[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zetrzyjmy stopy, by zostały z nich tylko kikuty.Kruppe błaga! Noc, och, noc! Jej śmiercionośna pokusa wabi słabą jaźń.W końcu muł był przy tym i spójrzcie tylko, jak biedne zwierzę wycieńczyło to, czego jego oczy nie mogły nie ujrzeć! Omal nie zginęło przez swą empatię! Och, nie słuchajcie Kruppego, nie wiedzcie nic o jego pragnieniu samounicestwienia w rękach cudownej kobiety! Nie słuchajcie! Nie słuchajcie, póki sens słów się nie rozproszy.Wykałaczka wpatrzyła się w czarne wody Szczeliny Ortnalskiej.Na tafli unosiły się kry, przesuwające się z głośnym stukiem w górę rzeki.Rozciągająca się na południowym wschodzie Zatoka Koralowa była biała jak pole śniegu w blasku gwiazd.Podróż od ujścia Erynu zajęła im zaledwie pół nocy.Od tego miejsca Podpalacze Mostów mieli wędrować na piechotę, brzegiem mrocznych, gęsto zalesionych gór, ukrywając się w cieniu drzew przed spojrzeniem z góry.Z boku będą mieli stosunkowo płaski obszar dzielący góry od Szczeliny.Zerknęła w dół łagodnego zbocza, gdzie siedzieli kapitan Paran, Szybki Ben, Trzpień, Goleń, Paluch i Niebieska Perła.Zebrania magów zawsze napawały ją niepokojem, zwłaszcza gdy jednym z nich był Trzpień.Pod okrytą włosiennicą skórą żyła dusza sapera, na wpół obłąkanego, tak jak wszyscy saperzy.Jego czary były notorycznie nieprzewidywalne.Nieraz już widziała, jak jedną ręką otwierał grotę, a drugą ciskał pocisk Moranthów.Trzej pozostali czarodzieje Podpalaczy Mostów nie byli zbyt wiele warci.Niebieska Perła był Napańczykiem o szpotawych stopach, który golił sobie głowę i starał się sprawiać wrażenie, że wie bardzo wiele o grocie Ruse.W żyłach Golenia płynęła krew Seti.Podkreślał przesadnie znaczenie tego faktu, obwieszając się niezliczonymi błyskotkami i amuletami produkowanymi przez to plemię z północnego Quon Tali, mimo że sami Seti już dawno zasymilowali się w quońskiej kulturze do tego stopnia, że została po nich tylko nazwa.Goleń jednak nosił jako część munduru dziwnie uromantycznioną wersję równinnego stroju tego ludu, uszytą przez krawcową pracującą dla kompanii teatralnej z Unty.Wykałaczka nie była pewna, w jakiej grocie specjalizuje się Goleń, ponieważ rytuały, których używał, by przywołać moc, trwały z reguły dłużej niż przeciętna bitwa.Paluch zawdzięczał swe imię temu, że kolekcjonował palce nóg zabitych wrogów, niezależnie od tego, czy to on był odpowiedzialny za ich śmierć.Sporządził jakiegoś rodzaju proszek suszący, którym traktował swe trofea przed zaszyciem ich w swą kamizelkę.Gdy było sucho, śmierdział jak krypta, a kiedy padało – jak grób dla żebraków przed zalaniem wapnem.Utrzymywał, że jest nekromantą i że jakiś rozpaczliwie przezeń skopany rytuał uczynił go nadmiernie wrażliwym na duchy.Zapewniał, że podążają one za nim nieustannie, i dodawał też, że ucinając palce u nóg ich śmiertelnym ciałom, pozbawia duchy poczucia równowagi, dzięki czemu przewracają się tak często, że z łatwością może im uciec.Rzeczywiście wyglądał na udręczonego, lecz – jak wskazała Niewidka – każdy byłby udręczony, gdyby musiał nosić ze sobą całą masę trupich palców.Podróż była wyczerpująca.Kiedy człowiek siedział przypięty do tylnego siodła quorla i drżał od przejmująco zimnego wiatru, a na dole przesuwały się kolejne mile ziemi, miał prawo czuć się osłabiony, zesztywniały i ciężki.Nie pomagała też panująca w górskim lesie wilgoć.Wykałaczka przemarzła do szpiku kości.Cały ranek wypełnią im deszcz i mgła.Słońce i ciepło pojawią się dopiero po południu.Podszedł do niej Młotek.– Poruczniku – powiedział.Łypnęła na niego ze złością.– Wiesz może, o czym oni gadają, uzdrowicielu?Młotek zerknął na magów.– Martwią się, poruczniku.Tymi kondorami.Mieli ostatnio okazję przyjrzeć się im z bliska i nie ulega wątpliwości, że to wcale nie są żadne ptaki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]