[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tylko Młotek, Szybki Ben, mhybe i Srebrna Lisica.Ludzie z twojej drużyny są tutaj na wypadek, gdybyś miał.wątpliwości.Obaj wyczerpali nocą swe groty po to, by upewnić się, że to prawda.– Co próbujesz mi powiedzieć, dowódco? – warknął Paran.Sójeczka spojrzał kapitanowi prosto w oczy.– Rhivijskie dziecko, Srebrna Lisica, jest odrodzoną Tattersail.Paran odwrócił się powoli i spojrzał na podstawę kurhanu, gdzie w mroku czekały cztery postacie.Jedną z nich było rhivijskie dziecko, otoczone aurą wschodzącego słońca, półcieniem mocy, która zmąciła płynącą w jego żyłach dziką krew.Tak.To ona.Jest teraz starsza i wyraźniej widać to, kim się stanie.Niech to szlag, kobieto, nigdy nie uznawałaś prostych rozwiązań.Wydawało mu się, że wszystko, co więził w sobie, omyło nagle jego członki, pozbawiając go sił.Dopadły go dreszcze.Spojrzał na Srebrną Lisicę.– To jeszcze dziecko.Wiedziałem o tym, nieprawdaż? Wiedziałem już od pewnego czasu, tylko nie chciałem o tym myśleć.A teraz nie mam wyboru.Sójeczka chrząknął.– Rośnie bardzo szybko.Żyją w niej niecierpliwe moce, zbyt potężne, żeby mogło je pomieścić ciało dziecka.Nie minie wiele czasu.– Nim cała sprawa zacznie nosić znamiona przyzwoitości – dokończył z przekąsem Paran, nie zauważając, że Sójeczka poderwał się nagle.– To będzie wtedy, ale co teraz? Któż nie uzna mnie za potwora, jeśli zobaczy, że na przykład trzymam ją za rękę? Co mógłbym jej powiedzieć? Co w ogóle mam jej do powiedzenia? – Odwrócił się do Sójeczki.– To niemożliwe.Ona jest dzieckiem!– Ale żyje w niej Tattersail.I Nightchill.– Nightchill! Na oddech Kaptura! Co się stało? Jak to możliwe?– Niełatwo znaleźć odpowiedź na te pytania, chłopcze.Lepiej zadaj je Młotkowi i Szybkiemu Benowi.A także samej Srebrnej Lisicy.Paran mimo woli cofnął się o krok.– Mam z nią rozmawiać? Nie.Nie mogę.– Ona tego chce, Paran.Czeka na ciebie.– Nie.– Kapitan ponownie spojrzał w stronę podstawy kurhanu.– Widzę w niej Tattersail, ale jest tam też coś więcej.Nie tylko ta Nightchill.Ona jest teraz jednopochwyconą, Sójeczka.Istota, która dała jej rhivijskie imię.moc zmiany kształtu.Weteran przymrużył oczy.– Skąd to wiesz, kapitanie?– Po prostu wiem.– To nie wystarczy.Szybkiemu Benowi niełatwo było odgadnąć tę prawdę, a ty to po prostu wiesz.Skąd, Paran?Kapitan skrzywił się.– Czułem, jak Szybki Ben sięga ku mnie, gdy tylko wydaje mu się, że skierowałem uwagę w inną stronę.Zauważyłem ostrożność w jego oczach.Czego się dowiedział, dowódco?– Oponn z ciebie wyszli, lecz ich miejsce zajęło coś innego.Coś dzikiego.Sierść mu się jeży, gdy tylko jesteś blisko!– Sierść mu się jeży.– Paran uśmiechnął się.– Trafny dobór słów.Anomander Rake zabił dwa Ogary Cienia.Byłem przy tym.Widziałem to.Poczułem, jak krew umierającego Ogara skapnęła na moje ciało, Sójeczka.Ta krew płynie teraz w moich żyłach.– I co jeszcze? – zapytał ze spokojem weteran.– A czy musi być coś jeszcze?– Tak.Szybki Ben odebrał pewne sygnały.Na to, czym się stałeś, składa się znacznie więcej niż tylko krew Ascendentu.– Sójeczka zawahał się.– Srebrna Lisica nadała ci rhivijskie imię – dodał.– Jen’isand Rul.– Jen’isand Rul.– To znaczy „Wędrujący w Mieczu”.Powiedziała, że dokonałeś czegoś, co nigdy nie udało się żadnej innej istocie, czy to śmiertelnikowi, czy Ascendentowi, i to właśnie czyni cię kimś wyjątkowym.Zostałeś naznaczony, Ganoesie Paran, i nikt, nawet Srebrna Lisica, nie wie, co to wróży.Powiedz mi, co się stało.Paran wzruszył ramionami.– Rake użył tego swojego czarnego miecza.Zabił nim Ogary.Podążyłem za nimi.do środka.Duchy Ogarów zostały uwięzione, przykute łańcuchami razem z.z pozostałymi.Chyba je uwolniłem, dowódco.Nie mogę być tego pewien.Wiem tylko tyle, że trafiły w jakieś inne miejsce.Nie więżą ich już łańcuchy.– A czy wróciły do naszego świata?– Nie wiem.Jen’isand Rul.dlaczego fakt, że znalazłem się wewnątrz tego miecza, miałby mieć jakieś szczególne znaczenie?Sójeczka chrząknął.– Pytasz nieodpowiedniego człowieka, kapitanie.Ja tylko powtarzam to, co powiedziała Srebrna Lisica.Coś jednak przyszło mi do głowy.– Przysunął się bliżej.– Ani słowa Tiste Andii.Ani Korlat, ani Anomanderowi Rake’owi.Wszyscy się zgadzają, że Syn Ciemności to nieprzewidywalny sukinsyn.A jeśli legenda o Dragnipurze mówi prawdę, klątwa tego miecza polega na tym, że nikt nie może uciec z ukrytego w nim koszmarnego więzienia.Te dusze są przykute.na wieki.Udało ci się oszukać tę klątwę.Być może Ogarom również się powiodło.Stworzyłeś niepokojący.precedens.Paran uśmiechnął się gorzko w ciemności.– Oszukać.To prawda, oszukałem już niejedno.Nawet śmierć.– Ale nie ból.Przed nim wciąż nie udaje mi się uciec.– Uważasz, że Rake cieszy się myślą, że jego miecz jest.nieubłagany?– Nie sądzisz, że to wydaje się prawdopodobne, Paran?– Wydaje – przyznał z westchnieniem kapitan.– No to chodźmy porozmawiać ze Srebrną Lisicą.– Nie.– Niech cię szlag, Paran – warknął Sójeczka
[ Pobierz całość w formacie PDF ]