[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pewien kłopot był z tym, że nie chciał ustąpić ze swej wiaryw preegzystencję, która była dlań tak oczywistym pewnikiem, że, gdyby był pewien, że Kościółją potępia, nie mógłby wierzyć w Kościół.Ale w takich rzeczach Kościół ma szeroką rękę:patrzano przez palce na p r e e g z y s t e n c j ę Lutosławskiego, jedynie ojciec Honorat w Nowym163 Mieście i proboszcz w jakiejś zapadłej kolonii polskiej w Ameryce zgromili go jako heretyka.Ta łaska, która spłynęła na człowieka, będącego wprzód niedowiarkiem, miała się z czasemobjawić w nieoczekiwany sposób. W pięćdziesiątym roku życia dopiero doszedłem dozrozumienia nierozerwalnego związku małżeńskiego i wobec nieważności pierwszegomałżeństwa, zawarłem nowy związek.  pisze.Zdumiewające! Gdy na człowieka spłynie łaska wiary, najczęściej zaczyna przemawiaćjęzykiem Tartufa.Bo w istocie sam Tartufe nie wymyśliłby kunsztowniejszej formuły. Doszedłdo zrozumienia nierozerwalności małżeństwa i dlatego  r o z e r w a ł małżeństwo, zawarte zkatoliczką, po katolicku, w arcykatolickiej Hiszpanii, małżeństwo pobłogosławione czworgiemdzieci, po dwudziestu pięciu latach trwa nia.Jak na w y c h o w a w c ę narodu to niezle.Nie dość na tym.Dokonawszy tego czynu, przerabia swój dawny,  heretycki  jak pisze traktat o sprawach małżeńskich i wydaje go  z pózniejszem opracowaniem tegoż zagadnienia,zawierającym gorącą obronę nierozerwalności małżeństwa i przedstawienie piekła małżeńskiegojako najskuteczniejszego środka przyśpieszenia rozwoju moralnego obojga małżonków kudoskonałości, która stanowi ostateczny cel życia ludzkiego.W istocie, warto jest być autorem grubego dzieła (po angielsku) o logice Platona, abyrozumować z taką oszołamiającą logiką.Na lata 1907 1908 przypadają wykłady w Ameryce, które przygotował, odbywszypiętnastodniowy post.Tematem  dzieje porozbiorowe Polski, w duchu rozgrzeszenia przodków,a oskarżenia o dzieło rozbiorów jedynie chciwości sąsiadów.Wykłady miały być wielką apologią Polski; płatne były po 150 dolarów za wykład (angielski): amerykanizm ten sprawia niekłamaną satysfakcję naszemu filozofowi.Miał wielkiepowodzenie; czasem po sześć wykładów dziennie! W koloniach polskich brał tylko po 50dolarów.Kursy jego zyskały wielki rozgłos: zaproszono go nawet w Sacramento do synagogi,gdzie zaimprowizował wykład o dwóch mesjanizmach, kończąc hasłem Mickiewicza z r.1848: Cześć dla Izraela. Trzeba tu podnieść zadziwiającą łatwość Lutosławskiego w improwizowaniuprzemówień w kilku językach oraz w doraznym przekładaniu na obce języki utworów polskiejpoezji i komentowaniu ich; jak w ogóle samą łatwość słowa, które płynęło z niego ciurkiem.Pożegnalny wykład w Chicago zaczął się o siódmej wieczorem i trwał, z przerwami co dwiegodziny, do siódmej rano. Z początku było kilkuset słuchaczy, potem coraz mniej, a gdy został tylko jeden, odprowadziłmnie do domu.Tematem wykładu była interpretacja wieszczów i polski pogląd na świat.O tymjednym, co wytrwał do końca, miałem sposobność przekonać się, że niewiele zrozumiał  a tylkomiał ambicję zawiązania ze mną osobistego stosunku.Wraca do Warszawy i zaczyna tu działać z amerykańskim rozmachem.W r.1908 parę tysięcysłuchaczy tłoczy się w Filharmonii na wykładzie o Darwinie i Słowackim. Chodziło owykazanie wyższości polskiej teorii ewolucji nad teorią Darwina. Ale Lutosławski nigdziedługo nie mógł usiedzieć na miejscu; ruchliwość jego jest zdumiewająca.Wpaść z Londynu doKosowa na głodówkę albo z Francji pod Jasło dla zrobienia porządku z nieposłusznymi elsami to dla niego drobnostka.Jakoż niebawem zwija w Warszawie mieszkanie i postanawia  szukaćjakiegoś stanowiska w Anglii, Francji lub Ameryce.Wpada na chwilę do Hiszpanii, potem doLondynu, gdzie pertraktuje o katedrę filozofii w Australii, lecz pertraktacje zawiodły.Poznajewówczas Bernarda Shaw, którego odwiedza na wsi, mając do niego list polecający. Nie zrobiłon na mnie wrażenia człowieka myślącego, tylko kpiarza lubującego się w olśniewaniu ludzipospolitych paradoksami, które dla ludzi myślących stanowią bezpłodną akrobatykę.Są to efektyprzemijające, jak u Makuszyńskiego.Z Anglii zagląda do Paryża, gdzie styka się z kołem ludzi interesujących się jego164 doświadczeniami psychofizycznymi.Powstaje myśl stworzenia  Kuznicy Lutosławskiego w Tlemcenie, w Algerze; niejaka pani Paris, Francuzka, ofiarowuje na ten cel cały majątek iosobisty udział.Kuznica powstaje za miastem, w willi otoczonej roślinnością. Wkrótcesprowadziłem jedną parę robotniczą z Westfalii  pisze  i mieliśmy z nią rozpocząć ćwiczeniapsychofizyczne. Ale pani Paris nagle umarła, niestety bez testamentu.Rzecz upadła, brat paniParis ledwie zgodził się wypłacić 20000 franków  na koszta likwidacji Kuznicy.Kuznicaistniała parę miesięcy.Ale myśl nie umarła.Zdeptawszy jeszcze sporo lądów, osiada filozof w okolicach Bonnevillekoło Genewy i tam tworzy nową Kuznicę.Cel   rozpowszechnienie polskiego poglądu na świati zupełne przełamanie partyjnych waśni, aby wytworzyć jednolitość twórczego życianarodowego, które by mogło być wzorem dla innych narodów, i prowadzić je do harmonijnejorganizacji całej ludzkości.Filozof najmuje ładny domek w uroczym położeniu, organizujebibliotekę i pracownię  w tych rajskich warunkach  jak pisze  spędza lat siedem (1913 1920)goszcząc tam przeszło czterdzieści osób.Było tam kilka polskich dziewcząt wiejskich, którepełniły pracę domową, przy tym słuchały wykładów.Jedna umarła, drugą usunął z powodu przewrotnego charakteru , trzecia nie umiała wytrwać, czwarta  pisze   po kilku latachprzyjęła służbę w Szwajcarii, stopniowo dochodząc do stanowiska ochmistrzyni w zamożnychdomach.Ona jedna swoją dalszą pracą dowiodła zrozumienia narodowych ideałów.Poza tym celwychowania innych dziewcząt w Kuznicy nie został osiągnięty.Ideałów myśli narodowej imprzedstawianych nie mogły w pełni zrozumieć  i nie były zdolne nimi się przejąć.Z mężczyznami było niewiele lepiej.Paru podobno wyszło na ludzi, ale w ogóle i bezKuznicy ludzie wychodzą czasem na ludzi.Jeden umarł, drugi został dyrektorem związkuwspółdzielczego, trzeci oficerem.To, zdaje się, jedyni, którymi można się pochwalić. Był teżinny uczeń Kuznicy  pisze mistrz  który w niej długo przebywał i często powracał, ale potemwielce nas zawiódł i okazał się człowiekiem równie marnym jak pierwszy uczeń kuznicytlemceńskiej.W ogóle tego doświadczyłem, że nigdy nie warto nagle zmieniać warunkówżyciowych ludzi, którym Opatrzność dała najniższy poziom bytowania.Im więcej się im daje,tym więcej wymagają i prawie zawsze zle kończą.Niejeden z tych, których mozolnie dzwigałemwłasnym kosztem, wykoleił się i dużo ludzi skrzywdził, czego by nie było, gdybym gopozostawił w tej nędzy, w której go zastałem.Jednak w Kuznicy i tacy ludzie nie zdradzali sięjeszcze ze złymi skłonnościami, które w nich pózniej się rozwinęły.Owszem, przyczyniali sięoni mimo woli do wrażenia, że w Kuznicy coś się dzieje, że ma oma wartość dla życianarodowego.Smutny los Kuznicy, jeżeli na takich ludziach musiała budować pozór, że  coś się w niejdzieje.Ale to nie zraża filozofa do ukochanej myśli [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • personata.xlx.pl