[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Cieszę się, że w tym czasie byliście w domu, a nie w akademii Jedi - dodała, zwracając się do bliźniąt.- To wspaniale, mamo - odezwała się Jaina, siadając wygodniej na repulsorowej ławie.- Dziś wieczorem dowiedziałam się także czegoś ważnego o sobie - ciągnęła Leia.- Kiedy razem z tatą odprowadzałam panią ambasador i jej dzieci do ich prywatnego apartamentu, uświadomiłam sobie, że m o j e dzieci są dla mnie ważniejsze niż wszyscy dostojnicy czy dyplomaci.Kiedy znaleźliśmy się w salonie, pani ambasador oświadczyła, że teraz jest gotowa omówić sprawę zawarcia przymierza jej planety z Nową Republiką.To właśnie wówczas zdumiałam nawet samą siebie.Odparłam, że będę szczęśliwa, mogąc porozmawiać na ten temat jutro rano, gdyż dzisiaj chciałabym poświęcić trochę czasu swoim dzieciom.Zdumiona Jaina cicho zagwizdała.Matka była zawsze tak bardzo pochłonięta obowiązkami przywódczyni Nowej Republiki, że taka odpowiedź wydawała się czymś niepojętym.-Niemożliwe! - wykrzyknęła.Leia zachichotała.- Możliwe.I wiecie, co odpowiedziała mi pani ambasador? - W głosie Leii dało się słyszeć zdziwienie.- Odparła, że w takim razie nie ma najmniejszych wątpliwości, iż jej świat powinien zawrzeć takie przymierze.Wszystko zostało już przygotowane.- Jeżeli wszystko zostało przygotowane, dlaczego tata nie wrócił razem z tobą? - zapytał Anakin.- Co takiego ważnego zmusiło go do zostania?- Wasz tata został z własnej woli - unosząc brwi, odparła Leia - żeby opowiedzieć dzieciom pani ambasador jedną z waszych ulubionych bajek na dobranoc.Zgadnijcie, którą?- O maleńkim zagubionym banthusiu - mruknęli wszyscy troje naraz.- A zatem ty będziesz musiała teraz opowiedzieć nam jakąś bajkę, mamo - odezwał się sennie Anakin.Leia nie miała nic przeciwko temu.ROZDZIAŁ 10Następnego ranka, kiedy wyszli na ulicę, Jacen nie mógł się pozbyć uczucia nieprzyjemnego świerzbienia karku.Wydawało mu się, że jego szyja stanowi część szlaku mermynów.Prowadziła Jaina, ponieważ właśnie ona najlepiej znała drogę do mieszkania Zekka.W przeciwieństwie do niej Jacen zawsze błądził, kiedy musiał dotrzeć w określone miejsce.Tenel Ka podążała za Jainą, nie odzywając się ani słowem.Stąpała nieco przygarbiona, machinalnie stawiając stopy, jakby i ją dręczyły złe przeczucia.Pochód zamykali Jacen i Lowbacca.Schodzili coraz niżej opustoszałymi przejściami i korytarzami.Docierało tu niewiele światła z wyższych poziomów miasta, a w powietrzu wyczuwało cię charakterystyczną woń rdzewiejącego metalu i gnijących odpadków.Nieznajome zapachy drażniły powonienie wszystkich, a szczególnie Wookiego -jeżeli sądzić po tym, jak marszczył nos i mrużył oczy.- Jesteśmy na miejscu - odezwała się Jaina, skręciwszy w boczny korytarz, jeszcze węższy niż poprzedni.Przystanęła przed niskimi drzwiami i przycisnęła guzik umożliwiający wejście do środka.Na niewielkiej kontrolnej płytce zapaliła się jednak czerwona lampka na znak, że jest to niemożliwe.Jaina przygryzła dolną wargę.- Dziwne - oznajmiła.- Zekk powiedział poprzedniego dnia, że usunie blokadę zamka, żebyśmy mogli wejść do jego mieszkania.- Może był bardziej zdenerwowany, niż przypuszczaliśmy - odezwała się Tenel Ka.- To możliwe - zgodziła się z nią Jaina - chociaż mało prawdopodobne.Zdarzały się nam czasami nieporozumienia, ale zawsze.- urwała, nie kończąc zdania.Lowbacca mruknął, wtrącając jakąś uwagę, którą po chwili przetłumaczył Em Teedee:- Pan Lowbacca zastanawia się, czy przypadkiem pan Zekk nie wyszedł na poranny spacer.A może postanowił wyjść, żeby zdobyć jakieś artykuły spożywcze na śniadanie?- Ta-a, coś smaczniejszego niż te przeznaczone dla szturmowców racje żywnościowe, którymi poczęstował nas ostatnio - zauważył Jacen.Kiedy przypomniał sobie, jak smakowały, poczuł, że w jego żołądku zaburczało na znak protestu.- Wiedział, że dzisiaj przyjdziemy - rzekła Jaina.- Nie powinien wychodzić z domu.- Zaczekajmy - zaproponował Jacen, siadając na podłodze i krzyżując nogi.- Z pewnością wkrótce wróci i uraczy nas jakąś niesamowitą opowieścią.- Tak, to byłoby podobne do niego - przyznała Jaina.Wiedząc, że siostra nie przestaje się martwić, Jacen próbował ją uspokoić.- Zobaczysz, że za kilka minut powróci - powiedział, jakby był o tym absolutnie przekonany.- A w tym czasie - dodał ochoczo - mógłbym opowiedzieć wam kilka nowych dowcipów.Oczywiście, jeżeli chcecie posłuchać.Bliźnięta postanowiły zapoznać pozostałych młodych rycerzy Jedi z historiami kilku poprzednich przygód, przeżytych przez Zekka.Najpierw Jacen opowiedział o tym, jak ich przyjaciel zszedł czterdzieści dwa piętra nieczynnym szybem turbowindy, ponieważ w świetle impulsowej latarki laserowej zobaczył na dnie coś błyszczącego.Z każdym pokonywanym piętrem wyobrażał sobie coraz większą wartość znaleziska, ale kiedy dotarł na najniższy poziom, przekonał się, że błyszczący przedmiot jest tylko kulą zmiętej folii, która przykleiła się do plamy smaru ściekającego po ścianie szybu.Jaina podzieliła się z przyjaciółmi opowiadaniem o tym, jak Zekk przeprogramował osobiste urządzenie tłumaczące, własność grupy aroganckich turystów, podobnych do gadów, którzy wypchnęli go z kolejki osób czekających na darmowe próbki nowego produktu spożywczego.Zekk dokonał wówczas zmiany oprogramowania ich androida tłumaczącego w taki sposób, że za każdym razem, kiedy gadopodobni turyści pytali o drogę do restauracji czy muzeum, byli kierowani do najbliższej szulerni albo ośrodka przetwarzania odpadów.- Po prostu coś okropnego! - oświadczył Em Teedee.Upływające minuty zamieniły się w godzinę, ale ich przyjaciel nie powrócił.W końcu Jaina wstała.- Musiało się stać coś złego - oznajmiła, przygryzając dolną wargę.- Zekk nie wyszedłby na tak długo.Lowie warknął, a Em Teedee przetłumaczył:- Pan Lowbacca sugeruje, że prawdopodobnie pan Zekk potrzebuje trochę więcej czasu, żeby przezwyciężyć wstyd i zakłopotanie.Nie sądzę, żebym kiedykolwiek zrozumiał ludzi - dodał po chwili.- To możliwe - odparła Jaina, ale wyraz jej twarzy świadczył o tym, że dziewczyna nie została przekonana.- Hej, a dlaczego nie mielibyśmy zostawić mu wideowiadomości? - zaproponował Jacen.- Przyjdziemy tutaj jutro.Jak myślicie, ile czasu może się na nas wściekać?Następnego dnia jednak także nie zastali przyjaciela.Jacen przycisnął guzik, uruchamiający drzwi wejściowe, ale ponownie zapaliła się czerwona lampka.Młodzi Jedi wiedzieli, że niedługo przyleci z orbitalnej stacji stary Peckhum i nie zastanie w mieszkaniu nikogo.- Myślę, że powinniśmy poszukać Zekka - odezwał się Jacen, spoglądając na niemy panel informacyjny, umieszczony na ścianie.- Zgadzam się - oświadczyła Tenel Ka
[ Pobierz całość w formacie PDF ]