[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bez chleba i piwa bohater był niczym, i rycerz ducha również niczym.Takie bagatel-ki, jak przyzwoite ubranie, zaspakajanie drobnych skłonności do zbytku i temu podobne, same w sobie marności nabierały znaczenia, wzmacniając wiarę w sprawiedliwość, i zabi-jając pojawiające się wątpliwości we własną wartość człowieka.Obecnie już miał odwagęsnuć plany, którym dawniej nie ośmieliłby się poświęcić jednej myśli.Powziął postanowieniestworzenia monumentalnego dzieła: Nowoczesna literatura i zdziczenie obyczajów" miałoto zapoczątkować nową erę, a może nawet ugruntować szkołę.Teraz nie było odpowiedniegospokoju, ale skoro tylko się ożeni, zaraz się tym zajmie.Ażeby oddać się takiej pracy, trzebabyło zupełnie unormowanych stosunków; i dlatego najlepiej było urządzić wesele możliwienajwcześniej.Helga również była szczęśliwa i tęskniła do ślubu.Kochała Halvora silnym i gorącymuczuciem; jego ładna twarz i włosy, silna, lekko pochylona postać, głęboki, dzwięczny głos,zwiastujący zawsze piękne myśli i wzniosłe zasady wszystko to w nim wielbiła, ciesząc się,że nadejdzie wreszcie dzień, kiedy będzie mogła, bez przeszkód, korzystać z jego miłego to-warzystwa i kiedy wolno jej będzie nazwać go na wieki swoim.Dla niej miłość naprawdębyła podobna nadejściu wiosny, przyszła z całą siłą pierwszego poważnego zakochania, roz-taczając bogactwo cielesnego i duchowego uroku, dla którego Halvor nie miał zupełnie zro-zumienia, nie potrafiąc się w nim zatapiać, ani się nim rozkoszować.Dla niego określały na-rzeczoną dostatecznie tylko dwa słowa; ładna i dobra, przy czym to ostatnie było dlań równo-znaczne ze słowem uległa.Zaś ona rozwijała się i czuła swe bogactwo, ciesząc się z tego dla niego.Rano wycho-dziła mu naprzeciw, z kwitnącymi policzkami i kwiatem w swych bujnych włosach, szczęśli-wa świadomością swej urody i łatwo doznawała rozczarowania, widząc go tak niewzruszo-nym.Ale winowajczynią była tu widocznie ona sama, myślała.Stał o tyle wyżej od niej, żyjącwśród swych wielkich myśli i planów; wiedziała przecież, że kochał jej treść, a nie jej kształty78i pragnęła dążyć do doskonalenia się.Nie mogła zrozumieć, że ona, taka głupia, mogła byćczymś dla niego, i jak potrafiła wygnać z jego serca całą ponurość, tak że był teraz zawszepogodny i wesoły.A jednak tak było.Była szczęśliwa! Ale pani Berg musiała zaniechać zamiaru nauczenia jej prowadzenia go-spodarstwa, licząc tylko na to, że to jakoś samo przyjdzie, gdy już będzie mężatką.Helgachodziła jak we śnie, z cichym uśmiechem szczęścia na twarzy; dniem i nocą była pełna jego itylko jego, i nie było co z nią począć.Pani Berg jakoś pogodziła się ze swym nowym stanowiskiem i prawie odzyskała swójdawny, dobry humor.Oboje młodzi" robili wszystko, ażeby jej sprawić przyjemność, a gdyod czasu do czasu miewała swe migreny, dotrzymywali jej wiernie towarzystwa, chłodzącdłońmi jej skronie.Zwłaszcza ręce Halvora miały dziwną właściwość rozpraszania bólu gło-wy; musiały posiadać magnetyczną siłę.Czasami tylko popadała w humor wisielca".Wtedy sama się nazywała teściową i przesa-dzała w podkreślaniu swego stanowiska, odgrywając rolę starej kobiety i zachowując się wo-bec młodej pary zakochanych, z pieczołowitością babki.Ale to zwykle prędko mijało.Im bliżej poznawała Halvora, tym bardziej zyskiwał w jej oczach, również jako człowiek.Był tak serdecznie dobry i dziecięco naiwny, zaś jego wdzięczność dla niej była wprost wzru-szająca.Nazywał ją swą drugą matką, chociaż niewielka była między nimi różnica wieku.Alenie można było gniewać się na niego.To też przedsięwzięła sobie być matką dla obojga, o ile to tylko leżało w jej mocy, biorącżywy udział we wszystkich ich planach na przyszłość.Znajdowała jedynie, że mówić o wy-prawieniu wesela w zimie było przedwczesne.Helga była za młoda, miała zaledwie siedem-naście lat skończonych.Nie łatwo było jednak znalezć ważkie powody; przecież sama niebyła starsza, gdy wyszła za mąż.I tu ponadto istniał warunek podstawowy: miłość.Jedna okoliczność bardzo przemawiała za tym, żeby urządzić wesele, teraz w zimie, za-miast na przyszłe lato.Młoda para miała wybrać się w podróż na południe.Helga już dawnomarzyła o takiej podróży, a kto mógł wiedzieć jakie znaczenie mógł mieć wyjazd za granicędla rozwoju poetyckiego talentu Halvora! Wobec tego najodpowiedniej było wyjechać naokres zimowy i wrócić wraz z rozkwitającą wiosną.Jak to musi być cudownie, po prostu wy-kreślić jedną zimę ze swego życia i przez półtora roku bez przerwy mieć lato! Pani Berg zaw-sze tęskniła za południem, i tym razem obie z Helga pragnęły podróżować.Ale właśnie prze-szkodziły im zaręczyny.I pomimo zapewnień, że nie udadzą się w podróż bez matki, posta-nowiła stanowczo pozostać w domu; uważała to za swój obowiązek.Ale ciężko jej to przyj-dzie.Najczęściej, o zmierzchu roztrząsali te plany.Siedzieli we trójkę na sofie, Halvor obejmo-wał ramionami obie kobiety, i wtedy wszyscy czuli jak u nich jest przytulnie; żaden hałas,żaden rozdzwięk wielkiego świata walk nie mógł wtargnąć do ich małego domku szczęścia.Halvor najczęściej milczał, przysłuchując się rozległym wywodom obu kobiet i tylko, odczasu do czasu, wtrącając jakąś uwagę, ażeby sprowadzić je na właściwe tory
[ Pobierz całość w formacie PDF ]