzeczpospolitej", twardo trzymała sięswych oszczerstw  Gazeta Polska".Szczególną siłę rażenia miały wypowiedzi Judaszygrasujących w przebraniu publicystów  katolickich".Wyjątkowo nikczemnie zabrzmiałysłowa o.Pawła Kozackiego - przeora zjudaizowanego zakonu dominikanów w Poznaniu.- redaktora naczelnego miesięcznika  W drodze":- W kontekście całej sprawy bardzo mnie niepokoi wyłanianie hierarchów w Kościele.Dziwięsię, jak można było na tak ważne stanowisko powołać kogoś bez sprawdzenia jegoprzeszłości.Tak więc ojczulek Kozacki orzekł, że Stolica Apostolska nie znała  przeszłości" /wiadomojakiej!/ abp.Wielgusa.A przecież oficjalny komunikat Biura Prasowego Stolicy Apostolskiejstwierdzał jednoznacznie, że przeszłość ta była Stolicy Apostolskiej dobrze znana, tymsamym ta znajomość pozwoliła jej powołać abp.Wielgusa na stanowisko metropolitywarszawskiego.Podobną salwę oddał do ks.abp.Wielgusa osławiony o.Tomasz Dostatni.284UKAMIENOWALI ABP STANISAAWA WIELGUSAPrzejdzmy do analizy  świstków" /określenie Prymasa J.Glempa/, przy pomocy którychwdeptano w ziemię metropolitę S.Wielgusa.Gwozdziem do  trumny" były dokumentysygnowane pseudonimem  Grey" [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • personata.xlx.pl