[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gardło sobie zdzieram opowiadając o dziejach Malborka, a wy szepczecie na boku i nic do was nie dociera.Proszę bliżej.O, tak, tutaj.I pan także - kiwnęła na mnie palcem, mierząc mnie surowym wzrokiem.Zarumieniłem się, bo cała wycieczka obrzuciła mnie karcącymi spojrzeniami.Posłusznie stanąłem obok przewodniczki.Odtąd przez jakiś czas byłem gorliwym słuchaczem jej opowiadania.Krok za krokiem przemierzaliśmy ogromny podworzec Zamku Średniego.Oto monumentalna budowla pałacu wielkiego mistrza, ozdobiona orientalnymi kolumnami.Oto wielki refektarz, gdzie schodzili się na posiłki rycerze zagraniczni, goście Zakonu.W pałacu włelkiego mistrza przewodniczka pokazała nam specjalnie zrobione dziury w ścianach, przez które wielki mistrz mógł, sam niewidoczny, obserwować zachowanie się rycerzy i podsłuchiwać ich rozmowy.Na jednej ze ścian była tam wymalowana scena polowania i właśnie w oczach przedstawionych na niej zwierząt znajdowały się wyloty dziur do obserwacji.Wielki mistrz lękał się spisków i intryg, ówczesna „aparatura podsłuchowa” miała mu dopomóc w zorientowaniu się, który z rycerzy zakonnych jest mu nieżyczliwy.Jak rozprawiano się z takim człowiekiem? Upijano go podczas uczty, a potem, gdy szedł do ubikacji mieszczącej się w Zamku Wysokim, w wieży zwanej Gdanisko, nagle otwierała się pod nim zapadnia i leciał kilkanaście metrów w dół.Roztrzaskiwał sobie głowę o mur, a ciało jego porywał bystry nurt odnogi rzecznej przepływającej pod wieżą.I znowu most zwodzony, brama i czworobok budowli: Zamek Wysoki, najstarsza część twierdzy.W jednym narożu znajdował się zburzony w czasie ostatniej wojny kościół klasztorny pod wezwaniem Panny Marii, pod nim zaś, w kaplicy św.Anny, spoczywały zwłoki wielkich mistrzów.Do kościoła wchodziło się z zamku przez tak zwaną Złotą Bramę, z pięknie rzeźbionym portalem.Głucho dudniły nasze kroki na kamiennym podworcu otoczonym ze wszystkich stron rzeźbionymi krużgankami.Tu odbywały się niegdyś turnieje rycerskie, a zebrana na krużgankach publiczność obserwowała rycerskie gonitwy.Jakże głośno musiały tu łomotać podkute konie Krzyżaków i głośnym szczękiem odzywały się uderzenia mieczy.Ale przewodniczka nie pozwalała marzyć.- Oto widzą państwo wielką kuchnię Zakonu.Jest autentyczna, zachowana tak, jak wyglądała przed laty.Pieczono tu w całości upolowaną zwierzynę, a potem za pomocą specjalnego wyciągu dostarczano ją do sali jadalnej.Obok była piekarnia, mieszcząca się akurat pod skarbcem zakonnym, W roku 1364, to jest w okresie, gdy Zakon był u szczytu swej potęgi, skarbiec zawierał nie tylko czterysta srebrnych kubków przeznaczonych dla rycerzy zakonnych i gości, ale także potężną górę złotych monet.Piekarze wybili dziurę w suficie i przez nią sypnęło się złoto.Zbytnio jednak szafowali pieniędzmi, sprawa wydała się i złodziei schwytano, o czym jest wzmianka w starych kronikach Zakonu.Po schodach wspięliśmy się na pierwsze piętro i przez wąskie drzwi weszliśmy do królestwa podskarbiego Zakonu.Widok skarbca wyrażnie rozczarował harcerzy.Ze słowem „skarbiec” kojarzy się natychmiast wyobrażenie komnaty pełnej skrzyń wypełnionych złotem, drogimi kamieniami, złoconymi naczyniami.A tutaj? Maleńka, pusta izdebka, na ścianach jakieś plamy, odrapane malowidło, na któryra z trudem można dostrzec zarys siraszliwego smoka, bazyliszka.Wedle ówczesnych przesądów, miał on być najlepszym strażnikiem złota.Chłopcy pierwsi opuścili skarbiec, a za nimi wyszła reszta wycieczki na czele z przewodniczką.„Tam skarb twój, gdzie serce twoje” - wspomniałem.- „Gdzie jest skarb templariuszy? Gdzie są ich klejnoty, ich złoto?” - zastanawiałem się w głębokiej ciszy, która zapadła w maleńkiej izbie krzyżackłego skarbca.Na krużgankach słychać było oddalające się kroki wycieczki, a mnie wydało się, że słyszę szelest zsypywanych tu niegdyś monet.- A pan dlaczego tutaj pozostał? - usłyszałem ostry głos przewodniczki.– Zauważyłam, że pan wcale mnie nie słucha, tylko myśli o czymś zupełnie innym.A ja gardło sobie zdzieram, żeby wytłumaczyć, co i jak się działo w tych murach,Zgromiwszy mnie, przewodniczka wyszła na krużganek.- Teraz pokażę państwu słynną celę, w której siedział uwięziony przez Krzyżaków Kiejstut, książę Litwy - powiedziała głosem ponurym.W wycieczkowiczach miał on obudzić uczucie grozy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]