[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.WyglÄ…daÅ‚o to tak, jakby buty jakieÂgoÅ› niewidzialnego olbrzyma, wysokiego na tysiÄ…c stóp, zaczęły strÄ…cać żoÅ‚nierzy usadowionych na szczycie murów obronnych Przeoczenia oraz tych, którzy próbowali do nich doÅ‚Ä…czyć.W ciÄ…gu tych paru chwil, zaÂnim Pani zdoÅ‚aÅ‚a otrzÄ…snąć siÄ™ z zaskoczenia i odpowiedzieć na atak, wszystkie drabiny zostaÅ‚y zdarte z murów, zaÅ› oddziaÅ‚y trzymajÄ…ce zdoÂbyte odcinki rozbite.Wielu spadÅ‚o i rozbiÅ‚o siÄ™ o ziemiÄ™.Pani udaÅ‚o siÄ™ zneutralizować tÄ…pniÄ™cia niewidzialnych buciorów, jednak wszystkie wysiÅ‚ki zawieszenia nowych drabin speÅ‚zÅ‚y na niczym.DÅ‚ugi CieÅ„ w peÅ‚ni wÅ‚Ä…czyÅ‚ siÄ™ do gry.Przez resztÄ™ dnia KonowaÅ‚ staÅ‚ i obserwowaÅ‚, jak rozwija siÄ™ sytuacja.ZostaÅ‚em z nim.Nic wielkiego jednak siÄ™ nie zdarzyÅ‚o.PostanowiliÅ›my wreszcie wrócić do siebie.KonowaÅ‚ powiedziaÅ‚:- Ostatecznie wszystko okazaÅ‚o siÄ™ próżnym wysiÅ‚kiem.- Nasi ludzie wciąż jeszcze sÄ… w Å›rodku.Gdyby tylko udaÅ‚o siÄ™ poÂdesÅ‚ać im wsparcie.- RobiliÅ›my wszystko, co w naszej mocy.Niemalże widać byÅ‚o, jak myÅ›li galopowaÅ‚y w jego gÅ‚owie.WydaÂrzyÅ‚o siÄ™ coÅ›, co nie mieÅ›ciÅ‚o siÄ™ w scenariuszu, który sobie stworzyÅ‚, a teraz próbowaÅ‚ wyciÄ…gnąć z tej sytuacji wszelkie możliwe korzyÅ›ci.Nie miaÅ‚ czasu zastanawiać siÄ™ nad tak nieistotnymi pytaniami jak to, dlaczego użyÅ‚em konia Thai Deia, gdy mój szwagier musiaÅ‚ pójść pieÂchotÄ….Co przypomniaÅ‚o mi, że powinienem sprawdzić, jak wiedzie siÄ™ Åšpiochowi.Pogoda i wojna nie zachowywaÅ‚y siÄ™ w taki sposób, jak oczeÂkiwaÅ‚em, wiÄ™c również i jego los wcale nie musiaÅ‚ ukÅ‚adać siÄ™ zgodnie z optymistycznymi przewidywaniami.Podczas naszej przechadzki wiatr zaczÄ…Å‚ dąć doprawdy gwaÅ‚townie.GnaÅ‚ zwiastujÄ…ce burzÄ™ okruchy lodu.- Mam wrażenie, że czekajÄ… nas ciężkie chwile.KonowaÅ‚ coÅ› tylko odmruknÄ…Å‚.- Szkoda, że nie udaÅ‚o jej siÄ™ rano.SpalibyÅ›my w cieple i pod dachem.Przynajmniej byÅ‚a nadzieja, że to już ostatnia wielka burza tej zimy.- To mi o czymÅ› przypomina.Jak idzie zdobywanie ziaren na siew?47.Burza szalaÅ‚a dÅ‚ugo.Kilka razy omal siÄ™ nie zgubiÅ‚em, gdy przemieÂrzaÅ‚em drogÄ™ miÄ™dzy schronem Jednookiego a kwaterÄ… KonowaÅ‚a.ZaÂwierucha przyniosÅ‚a ze sobÄ… powietrze tak lodowate, że musieliÅ›my przeÂnieść Kopcia do Starego, aby nam nie zamarzÅ‚.Å»oÅ‚nierze mÄ™czyli siÄ™ srodze, chociaż głównie dlatego, iż nie potrafili zbudować sobie odpoÂwiednich kryjówek.JeÅ„cy ostrzegali ich, że zima na tych terenach bÄ™Âdzie bardziej sroga niż jakakolwiek z tych, które poznali dotÄ…d.Ponownie miaÅ‚em okazjÄ™ zakosztować przyjemnoÅ›ci dzielenia schroÂnienia z MatkÄ… Gota.Thai Dei nalegaÅ‚ na wpuszczenie jej do Å›rodka, żeby nie musiaÅ‚a spÄ™dzać nocy na dworze, a ja chyba na starość stajÄ™ siÄ™ coraz bardziej miÄ™kki.PozwoliÅ‚em na to.ZachowywaÅ‚a siÄ™ w sposób zupeÅ‚nie dla siebie nietypowy.Przez wiÄ™kÂszość czasu w ogóle siÄ™ nie odzywaÅ‚a.Grzecznie usuwaÅ‚a siÄ™ na bok.PomagaÅ‚a Thai Deiowi, gdy wykopywaÅ‚ zamarzniÄ™tÄ… ziemiÄ™, aby powiÄ™kszyć przestrzeÅ„ naszego schronienia.Nie wygÅ‚osiÅ‚a nawet jednego pogardliwego komentarza przez caÅ‚y czas, jaki spÄ™dzaÅ‚em na pisaniu, PracowaÅ‚a ciężko, chociaż w tej kwestii i tak nigdy nie mógÅ‚bym powiedzieć o niej zÅ‚ego sÅ‚owa.Jej zachowanie sprawiaÅ‚o, że zaczynaÅ‚em siÄ™ denerwować.StawaÅ‚a siÄ™ niemalże ludzka.Chociaż dokÅ‚adaÅ‚a naprawÂdÄ™ nieznacznych staraÅ„, aby być miÅ‚Ä… czy przyjaznÄ….Natomiast Kapitan przez caÅ‚y czas trwania burzy dzieliÅ‚ mieszkanie z Kopciem i Jednookim.ByÅ‚ z tego znacznie mniej zadowolony niż ja.A powodem mojego niezadowolenia byÅ‚ fakt, że nie miaÅ‚em, praktycznie rzecz biorÄ…c, żadnej szansy, by podróżować z Kopciem.Kiedy wtaczaÅ‚em siÄ™ do ich kryjówki, pozwalali mi tylko na sprawdzenie kilku szczegółów, które i tak zazwyczaj pochodziÅ‚y z przygotowanej wczeÅ›niej przez nich listy spraw, jakich nie mieli czasu sami skontrolować.KonowaÅ‚ nie spÄ™ÂdzaÅ‚ wiele czasu na wÄ™drówkach z duchem, ale nie pozwoliÅ‚ też, by zaÂwierucha i jej paraliżujÄ…ce skutki odciÄ…gnęły go od innej pracy.Ponad nami, w twierdzy Przeoczenia, DÅ‚ugi CieÅ„ i Wyjec mieli do dyspozycji godziny równie dÅ‚ugie jak nasze.Kiedy WÅ‚adca Cienia nie spÄ™dzaÅ‚ czasu ze swym sprzymierzeÅ„cem, Wyjcem, konferowaÅ‚ z Narayanem.Singh wydawaÅ‚ siÄ™ niemalże rosnąć w oczach, teraz gdy miaÅ‚ kogoÅ›, kogo mógÅ‚ uważać prawie za przyjaciela.Córka Nocy natomiast, zadoÂwolona, że wreszcie może ignorować wszystkich, wiodÅ‚a żywot caÅ‚koÂwicie skoncentrowany we wÅ‚asnym wnÄ™trzu.Walki w fortecy trwaÅ‚y.Niemalże zazdroÅ›ciÅ‚em naszym chÅ‚opcom, którzy zostali zamkniÄ™ci za jej murami.Przez caÅ‚y czas żyli w napiÄ™ciu i strachu, jednak zazwyczaj byÅ‚o im ciepÅ‚o i mieli wystarczajÄ…cÄ… ilość pożywienia.Co trzy dni spadaÅ‚a warstwa Å›wieżego Å›niegu.Ostry wiatr dÄ…Å‚ nieÂprzerwanie.ZaczynaÅ‚em siÄ™ poważnie martwić o drewno niezbÄ™dne nam do przetrwania.PowÅ‚oka Å›niegu stawaÅ‚a siÄ™ już powoli tak gruba, że wydostanie siÄ™ na zewnÄ…trz byÅ‚o niemal niemożliwe.Nikt nie miaÅ‚ pojÄ™Âcia, jak wytwarzać rakiety Å›nieżne.Zapewne jedynie trzech lub czterech oprócz mnie facetów ze Starej Gwardii wiedziaÅ‚o w ogóle, czym one sÄ….MogÅ‚oby siÄ™ wydawać, że chwila jest jak najbardziej odpowiednia, by DÅ‚ugi CieÅ„ wysÅ‚aÅ‚ kilka swoich oswojonych cieni, ale on nie skorzyÂstaÅ‚ ze sprzyjajÄ…cej sytuacji.Nie byÅ‚ przekonany, że Wyjec jest w stanie sam stawić czoÅ‚o Pani, ani, jak podejrzewaÅ‚em, nie chciaÅ‚ na zbyt dÅ‚ugi czas odwracać siÄ™ do swego towarzysza plecami.DrÄ™czÄ…ce mnie sny przybieraÅ‚y na sile.StaÅ‚y siÄ™ też bardziej urozmaÂicone.Nocami wÄ™drowaÅ‚em po równinie Å›mierci, zwiedzaÅ‚em lodowe jaskinie - ale także podróżowaÅ‚em do delty Nyueng Bao i widywaÅ‚em SahrÄ™, oraz w góry, które pokonaliÅ›my, gdzie Goblin i Mogaba starali siÄ™ przetrwać paskudnÄ… pogodÄ™ w nieporzÄ…dnie skleconych kryjówkach.Wszystkie te sny zdawaÅ‚y siÄ™ bardzo rzeczywiste.Bardziej jeszcze realne byÅ‚y moje sny dotyczÄ…ce DuszoÅ‚ap, której samotna walka ze zÅ‚oÅ›liwoÅ›ciÄ… natury byÅ‚a iÅ›cie heroiczna.Miejsce, które wybraÅ‚a na swÄ… kryjówkÄ™, najwyraźniej nie chroniÅ‚o zbyt dobrze ani przed Å›niegiem, ani wiatrem, póki ten pierwszy nie przysypywaÅ‚ jej po sam czubek gÅ‚owy.Za pierwszym i za drugim razem, gdy nawiedziÅ‚y mnie te sny, poÂtraktowaÅ‚em je zupeÅ‚nie obojÄ™tnie.Jednak trzeciej nocy wrażenie, że mam do czynienia z rzeczywistoÅ›ciÄ…, byÅ‚o tak przemożne, że postanowiÅ‚em trochÄ™, przy nim pomajsterkować.Sen nie zmieniÅ‚ siÄ™, odmianie ulegÅ‚a natomiast moja w nim pozycja.Kolejnej nocy poeksperymentowaÅ‚em sobie jeszcze trochÄ™.Rankiem, po zjedzeniu nie do koÅ„ca trujÄ…cego Å›niadania przygotoÂwanego przez MatkÄ™ GotÄ™, powlokÅ‚em siÄ™ przez Å›nieg, by zobaczyć z KaÂpitanem.- Wygonili ciÄ™? - zapytaÅ‚.- Nie jest nawet tak źle, jeżeli nie czepiać siÄ™ drobiazgów.Starucha przygotowuje w miarÄ™ znoÅ›ne jedzenie.- O co chodzi? Gdzie twój cieÅ„?- Przypuszczam, że nie miaÅ‚ ochoty przedzierać siÄ™ przez Å›nieg
[ Pobierz całość w formacie PDF ]